UWAGA!

O kobietach statystycznie (I)

Według publikacji zatytułowanej „Kobiety w Polsce”, która została opracowana przez Główny Urząd Statystyczny, kobietom w Polsce nie żyje się lekko. Zaprezentowane dane wskazują m.in. na niższe wynagrodzenie kobiet, większe zagrożenie bezrobociem i obciążenie obowiązkami domowymi. Jest coraz więcej rozwodów, rodzi się coraz mniej dzieci…

Swego czasu prymas Stefan Wyszyński powiedział, że „Naród, który nie szanuje swoich kobiet, skazuje się na wyginięcie”. I choć słowa te padły kilkadziesiąt lat temu, trudno nie zauważyć, że przestroga Prymasa Tysiąclecia wydaje się dziś być dziwnie aktualna… Wystarczy przeczytać kilkusetstronicową publikację Głównego Urzędu Statystycznego wraz z komentarzami, dostępną na stronach www.stat.gov.pl. Publikacja „Kobiety w Polsce” przedstawia zestawienie i podsumowanie danych z ostatnich 20 lat dotyczących: procesów demograficznych, zdrowia, edukacji i nauki, rynku pracy, sytuacji ekonomicznej, wykorzystania wolnego czasu, aktywności w życiu politycznym i przemocy w rodzinie. I tylko pozostaje mieć nadzieję, że obecnie prowadzony spis powszechny, na którego dane przyjdzie nam jeszcze poczekać, wykaże jakąś poprawę.
      
       Proporcje płci i wieku
      
Według stanu z końca grudnia 2005 r., kobiety w Polsce stanowią 51,6 proc. w ogólnej liczbie ludności. Ta stała przewaga liczebna utrzymuje się w przekroju terytorialnym i narasta z wiekiem. W tym czasie na 100 mężczyzn przypadało 107 kobiet (w miastach – 111, na wsi –101), przy czym wskaźniki te rosną w czasie, zwłaszcza w miastach. Co ciekawe, w młodszych grupach wieku jest więcej mężczyzn, a różnica maleje przy przechodzeniu do kolejnych grup wieku, zaś po osiągnięciu równowagi w grupie wieku 40-44 lata dla ludności Polski następne grupy wieku charakteryzują się zwiększającą się przewagą liczebną kobiet.
       Najsilniej sfeminizowana jest ludność miejska województwa łódzkiego (115) i mazowieckiego (113), natomiast w województwie warmińsko-mazurskim przepada 98 kobiet na 100 mężczyzn.
       Wśród osób w wieku 60-64 lata kobiety stanowią 54,7 proc., (wskaźnik feminizacji – 121), zaś w grupie wieku 70-74 lata ich udział jest już na poziomie 59,8 proc. (wskaźnik feminizacji – 149).
       Głównym źródłem zmian proporcji płci w poszczególnych grupach wieku ludności Polski są różnice umieralności według płci, które wyraża także znacznie wyższe dla kobiet przeciętne dalsze trwanie życia osoby w ustalonym wieku.
       Dla dziewczynek urodzonych w 2005 r. dalsze trwanie życia wynosiło 79,4 roku, zaś dla chłopców – 70,8 roku. Ogólna struktura zgonów według przyczyn jest zbliżona: najważniejszą przyczyną zgonów są choroby układu krążenia i choroby nowotworowe, które stanowiły po ok. 75 proc. zgonów kobiet oraz po ok. 67 proc. zgonów mężczyzn.
      
       Dzieci
      
Ogólna liczba urodzeń zmniejszała się stale - z 551,7 tys. w 1990 r. do 352,8 w 2003 r. (czyli o blisko 36,1 proc.) mimo tego, że kobiety urodzone w okresie 1970-1979, będące echem powojennego wyżu urodzeń, wkroczyły w wiek najwyższej aktywności matrymonialnej i prokreacyjnej. Tendencje te, niestety, utrzymują się z małymi rocznymi wahnięciami w jedną lub drugą stronę.
       W 2005 r. dzietność w Polsce była najniższa wśród krajów Unii Europejskiej (1,24 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym, w miastach – 1,15, a na wsi – 1,4), co prowadzi do coraz niższych współczynników reprodukcji. Według demografów przyszła generacja matek w miastach będzie o blisko 45 proc. mniejsza niż generacja obecna, przy niezmienionej płodności i umieralności z 2005 r. Na wsi generacja córek, która zastąpi obecną generację matek, będzie o 33 proc. mniejsza. Zmniejszające się różnice między wartościami obu współczynników reprodukcji świadczą o zmniejszającym się wpływie umieralności na zastępowalność obecnych generacji matek przez generacje ich córek.
       Charakterystyczną cechą zmian płodności w okresie 1990-2005 jest zróżnicowany spadek natężenia urodzeń według wieku matek, bardzo silny w grupach wieku 15-19 lat i 20-24 lata oraz słabszy w wieku 25-29 lat. W wyniku tych zmian wiek maksymalnej płodności przesunął się do grupy 25-29 lat, przy czym w miastach kolejną grupą wieku o wysokiej płodności jest grupa 30-34 lata, a na wsi – grupa 20-24 lata.
       Wśród innych czynników powodujących zmiany w płodności kobiet jest spadek udziału urodzeń dalszej kolejności na rzecz wzrostu udziału urodzeń pierwszych. Urodzenia pierwsze
       stanowiły w 2005 r. 51,1 proc. wszystkich urodzeń i razem z urodzeniami drugimi tworzyły 83,3 proc. ogółu urodzeń.
       Istotny jest też wzrost udziału urodzeń przez kobiety z wykształceniem wyższym w ogólnej liczbie urodzeń, mimo najsilniejszego spadku dzietności w tej grupie kobiet; jest to efekt gwałtownego wzrostu poziomu wykształcenia kobiet w młodszych grupach wieku, zwłaszcza w miastach.
      
       Małżeństwa
      
Zmiany procesu zawierania małżeństw, jakie wystąpiły w okresie 1990-2005, można najkrócej scharakteryzować jako zmniejszenie się skłonności do tworzenia związków formalnoprawnych oraz odraczanie decyzji o zawarciu małżeństwa.
       Ogólna liczba zawartych małżeństw spadła z 255,4 tys. w 1990 r. do 191,8 tys. w 2004 r.
       Zasadniczym powodem rozpadu małżeństw jest śmierć jednego ze współmałżonków – w 1990 r. na 1000 istniejących małżeństw 19,9 ulegało rozwiązaniu z tej przyczyny, w 2005 r. – 18,1 proc. Wzrasta natomiast znaczenie rozwodu jako przyczyny rozwiązania małżeństwa. Liczba rozwodów, która nie przekraczała 45 tys. do 2000 r., wzrosła do 67,6 tys. w 2005 r. Przy czym w miastach natężenie rozwodów jest prawie trzy razy większe niż na wsi.
       Dodatkowo wzrasta liczba małżeństw rozwiązywanych poprzez separację prawną wprowadzoną w 1999 r. – z 1,3 tys. w 2000 r. do 11,6 tys. w 2005 r. Łącznie, informacje dotyczące rozwodów i separacji świadczą o spadku trwałości związków formalnych.
      
       Bezrobocie
      
W IV kwartale 2005 r. najniższy współczynnik aktywności zawodowej dla kobiet wystąpił w województwie warmińsko-mazurskim (44,4 proc.), a najwyższy – w województwie mazowieckim (50,8 proc.), dla mężczyzn odpowiednio: w województwie podkarpackim (59,4 proc.) oraz lubuskim i wielkopolskim (65,4 proc.).
      
       Rynek pracy
      
Struktura płci grup ludności wyodrębnionych ze względu na status na rynku pracy, wiek i miejsce zamieszkania wskazuje na silny wzrost udziału kobiet wśród biernych zawodowo w wieku 25-34 lata oraz 35-44 lata, nieco większy w mieście niż na wsi (udział kształtował się między 69,1 proc. a 76,3 proc.). Także w obu obszarach wśród bezrobotnych w tym wieku przeważały kobiety (odsetek oscylował między 51,3 a 55,5 proc.). Zatem przeważającą część niepracujących w wieku mobilnym 25-44 lata stanowiły kobiety.
       Wśród osób pracujących w tym wieku udział kobiet nie przekraczał 48 proc. w mieście oraz 44 proc. na wsi. Według badaczy kobiety stanowiły 60,6 proc. ogółu biernych zawodowo, przeważały wśród osób zniechęconych bezskutecznością poszukiwań pracy (57,7 proc.) oraz w grupie pobierających emerytury i renty (61,9 proc.) czy biernych z powodu choroby i niesprawności (54,8 proc.). Stanowiły połowę osób biernych z powodu nauki i uzupełniania kwalifikacji oraz 97,1 proc. biernych z powodu obowiązków rodzinnych i prowadzenia domu.
       Kobiet było więcej niż mężczyzn wśród pomagających członków rodziny (61,8 proc.), częściej spotykało się je wśród pracowników najemnych niż pracodawców i pracujących na własny rachunek (46,2 proc. wobec 35,2 proc.). Stanowią one więcej niż połowę pracujących w niepełnym wymiarze czasu, a ok. 70 proc. pracujących nie więcej niż 29 godzin tygodniowo w wieku 25-44 lata. Jedynie w grupie pracujących w domu przeważały kobiety w obu kategoriach pracowników (blisko 57,9 proc. dla pracowników najemnych oraz 51,1 proc. dla pracodawców i pracujących na własny rachunek).
       Według wyników badań najbardziej sfeminizowanymi sekcjami rynku pracy były: ochrona zdrowia i pomoc społeczna (80,5 proc. kobiet wśród zatrudnionych wobec 82,1 proc. w 1995 r.), edukacja (76,3 proc. wobec 73,0 proc. w 1995 r.), pośrednictwo finansowe (67,8 proc. wobec 73,8 proc. w 1995 r.) oraz hotele i restauracje (64,5 proc. wobec 66,8 proc. w 1995 r.). Jedynie w edukacji wzrósł udział kobiet wśród pracujących, w pozostałych sekcjach nieco spadł. Kobiety stanowiły nieco więcej niż połowę pracujących w handlu i naprawach oraz działalności usługowej komunalnej, społecznej i indywidualnej (wzrost z 50,5 proc. do 53,3 proc.).
       Kobiety pracujące w sekcjach najbardziej sfeminizowanych miały także wysoki udział wśród pracujących w warunkach zagrożenia – stanowiły one 74,9 proc. tej grupy pracowników ochrony zdrowia i pomocy społecznej oraz 56,5 proc. pracujących w edukacji. W pozostałych sekcjach ten udział nie przekraczał 23 proc.
       Dane z rejestrów bezrobotnych potwierdzają utrzymującą się przewagę kobiet wśród bezrobotnych, zmniejszającą się z czasem w mieście (z 58,2 proc. w 1995 r. do 54,4 proc. w 2005 r., przy czym dane dotyczą stanu na koniec roku) i ulegającą nieznacznym wahaniom na wsi (51-53 proc.).
       Kobiet było także więcej wśród wyodrębnionych subpopulacji bezrobotnych nieposiadających prawa do zasiłku (59,3 proc. w 1995 r. oraz 55,3 proc. w 2005 r.), pozostających bez pracy dłużej niż rok (63,3 proc. w 1995 r. oraz 59,0 proc. w 2005 r.), zwolnionych z przyczyn dotyczących zakładów pracy (66,7 proc. w 1995 r. oraz 61,4 proc. w 2005 r.), a także dotychczas niepracujących (60,5 proc. w 1995 r. oraz 59,2 proc. w 2005 r.).
      
       Przeciętne wynagrodzenia brutto
      
Przeciętne wynagrodzenie brutto kobiet stanowi średnio 83,6 proc. przeciętnego wynagrodzenia brutto dla mężczyzn. Jest to sytuacja niekorzystna dla całej rodziny, bo większe wpływy do budżetu domowego pozwoliłyby poprawę bytu odczuć wszystkim członkom rodziny.
       Największa niekorzystna dla kobiet różnica wynagrodzeń według płci dotyczyła osób z najwyższym i najniższym poziomem wykształcenia. Płace kobiet z wykształceniem wyższym stanowiły według badań 67,6 proc. płac mężczyzn z tym samym wykształceniem, natomiast dla osób z wykształceniem co najwyżej gimnazjalnym wskaźnik ten wynosił 73,8 proc.
       Najmniejsze różnice wynagrodzeń według płci występują wśród osób pracujących z wykształceniem średnim ogólnokształcącym.
      
       Studentki
      
W okresie 1990-2005 liczba studiujących kobiet wzrosła pięciokrotnie, liczba mężczyzn – czterokrotnie. W 2005/06 roku studiujących kobiet było 56,5 proc. wśród ogółu studentów i 65,0 proc. wśród absolwentów. Były najliczniej reprezentowane wśród studentów akademii medycznych (75,6 proc. ogółu kształcących się w tych uczelniach) i wyższych szkół pedagogicznych (71,8 proc.). Ich udział procentowy był najmniejszy wśród studentów szkół resortu spraw wewnętrznych i administracji (13,3 proc.), szkół resortu obrony narodowej (23,8 proc.) oraz w wyższych szkołach technicznych (31,7 proc.). Na kierunkach informatycznych w roku szkolnym 2005/06 kobiety stanowiły jedynie 12,1 proc. ogółu studiujących. Wyraźnie w ostatnich latach zwiększyła się liczba kobiet na kierunkach związanych z biznesem i administracją oraz usługami dla ludności.
       Udział kobiet jest jeszcze wyższy na studiach podyplomowych; stanowiły w roku szkolnym 2000/01 70,6 proc. ogółu studentów, a w 2005/06 – 68,4 proc. W latach szkolnych 1995/96-2005/06 nastąpił duży wzrost liczby kobiet na studiach doktoranckich – z 3995 osób do 16131. Szczególnie wiele było ich wśród doktorantów w wyższych szkołach artystycznych, akademiach medycznych, akademiach wychowania fizycznego, gdzie stanowiły ponad 60 proc.
      
       Kobiety w nauce
      
W konsekwencji zachodzących zmian następował systematyczny wzrost odsetka kobiet wśród uzyskujących stopnie doktora oraz doktora habilitowanego. Wzrosła również liczba kobiet z 22,4 do 27,0 proc. ogółu osób, którym nadano tytuły profesora. Pomimo tego wśród członków Polskiej Akademii Nauk w 2005 r. było ich zaledwie 2,7 proc. (15 osób). W 2005 r. kobiety stanowiły prawie połowę pracowników zatrudnionych w działalności badawczej i rozwojowej
       (42,7 proc.), 19,6 proc. ogółu pracowników z tytułem naukowym profesora, 28,7 proc. ogółu ze stopniem naukowym doktora habilitowanego i 42,4 proc. – doktora.
      
       Cyfry mówią same za siebie, a wszystko niestety niezbyt optymistycznie rokuje na przyszłość. Brak stabilizacji i dochodów, słabe warunki mieszkaniowe, lęk o utratę miejsca pracy to wszystko składa się na sytuację, w której kobiety rezygnują z macierzyństwa lub wybierają powiększanie wskaźników dzietności (używając nomenklatury GUS) za granicą.
      
oprac. mk

Najnowsze artykuły w dziale Jej portEl

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama