- Nieprawdą jest, że w Elblągu kulturalnie nic się nie dzieje. Dzieje się i to dużo. Potrzeba nam jednak imprez sztandarowych i oryginalnych, które sprawią, ze nasze miasto będzie rozpoznawalne w kraju. Mamy potencjał, mamy ludzi, róbmy dym! – mówi Leszek Sarnowski, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Miejskiego i zachęca do udziału w projekcie „DNA Miasta”.
Kwartalnik „Res Publica Nowa” oraz prezydent Elbląga Grzegorz Nowaczyk zapraszają do udziału w elbląskiej edycji programu „DNA Miasta” (sobota, 19 maja). Jego celem jest rozpoczęcie dyskusji nad miejską polityką kulturalną i projektami rozwoju elbląskiej kultury. Rozmowy będą dotyczyć roli urzędu miejskiego, a tematyczne grupy warsztatowe będą pracować nad społecznymi propozycjami zmian – wykorzystania potencjalnych szans i rozwiązania istniejących problemów.
Co sprawdziło się w innych miastach, sprawdzi się i u nas?
Leszek Sarnowski, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Miejskiego w Elblągu: - To projekt kwartalnika „Res Publica Nowa”, który funkcjonował już w wielu polskich miastach przy okazji wybierania Europejskiej Stolicy Kultury. W miastach, które aplikowały do tego tytułu zaczynało się od debaty publicznej. Oceniano stan posiadania, ale także potrzeby oraz pomysły na kulturę. DNA spodobało mi się dlatego, że była to próba oddolnej debaty. Próba nawiązania dialogu opartego na interakcji z mieszkańcami. Miasta takie, jak Toruń, Bydgoszcz, Poznań, które nie zdobyły tytułu ESK nie zniechęciły się i realizują bardzo wiele pomysłów na kulturę. Udało się uruchomić aktywność mieszkańców. Ludzie zaczęli rozmawiać i idą dalej. A władze, gdy zobaczyły, że ludziom zaczęło zależeć, same zaczęły inaczej patrzeć na kulturę. Samorządowcy doszli do przekonania, że na kulturze można bardzo wiele zbudować. I nie mówię tu tylko o promocji, ale o budowaniu więzi społecznych, które powodują, że lepiej się nam mieszka.
W jaki sposób projekt „DNA miasta” ma pomóc elbląskiej kulturze?
To jest pierwszy krok do tego, by stworzyć strategię rozwoju kultury miasta. W przypadku Elbląga kończy się aktualność Programu Rozwoju Kultury na lata 2005-2013. Jest w nim wiele rzeczy zdezaktualizowanych. Część została zrealizowana, głównie mówię tu o rewitalizacji Starego Miasta, ale część jest potraktowana nadmiarowo. Przykład: Elbląg liderem kulturalnym w basenie Morza Bałtyckiego. To wydaje mi się przesadzone i to trzeba urealnić.
Elbląg może być ważnym miastem, który łączy trzy województwa. Z jednej strony jesteśmy w warmińsko-mazurskim, choć to często kontestujemy. Z drugiej mamy aspiracje do pomorskiego, wreszcie z trzeciej - mamy kontakty z kujawsko-pomorskim. Możemy być czymś w rodzaju pomostu kulturowego i budować wokół takiej idei politykę kulturalną. W przypadku Gdańska i Torunia ma to nawet historyczne umocowania w dawnej Hanzie.
DNA otwiera debatę. Ludzie będą mogli skrytykować to, co im się nie podoba, ale i zaproponować swoje rozwiązania, co może być pomocne dla władz samorządowych. Warto zapytać ludzi wprost.
O kulturę pytamy także mieszkańców w ankietach. Wyniki tych działań będą ważną częścią Kongresu Kultury Elbląskiej, który odbędzie się we wrześniu.
Quo vadis, kulturo?
Głównym celem sobotniego spotkania jest próba spojrzenia na politykę kulturalną miasta - jak ona wygląda, jakie są priorytety. To także szukanie odpowiedzi na pytania, w jakim kierunku ta kultura powinna iść, co jest dla nas najważniejsze. Temu ma służyć debata i warsztaty, w których wezmą udział różni ludzie związani z szeroko pojętą kulturą. Nie tylko przedstawiciele instytucji, ale i osoby prywatne, przedstawiciele organizacji pozarządowych. Będą oni mieli okazję porozmawiania, ale i posłuchania o doświadczeniach, jakie z podobnych projektów mają mieszkańcy Bydgoszczy i Gdańska.
I rozpocznie się dyskusja
Najważniejsze jest to, że otwiera się debata dla wszystkich, dla których kultura jest ważna. I na tym powinno się budować identyfikację i tożsamość, bo DNA to przecież kod genetyczny, w tym przypadku kod miasta. W ramach warsztatów będą cztery grupy tematyczne: „Ludzie i kreacja” - tu będzie mowa o tym, w jaki sposób zainteresować mieszkańców, by chcieli korzystać, ale i tworzyć kulturę; „Zarządzanie kulturą”; „Miejsca i przestrzeń publiczna” oraz „Tożsamość i wizerunek”. I to dla mnie jest najważniejsze. Elbląg, podobnie jak inne miasta na ziemiach odzyskanych, ma problem z tożsamością i identyfikacją z racji tego, że nie jesteśmy tubylcami. Kiedyś Elbląg miał wielkie zakłady przemysłowe i był określany mianem miasta robotniczego. I to była identyfikacja, choć dość powierzchowna. Elbląga nie utożsamiano z kulturą poza latami 60-tymi, gdy pojawiła się Galeria EL. I to był strzał w dziesiątkę. Próba włączenia kultury w bieg życia codziennego. Tego sukcesu już nikt nie powtórzył. Trzeba więc wykorzystać to, co zostało. Mamy formy przestrzenne jako identyfikację tamtych czasów. Pytanie czy są one w należyty sposób wykorzystywane. Były wyjątkowe kiedyś, ale czy i dziś nie stać nas na oryginalność?
Mamy potencjał?
Olbrzymi. Dla mnie jest ważne, by to miasto tętniło życiem kulturalnym i oryginalnymi przedsięwzięciami, których nigdzie indziej nie ma. Z jednej strony jest dziedzictwo, pozostałości po kulturze niemieckiej, mennonickiej, żydowskiej, a z drugiej oryginalne działania na dziś. Popatrzmy na Elbląską Orkiestrę Kameralną. Początki były trudne, a dziś trudno dostać bilet na koncert. I zawsze można się spodziewać, że wystąpi gwiazda. To jest dowód na to, że oryginalnością i poziomem artystycznym można ludzi przyciągnąć. Ludzi nie tylko z Elbląga.
Gdy Muzeum zostanie zmodernizowane dzięki projektowi unijnemu, stanie się nowoczesną placówką, gdzie będą oryginalne, ciekawe wystawy, tworzone przy zastosowaniu nowoczesnych technik. To też zawsze robi wrażenie więc ludzie będą chętniej do nas przyjeżdżać.
Gdyby każda instytucja szła w tym kierunku, a każda ma potencjał - kwestia tylko jego wykorzystania, można zdziałać wiele. Ale szukamy podpowiedzi ze strony mieszkańców, bo w pierwszym rzędzie robimy to dla nich. Wówczas będziemy wiedzieć, jakie imprezy i wydarzenia organizować. Jakie zaciekawią elblążan, ale i turystów.
W jakim stanie obecnie jest kultura elbląska?
Jest jeszcze dużo do zrobienia, ale jeśli ktoś mówi, czy pisze – najczęściej, niestety, anonimowo - że w Elblągu nic się nie dzieje, to ja się z nim w 100 procentach nie zgadzam. Przygotowując kalendarz imprez w ramach Elbląskiego Informatora Kulturalnego sami widzimy, że on z miesiąca na miesiąc jest coraz grubszy. Dzieje się dużo i jest wybór. Można oczywiście kręcić nosem i chcieć więcej i lepiej. To może być nawet inspirujące…
Czego nam brakuje?
Na pewno dużych przedsięwzięć, które byłyby głośne w Polsce. Festiwali, koncertów, które ściągałyby także turystów. I nad tym trzeba pracować. Mam nadzieję , że takim ważnym wydarzeniem będzie festiwal jazzowy, który organizujemy w lipcu wspólnie z Galerią EL. To będzie pierwszy krok.
Otwarta pozostaje kwestia wypromowania imprez, które z Elblągiem się kojarzą, ale są w stanie uśpienia np. Elbląskie Noce Teatru i Poezji czy Elbląska Wiosna Teatralna. Moim zdaniem to powinny być wydarzenia, o których jest głośno nie tylko lokalnie, ale w całej Polsce. Jest potencjał, są ludzie, to róbmy dym!
Debata powinna służyć więc temu, by wybrać kilka sztandarowych imprez i to bez znaczenia czy ich organizatorem jest instytucja marszałkowska, miejska czy osoba prywatna. Zaangażować powinni się wszyscy. To jest najlepsza droga do tego, by o Elblągu było głośno. Jak ludzie będą tu przyjeżdżać to i elblążanom będzie żyło się lepiej. Oczywiście, ważne jest ożywienie branży turystycznej, gastronomicznej i hotelarskiej, ale i zaczną przyjeżdżać do nas ludzie znani, cenieni, którzy wnoszą ważne wartości w życie kulturalne Polski i Europy, a dzięki temu my też będziemy bliżej kultury światowej. Najważniejsze jest ustalenie priorytetów.
Elbląska edycja „DNA Miasta” odbędzie się w sobotę, 19 maja w Ratuszu Staromiejskim. Początek o godz. 10.30. Praca zespołach tematycznych zakończy się ok. godz. 17. By wziąć udział w debacie i warsztatach wystarczy się zarejestrować na stronie www.dnamiasta.pl.
Co sprawdziło się w innych miastach, sprawdzi się i u nas?
Leszek Sarnowski, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Miejskiego w Elblągu: - To projekt kwartalnika „Res Publica Nowa”, który funkcjonował już w wielu polskich miastach przy okazji wybierania Europejskiej Stolicy Kultury. W miastach, które aplikowały do tego tytułu zaczynało się od debaty publicznej. Oceniano stan posiadania, ale także potrzeby oraz pomysły na kulturę. DNA spodobało mi się dlatego, że była to próba oddolnej debaty. Próba nawiązania dialogu opartego na interakcji z mieszkańcami. Miasta takie, jak Toruń, Bydgoszcz, Poznań, które nie zdobyły tytułu ESK nie zniechęciły się i realizują bardzo wiele pomysłów na kulturę. Udało się uruchomić aktywność mieszkańców. Ludzie zaczęli rozmawiać i idą dalej. A władze, gdy zobaczyły, że ludziom zaczęło zależeć, same zaczęły inaczej patrzeć na kulturę. Samorządowcy doszli do przekonania, że na kulturze można bardzo wiele zbudować. I nie mówię tu tylko o promocji, ale o budowaniu więzi społecznych, które powodują, że lepiej się nam mieszka.
W jaki sposób projekt „DNA miasta” ma pomóc elbląskiej kulturze?
To jest pierwszy krok do tego, by stworzyć strategię rozwoju kultury miasta. W przypadku Elbląga kończy się aktualność Programu Rozwoju Kultury na lata 2005-2013. Jest w nim wiele rzeczy zdezaktualizowanych. Część została zrealizowana, głównie mówię tu o rewitalizacji Starego Miasta, ale część jest potraktowana nadmiarowo. Przykład: Elbląg liderem kulturalnym w basenie Morza Bałtyckiego. To wydaje mi się przesadzone i to trzeba urealnić.
Elbląg może być ważnym miastem, który łączy trzy województwa. Z jednej strony jesteśmy w warmińsko-mazurskim, choć to często kontestujemy. Z drugiej mamy aspiracje do pomorskiego, wreszcie z trzeciej - mamy kontakty z kujawsko-pomorskim. Możemy być czymś w rodzaju pomostu kulturowego i budować wokół takiej idei politykę kulturalną. W przypadku Gdańska i Torunia ma to nawet historyczne umocowania w dawnej Hanzie.
DNA otwiera debatę. Ludzie będą mogli skrytykować to, co im się nie podoba, ale i zaproponować swoje rozwiązania, co może być pomocne dla władz samorządowych. Warto zapytać ludzi wprost.
O kulturę pytamy także mieszkańców w ankietach. Wyniki tych działań będą ważną częścią Kongresu Kultury Elbląskiej, który odbędzie się we wrześniu.
Quo vadis, kulturo?
Głównym celem sobotniego spotkania jest próba spojrzenia na politykę kulturalną miasta - jak ona wygląda, jakie są priorytety. To także szukanie odpowiedzi na pytania, w jakim kierunku ta kultura powinna iść, co jest dla nas najważniejsze. Temu ma służyć debata i warsztaty, w których wezmą udział różni ludzie związani z szeroko pojętą kulturą. Nie tylko przedstawiciele instytucji, ale i osoby prywatne, przedstawiciele organizacji pozarządowych. Będą oni mieli okazję porozmawiania, ale i posłuchania o doświadczeniach, jakie z podobnych projektów mają mieszkańcy Bydgoszczy i Gdańska.
I rozpocznie się dyskusja
Najważniejsze jest to, że otwiera się debata dla wszystkich, dla których kultura jest ważna. I na tym powinno się budować identyfikację i tożsamość, bo DNA to przecież kod genetyczny, w tym przypadku kod miasta. W ramach warsztatów będą cztery grupy tematyczne: „Ludzie i kreacja” - tu będzie mowa o tym, w jaki sposób zainteresować mieszkańców, by chcieli korzystać, ale i tworzyć kulturę; „Zarządzanie kulturą”; „Miejsca i przestrzeń publiczna” oraz „Tożsamość i wizerunek”. I to dla mnie jest najważniejsze. Elbląg, podobnie jak inne miasta na ziemiach odzyskanych, ma problem z tożsamością i identyfikacją z racji tego, że nie jesteśmy tubylcami. Kiedyś Elbląg miał wielkie zakłady przemysłowe i był określany mianem miasta robotniczego. I to była identyfikacja, choć dość powierzchowna. Elbląga nie utożsamiano z kulturą poza latami 60-tymi, gdy pojawiła się Galeria EL. I to był strzał w dziesiątkę. Próba włączenia kultury w bieg życia codziennego. Tego sukcesu już nikt nie powtórzył. Trzeba więc wykorzystać to, co zostało. Mamy formy przestrzenne jako identyfikację tamtych czasów. Pytanie czy są one w należyty sposób wykorzystywane. Były wyjątkowe kiedyś, ale czy i dziś nie stać nas na oryginalność?
Mamy potencjał?
Olbrzymi. Dla mnie jest ważne, by to miasto tętniło życiem kulturalnym i oryginalnymi przedsięwzięciami, których nigdzie indziej nie ma. Z jednej strony jest dziedzictwo, pozostałości po kulturze niemieckiej, mennonickiej, żydowskiej, a z drugiej oryginalne działania na dziś. Popatrzmy na Elbląską Orkiestrę Kameralną. Początki były trudne, a dziś trudno dostać bilet na koncert. I zawsze można się spodziewać, że wystąpi gwiazda. To jest dowód na to, że oryginalnością i poziomem artystycznym można ludzi przyciągnąć. Ludzi nie tylko z Elbląga.
Gdy Muzeum zostanie zmodernizowane dzięki projektowi unijnemu, stanie się nowoczesną placówką, gdzie będą oryginalne, ciekawe wystawy, tworzone przy zastosowaniu nowoczesnych technik. To też zawsze robi wrażenie więc ludzie będą chętniej do nas przyjeżdżać.
Gdyby każda instytucja szła w tym kierunku, a każda ma potencjał - kwestia tylko jego wykorzystania, można zdziałać wiele. Ale szukamy podpowiedzi ze strony mieszkańców, bo w pierwszym rzędzie robimy to dla nich. Wówczas będziemy wiedzieć, jakie imprezy i wydarzenia organizować. Jakie zaciekawią elblążan, ale i turystów.
W jakim stanie obecnie jest kultura elbląska?
Jest jeszcze dużo do zrobienia, ale jeśli ktoś mówi, czy pisze – najczęściej, niestety, anonimowo - że w Elblągu nic się nie dzieje, to ja się z nim w 100 procentach nie zgadzam. Przygotowując kalendarz imprez w ramach Elbląskiego Informatora Kulturalnego sami widzimy, że on z miesiąca na miesiąc jest coraz grubszy. Dzieje się dużo i jest wybór. Można oczywiście kręcić nosem i chcieć więcej i lepiej. To może być nawet inspirujące…
Czego nam brakuje?
Na pewno dużych przedsięwzięć, które byłyby głośne w Polsce. Festiwali, koncertów, które ściągałyby także turystów. I nad tym trzeba pracować. Mam nadzieję , że takim ważnym wydarzeniem będzie festiwal jazzowy, który organizujemy w lipcu wspólnie z Galerią EL. To będzie pierwszy krok.
Otwarta pozostaje kwestia wypromowania imprez, które z Elblągiem się kojarzą, ale są w stanie uśpienia np. Elbląskie Noce Teatru i Poezji czy Elbląska Wiosna Teatralna. Moim zdaniem to powinny być wydarzenia, o których jest głośno nie tylko lokalnie, ale w całej Polsce. Jest potencjał, są ludzie, to róbmy dym!
Debata powinna służyć więc temu, by wybrać kilka sztandarowych imprez i to bez znaczenia czy ich organizatorem jest instytucja marszałkowska, miejska czy osoba prywatna. Zaangażować powinni się wszyscy. To jest najlepsza droga do tego, by o Elblągu było głośno. Jak ludzie będą tu przyjeżdżać to i elblążanom będzie żyło się lepiej. Oczywiście, ważne jest ożywienie branży turystycznej, gastronomicznej i hotelarskiej, ale i zaczną przyjeżdżać do nas ludzie znani, cenieni, którzy wnoszą ważne wartości w życie kulturalne Polski i Europy, a dzięki temu my też będziemy bliżej kultury światowej. Najważniejsze jest ustalenie priorytetów.
Elbląska edycja „DNA Miasta” odbędzie się w sobotę, 19 maja w Ratuszu Staromiejskim. Początek o godz. 10.30. Praca zespołach tematycznych zakończy się ok. godz. 17. By wziąć udział w debacie i warsztatach wystarczy się zarejestrować na stronie www.dnamiasta.pl.