Zła wiadomość: Polsce grozi kryzys energetyczny, czyli, mówiąc wprost, niedobór prądu. Lepsza: mniej więcej za rok będziemy wiedzieć, czy gaz łupkowy, którego złoża występują we wschodniej części Polski, także w rejonie Elbląga, opłaca się wydobywać. – Na pierwszym panelu Ósmych Letnich Ogrodów „Polityki” mówiono przede wszystkim o energetyce.
Konkluzji ze spotkanie było wiele, ale najważniejsze są chyba następujące: Przyszłość polskiej gospodarki zależy od energetyki, a jest to u nas dziedzina mocno niedoinwestowana. Niedobór mocy energetycznej jest realną groźbą. Energetyka wymaga wieloletnie strategii, tymczasem słabością Polski jest to, że każdy kolejny rząd neguje działania poprzedników i zaczyna pisać swoją strategię. Często nawet nie zdąży zacząć jej realizować, bo przepada w wyborach, a zwycięzcy zaczynają wszystko od początku.
Janusz Steinhoff, energetyk-ekolog – jak sam o sobie powiedział – powątpiewa w sens przyjętego przez Unię Europejską tempa realizacji ustaw klimatycznych, które dla Polski, przez to, że nasza energetyka oparta jest na węglu, będą miały poważne konsekwencje finansowe. – Świat nie poszedł za Europą – dowodził. – Trzeba mieć świadomość, że problem ochrony atmosfery jest problemem globalnym. To, co nie zostanie wyemitowane w krajach UE, w efekcie naruszenia konkurencji światowej zostanie wyemitowane spoza Unii Europejskiej – ze szkodą dla europejskiego rynku pracy, ze szkodą dla konkurencyjności europejskich przedsiębiorstw, także ze szkodą dla środowiska naturalnego. Trzeba bowiem pamiętać, że emisja CO2 w znaczącej części pochodzi z transportu. Tę stal, która zostanie wyprodukowana na Ukrainie zamiast w Polsce, trzeba będzie przewieźć do Polski, a transportując ją – wyemitować dodatkowe ilości CO2.
Michał Szubski ostrzegał przed kryzysem energetycznym: – Przed niedoborem energii elektrycznej uratował nas kryzys 2008 roku. Gdyby go nie było, w Polsce zabrakłoby prądu. Przykre jest to, że kryzys dla nam trochę czasu, ale tego czasu za bardzo nie wykorzystaliśmy – nowych źródeł energii za dużo nie powstało, nowych bloków nie otwarto – mówił. – Część jest w budowie, część w przetargach, a czas ucieka. To, że nasza gospodarka coraz bardziej nabiera rozpędu, widać choćby po tym, że nasi klienci zamawiają gazu coraz więcej. A rozwój gospodarki to zawsze wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną.
Szubski mówił też o tym, jak niewielka część polskiej energetyki oparta jest na gazie. – Jest takie powiedzenie, że wiek XIX był wiekiem pary, wiek XX – wiekiem ropy, a wiek XXI będzie wiekiem gazu. Ja w to naprawdę wierzę. PGNiG w swojej strategii jako jeden z głównych celów stawia sobie wzrost produkcji energii elektrycznej z gazu ziemnego. Na dziś w Polsce z gazu produkowanych jest zaledwie około 3 procent energii elektrycznej. A gaz ma wiele zalet. Elektrownie gazowe buduje się znacznie szybciej niż w jakiejkolwiek innej technologii – cykl budowy to 3-4 lata – sprawność takich urządzeń jest bardzo wysoka, dwukrotnie wyższa niż urządzeń węglowych, elektrownia gazowa ma bardzo krótki czas rozruchu i bardzo szybko może być wygaszona. Uważam, ze dla gazu ziemnego w energetyce jest ogromne pole.
Mówiono także o gazie łupkowym, którego duże złoża mają się znajdować w naszej części kraju.
– Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że on jest – powiedział Michał Szubski. – Gorsza wiadomość: zanim będziemy w stanie państwu powiedzieć, ile tego gazu mamy i czy jego eksploatacja jest opłacalna i możliwa, potrzebujemy około roku czas na wykonanie wszystkich badań. Myślę, że pierwsza połowa przyszłego roku to będzie okres, kiedy o gazie łupkowym można będzie rozmawiać na podstawie faktów, a nie na podstawie teorii. Wtedy zarówno my, jak i inne firmy, które zajmują się poszukiwaniem gazu łupkowego, zakończą badania.
W Polsce wydano 60 koncesji na poszukiwania gazu łupkowego, z tego około 15 koncesji ma PGNiG.
– Jest też pytane, czy prawo europejskie zostanie tak zdefiniowane, że pozwoli nam eksploatować ten gaz i czy my poradzimy sobie ze sprawami ekologii i ochrony środowiska – podkreślił Paweł Olechnowicz. – W sytuacji, kiedy Gazprom dostarczający paliwo do Polski uruchomił ogromne pieniądze na lobbing negatywny i w Unii Europejskiej zyskał już sojuszników.
Pomysł łączenia Lotosu, firmy kierowanej przez Pawła Olechnowicza, z Orlenem, skrytykował Janusz Steinhoff: – Urząd Kontroli Konkurencji i Konsumentów nie powinien dopuścić do takiej fuzji. Ja nie chciałbym, żeby w Polsce funkcjonował podmiot, który będzie miał 80 procent w hurtowym rynku paliw i będzie robił na tym rynku wszystko, co będzie chciał.
Pierwszy panel tegorocznych Letnich Ogrodów „Polityki” (w środę 1 czerwca) pokazał, że rozmowy o gospodarce (przede wszytki o energetyce), mogą być zajmujące także dla osób, które na co dzień się tymi sprawami nie zajmują. Tym większa szkoda, że wśród słuchaczy niewielu było tych, którzy energetyką zajmują się zawodowo. Przez dziesięciolecia Elbląg – dzięki „Zamechowi” – był bardzo ważnym ośrodkiem polskiej energetyki. Zastanawiam się, czy coś nam z tych czasów jeszcze zostało.