Dzisiaj mija 20 rocznica powstania firmy MOP 83. Rozmowa z Józefem Jankowskim, współwłaścicielem firmy.
Jaka jest recepta na sukces i na to, że przez dwadzieścia lat firmie udaje się utrzymać na rynku i jeszcze skutecznie konkurować w trudnych bądź co bądź czasach dla biznesu?
Ważne jest, by nie przeinwestować, szukać kontrahentów, którzy będą rzetelnie i terminowo płacić, a po trzecie, żeby mieć stałą kadrę i nadzór.
Branża jest dość trudna, bo startujecie państwo w przetargach. Przetargi nie zawsze się wygrywa, bo główną rolę gra tu cena...
Jest to trochę niesprawiedliwe, ale tu jest trochę inny problem. Często kontrahenci nie przestrzegają ustawy o zamówieniach publicznych. Tam jest mowa o niezdrowej konkurencji i o zaniżaniu cen. Ustawa o zamówieniach publicznych w większości stosuje kryteria ceny i żadnych innych warunków nie bierze pod uwagę, takich jak doświadczenie czy wykorzystywany do pracy sprzęt.
Czy - pana zdaniem - powinna nastąpić zmiana tej ustawy?
W ogóle powinno dojść do zmian dotyczących profesji sprzątania, bo w tej chwili nie są to wielkie pieniądze i kontrahent powinien mieć prawo wyboru.
Jak wygląda sprawa z zatrudnieniem w firmie?
Problemem w takim regionie jak nasz jest bezrobocie, ale żeby znaleźć ludzi chętnych do pracy za pobory przy płacy minimalnej, jest bardzo ciężko.
Ludzie nie chcą pracować?
Nie chcą. Jest duża rotacja; np. w ciągu roku sześć, siedem osób potrafi się zmienić na stanowiskach operatorów maszyn czyszczących.
To jak dobrać tę kadrę i - być może będzie to rada dla innych firm - by byli to ludzie związani z firmą, by chcieli tu pracować?
Wdrażamy taki system, że przyjmujemy ludzi, tworzymy grupy i szkolimy. Już wtedy można zobaczyć, czy ktoś się nadaje i chce pracować.
Czy kiedykolwiek ktoś chciał tworzyć w państwa firmie związki zawodowe?
Nam udało się utrzymać firmę w spokoju i w porządku. W 1990 roku zostały nam założone związki w ABB Zamech. Istniały siedem lat i samoistnie się rozwiązały. Współpraca układała się dobrze, bo my nie postępujemy pochopnie, nie wyrzucamy ludzi i nikogo nie krzywdzimy. Płacimy w terminie, a każdy ma umowę o pracę. Nikt nie pracuje na czarno.
Jak ocenia pan możliwości wejścia na rynki innych miast i skutecznej tam konkurencji?
Jest ciężko wejść na inne rynki w Polsce, ale jeżeli udaje nam się wygrać przetarg, to wtedy już tego rynku nie tracimy. Szpital Wojewódzki w Warszawie sprzątamy już siódmy rok, Zakłady Ubezpieczeń Społecznych na terenie byłego ciechanowskiego - już trzeci rok. Tam, gdzie zaczynamy sprzątać, to już zostajemy.
To może dalej? Rynki zagraniczne?
W tej chwili nie sięgamy tak daleko. Raczej myślimy, żeby mieć wszystkie ważne certyfikaty. Mamy już ISO i HACCP.
Życzenie na przyszłość?
Chciałbym, aby firma utrzymała się przynajmniej przez najbliższe 20 lat na rynku i żeby po kolei zmieniać profesje sprzątania: nie tylko o biurach czy urzędach, ale myślimy cały czas o zakładach spożywczych.
MOP 83 jest m.in. laureatem tegorocznego konkursu na lidera przedsiębiorczości w kategorii firm zatrudniających ponad 100 osób
Ważne jest, by nie przeinwestować, szukać kontrahentów, którzy będą rzetelnie i terminowo płacić, a po trzecie, żeby mieć stałą kadrę i nadzór.
Branża jest dość trudna, bo startujecie państwo w przetargach. Przetargi nie zawsze się wygrywa, bo główną rolę gra tu cena...
Jest to trochę niesprawiedliwe, ale tu jest trochę inny problem. Często kontrahenci nie przestrzegają ustawy o zamówieniach publicznych. Tam jest mowa o niezdrowej konkurencji i o zaniżaniu cen. Ustawa o zamówieniach publicznych w większości stosuje kryteria ceny i żadnych innych warunków nie bierze pod uwagę, takich jak doświadczenie czy wykorzystywany do pracy sprzęt.
Czy - pana zdaniem - powinna nastąpić zmiana tej ustawy?
W ogóle powinno dojść do zmian dotyczących profesji sprzątania, bo w tej chwili nie są to wielkie pieniądze i kontrahent powinien mieć prawo wyboru.
Jak wygląda sprawa z zatrudnieniem w firmie?
Problemem w takim regionie jak nasz jest bezrobocie, ale żeby znaleźć ludzi chętnych do pracy za pobory przy płacy minimalnej, jest bardzo ciężko.
Ludzie nie chcą pracować?
Nie chcą. Jest duża rotacja; np. w ciągu roku sześć, siedem osób potrafi się zmienić na stanowiskach operatorów maszyn czyszczących.
To jak dobrać tę kadrę i - być może będzie to rada dla innych firm - by byli to ludzie związani z firmą, by chcieli tu pracować?
Wdrażamy taki system, że przyjmujemy ludzi, tworzymy grupy i szkolimy. Już wtedy można zobaczyć, czy ktoś się nadaje i chce pracować.
Czy kiedykolwiek ktoś chciał tworzyć w państwa firmie związki zawodowe?
Nam udało się utrzymać firmę w spokoju i w porządku. W 1990 roku zostały nam założone związki w ABB Zamech. Istniały siedem lat i samoistnie się rozwiązały. Współpraca układała się dobrze, bo my nie postępujemy pochopnie, nie wyrzucamy ludzi i nikogo nie krzywdzimy. Płacimy w terminie, a każdy ma umowę o pracę. Nikt nie pracuje na czarno.
Jak ocenia pan możliwości wejścia na rynki innych miast i skutecznej tam konkurencji?
Jest ciężko wejść na inne rynki w Polsce, ale jeżeli udaje nam się wygrać przetarg, to wtedy już tego rynku nie tracimy. Szpital Wojewódzki w Warszawie sprzątamy już siódmy rok, Zakłady Ubezpieczeń Społecznych na terenie byłego ciechanowskiego - już trzeci rok. Tam, gdzie zaczynamy sprzątać, to już zostajemy.
To może dalej? Rynki zagraniczne?
W tej chwili nie sięgamy tak daleko. Raczej myślimy, żeby mieć wszystkie ważne certyfikaty. Mamy już ISO i HACCP.
Życzenie na przyszłość?
Chciałbym, aby firma utrzymała się przynajmniej przez najbliższe 20 lat na rynku i żeby po kolei zmieniać profesje sprzątania: nie tylko o biurach czy urzędach, ale myślimy cały czas o zakładach spożywczych.
MOP 83 jest m.in. laureatem tegorocznego konkursu na lidera przedsiębiorczości w kategorii firm zatrudniających ponad 100 osób
J