UWAGA!

Czołg kwiat

 Elbląg, T-34 przed...
T-34 przed...
46
Głosuj na hit
11
Głosuj na kit
Głosowanie wymaga zalogowania. Link do logowania znajduje się na dole strony.

T-34, to czołg, który wygrał II wojnę światową. Mimo, że w starciu jeden na jeden z równie słynnym Tygrysem nie miał prawie żadnych szans, to dzięki swojej prostocie konstrukcji mógł być produkowany w ogromnych ilościach i zdominował pola bitew w Europie. Stosunkowo duża zwrotność, specjalnie ukształtowany pancerz, duża odporność na podpalenie (dzięki dieslowskiemu silnikowi), szerokie gąsienice przystosowane do jazdy po bezdrożach, a w późniejszych wersjach niezła armata, to tylko niektóre z jego zalet, które czyniły z niego doskonałe narzędzie do zabijania.

Ten typ czołgu odcisnął swoje piętno też na Elblągu. To na takich wozach kapitan Diaczenko przeprowadził słynny rajd przez ulice miasta w styczniu 1945 roku dokonując po drodze masakry ludności cywilnej, wtedy i podczas późniejszego zdobywania miasta ich armaty pozostawiły widoczne często do dziś szczerby w zabudowie. Po wojnie czołgi T-34 były przez długie lata na wyposażeniu stacjonujących w Elblągu pułków pancernych.
       Wraz z nastaniem ery realnego socjalizmu w Europie Wschodniej, T-34 służyły jako utrwalacze jedynie słusznej władzy. Już w czerwcu 1953 roku te czołgi pojawiły się na ulicach miast NRD tłumiąc robotnicze powstanie, trzy lata później rozjechały Budapeszt, a w Polsce posłużyły do zdławienia protestów w Poznaniu. Od końca lat pięćdziesiątych ten typ był wypierany w wojskach Układu Warszawskiego przez nowsze modele. W ramach bratniej pomocy dla krajów, które wybrały drogę socjalistycznej demokracji, trafiał masowo do Afryki. Czego się nie dało wyeksportować, to lądowało w hutach albo na cokołach w wielu miastach od Berlina do Władywostoku.

  Elbląg, ... i po przemalowaniu
... i po przemalowaniu

Jak każde narzędzie, czołg T-34 służył czasami w złej, czasami w dobrej sprawie. Bez wątpienia jego obecność w centrum Elbląga ma swoje uzasadnienie w po- i wojennej historii naszego miasta. Kilka lat lat temu przemalowany na hippisowski czołg kwiat, stracił swój złowróżbny wygląd i nabrał przyjaznego charakteru. Kiedyś przed pociskami chroniły go charakterystycznie pochylone płyty pancerne. Kolorowa, pstrokata powłoka, jaką cieszył się do niedawna, dawała mu natomiast skuteczną osłonę przed graficiarzami. Ponieważ karabin maszynowy został w nim zdemontowany, to jest raczej kwestią czasu, kiedy nieskazitelna zieleń odmalowanego pancerza pokryje się kolorami, które trudno będzie nazwać maskującymi. Czekamy na głosy naszych Czytelników – pomysł z przemalowaniem „naszego” czołgu, to hit czy kit?
      


Najnowsze artykuły w dziale Hit czy kit?

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama