Rozmowa z Tadeuszem Grodziewiczem, dyrektorem Elbląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
Od Nowego Roku wzrastają ceny wody i odprowadzania ścieków. W wielu domach na pewno będzie to przedmiot gorących dyskusji.
Tadeusz GrodziewiczCeny wody to dla mnie osobiście i dla przedsiębiorstwa trudny temat. Zawsze z drżeniem występujemy do Rady Miejskiej o zgodę na nowe taryfy. Rok temu rozpoczął się pierwszy etap dużego, współfinansowanego przez Unię Europejską remontu elbląskiej sieci wodociągowej. Przypomnę, że studium wykonalności dla tej inwestycji, zresztą chwalone przez radnych, zakładało wzrost opłat za wodę. Wiemy też jednak, że każda podwyżka wzbudza wiele emocji. Z powodu remontu w ciągu trzech najbliższych lat wartość majątku naszej spółki wzrośnie o około pięćdziesiąt procent. Aby mieszkańcy odczuli to w jak najmniejszym zakresie, poprosiliśmy Radę Miejską o obniżenie przyszłorocznego podatku od nieruchomości. Zmiana stawki dwuprocentowej na jednoprocentową zdecydowanie zmniejszyła wzrost opłat za wodę i ścieki.
Dla jednych będzie to mało, a dla sporej części rodzin - dużo.
Zdajemy sobie z tego sprawę, ale stoimy przed dylematem: czy rozkopywać miasto, pracować nad poprawą jakości wody, przebudowywać zbiorniki, stacje uzdatniania i ujęcia wody, czy też nie robić nic. Uważamy, że ta inwestycja jest potrzebna i liczymy na zrozumienie ze strony mieszkańców. Każda decyzja o wzroście cen jest trudna i dla radnych, i dla spółki. Sądzimy jednak, że nie będzie to duży przyrost. Zachowamy podstawowe współczynniki, które muszą być dotrzymywane w krajach Unii, gdzie taryfy nie mogą być wyższe niż około 2,5 procent przychodu średniej rodziny w danym rejonie. Tymczasem za kilka lat, zgodnie z wieloletnimi planami, czeka nas kolejna inwestycja. Będzie to bardzo duża modernizacja kanalizacji sanitarnej.
Jak ocenia Pan tempo robót związanych z unijnym programem?
Przede wszystkim jestem zadowolony, że prace postępują. Pierwszy kontrakt powinien się skończyć w marcu. Zaawansowanie robót wskazuje, że może się on wydłużyć najwyżej o miesiąc lub dwa. Myślę więc, że już na początku lata zapomnimy o pierwszym kontrakcie i zaczniemy realizować drugi.
Kiedy elblążanie odczują znaczącą poprawę jakości wody?
To bardzo trudne pytanie. Na pewno w marcu rozpocznie się rozruch technologiczny stacji uzdatniania wody przy ulicy Malborskiej i już w kwietniu, maju wszyscy na pewno odczują zmianę. W przyszłym roku weźmiemy się jednak za 130 kilometrów sieci wodociągowej. W związku z tym trzeba będzie zamykać poszczególne ulice i dużo kopać, czego elblążanie nie lubią. Tak więc na efekty całego przedsięwzięcia i naprawdę czystą wodę musimy poczekać około dwa lata. Aby było dobrze, normalnie, musimy po prostu przeżyć ten ogromny remont.
Tadeusz GrodziewiczCeny wody to dla mnie osobiście i dla przedsiębiorstwa trudny temat. Zawsze z drżeniem występujemy do Rady Miejskiej o zgodę na nowe taryfy. Rok temu rozpoczął się pierwszy etap dużego, współfinansowanego przez Unię Europejską remontu elbląskiej sieci wodociągowej. Przypomnę, że studium wykonalności dla tej inwestycji, zresztą chwalone przez radnych, zakładało wzrost opłat za wodę. Wiemy też jednak, że każda podwyżka wzbudza wiele emocji. Z powodu remontu w ciągu trzech najbliższych lat wartość majątku naszej spółki wzrośnie o około pięćdziesiąt procent. Aby mieszkańcy odczuli to w jak najmniejszym zakresie, poprosiliśmy Radę Miejską o obniżenie przyszłorocznego podatku od nieruchomości. Zmiana stawki dwuprocentowej na jednoprocentową zdecydowanie zmniejszyła wzrost opłat za wodę i ścieki.
Dla jednych będzie to mało, a dla sporej części rodzin - dużo.
Zdajemy sobie z tego sprawę, ale stoimy przed dylematem: czy rozkopywać miasto, pracować nad poprawą jakości wody, przebudowywać zbiorniki, stacje uzdatniania i ujęcia wody, czy też nie robić nic. Uważamy, że ta inwestycja jest potrzebna i liczymy na zrozumienie ze strony mieszkańców. Każda decyzja o wzroście cen jest trudna i dla radnych, i dla spółki. Sądzimy jednak, że nie będzie to duży przyrost. Zachowamy podstawowe współczynniki, które muszą być dotrzymywane w krajach Unii, gdzie taryfy nie mogą być wyższe niż około 2,5 procent przychodu średniej rodziny w danym rejonie. Tymczasem za kilka lat, zgodnie z wieloletnimi planami, czeka nas kolejna inwestycja. Będzie to bardzo duża modernizacja kanalizacji sanitarnej.
Jak ocenia Pan tempo robót związanych z unijnym programem?
Przede wszystkim jestem zadowolony, że prace postępują. Pierwszy kontrakt powinien się skończyć w marcu. Zaawansowanie robót wskazuje, że może się on wydłużyć najwyżej o miesiąc lub dwa. Myślę więc, że już na początku lata zapomnimy o pierwszym kontrakcie i zaczniemy realizować drugi.
Kiedy elblążanie odczują znaczącą poprawę jakości wody?
To bardzo trudne pytanie. Na pewno w marcu rozpocznie się rozruch technologiczny stacji uzdatniania wody przy ulicy Malborskiej i już w kwietniu, maju wszyscy na pewno odczują zmianę. W przyszłym roku weźmiemy się jednak za 130 kilometrów sieci wodociągowej. W związku z tym trzeba będzie zamykać poszczególne ulice i dużo kopać, czego elblążanie nie lubią. Tak więc na efekty całego przedsięwzięcia i naprawdę czystą wodę musimy poczekać około dwa lata. Aby było dobrze, normalnie, musimy po prostu przeżyć ten ogromny remont.
Rozmawiała Joanna Torsh