UWAGA!

Ciekawy przypadek Benjamina Buttona

 Elbląg, Ciekawy przypadek Benjamina Buttona

W piątek 6 lutego na ekrany Multikina wchodzi „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”.

Opowieść o człowieku, który przychodzi na świat jako osiemdziesięciolatek i stopniowo młodnieje. O człowieku, który - podobnie jak my wszyscy - nie potrafi zatrzymać upływu czasu. Jego osobistą historię, osadzoną w Nowym Orleanie, śledzimy od końca I wojny światowej w 1918 roku aż po XXI wiek, przeżywając jego los równie niezwykły, jak bywa los każdego człowieka.
     Reżyseria David Fincher, scenariusz Eric Roth. Obsada: Tilda Swinton, Cate Blanchett, Brad Pitt. USA, 2008.
oprac. OK

Najnowsze artykuły w dziale Kina i teatr

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Oglądałam i nie polecam. Historia na pierwszy rzut oka ciekawa, ale po dłuższym oglądaniu razi monotonią i z niewiarygodnej staje się śmieszną. Na uwagę zasługuje jedynie charakteryzacja Brada Pitta (majstersztyk) i rola Cate Blanchett.
  • Dziś obejrzałem "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona". W mojej ocenie, wyrażając się dyplomatycznie, "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" to dziwoląg, ładnie zapakowana wydmuszka i niewiele więcej. Film mnie bardzo rozczarował. Twórcy amerykańskiego przemysłu filmowego próbują sprzedać widzom jakąś pseudomelodramatyczną opowieść o życiu i miłościach "odmieńca" (samego bohatera traktując instumentalnie i pretekstowo) przyozdobioną pseudofilozoficznymi maksymami typu "kiedy przychodzi koniec musisz odpuścić". Ale jest w tym jakiś fałsz, jakaś próba oszustwa - tak to odczuwam. Aktorzy świetni - to trzeba im oddać. Świetna charakteryzacja boskiego Brada Pitta. Trzynaście nominacji do oskara - nie wiem za co. I ja tego "nie kupuję", choć obejrzałem do końca (czy do początku) tę przydługą historię czy teledysk, w którym po raz kolejny autorzy chcieli zawrzeć prawie wszystkie problemy świata, a opowiedzieli o niczym, a może nawet nie opowiedzieli.
Reklama