UWAGA!

Bez miłości ani rusz

 Elbląg, Janusz Majcherek
Janusz Majcherek (fot. Damian Matwiejczyk).

Emocje już opadły i można zastanowić się, jaka była tegoroczna edycja Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Słowa „...czy to jest kochanie?”


     Przypomnijmy, imprezę rozpoczęły zmagania recytatorów. Ocenie jury pod przewodnictwem Janusza Majcherka, profesora warszawskiej Akademii Teatralnej i wieloletniego redaktora naczelnego miesięcznika „Teatr”, poddało się dwunastu miłośników pięknego słowa.
     - Młodzież mówi bardzo źle po polsku. Także młodzież recytująca, której tutaj wysłuchaliśmy, ma problemy z artykulacją: sepleni, szepleni, szeleści, gwiżdże itd. Trudno, my nagrodziliśmy to, co było w nich prawdą, autentycznością - mówi red. Majcherek.
     Recytatorzy, z którymi rozmawialiśmy, wynieśli z konkursu pozytywne wrażenia. Zdobywca trzeciej nagrody Łukasz Ciotucha z Piotrkowa Trybunalskiego pierwszy raz gościł w Elblągu i uważa, że warto byłoby np. znaleźć miejsce dla większej liczby uczestników:
     - Atmosfera była bardzo dobra i podejrzewam, że będę tutaj nieraz wpadał, chociaż w innych konkursach startuje o wiele więcej osób. Jeśli jest ich tylko dwanaście, to wydaje mi się, że trudno jest w miarę obiektywnie ocenić, czy był wysoki poziom, czy niski. Mogę tylko powiedzieć, że grupa myśli, albo nie. I tyle. Na miejscu organizatorów popracowałbym nad większym zainteresowaniem imprezą młodych ludzi, a nie tylko osób, które chyba są tutaj stałymi bywalcami - ale to są tylko moje odczucia. Takie festiwale są jednak potrzebne, bo przede wszystkim młodym ludziom przypominają o najważniejszych wartościach. Jeśli zaś będzie więcej uczestników, będą one miały - jak sądzę - większy oddźwięk, wymiar i pożytek.
     Kolejny recytator, Andrzej Gurazda z Radomska: - Ja także jestem w Elblągu pierwszy raz i chętnie przyjadę znowu. Dla części młodych ludzi miłość to temat, o którym nie rozmawia się, ot, puste słowa. Uważam, że należy to zmieniać. Podczas takich spotkań możemy o tym rozmawiać, porównywać nasze spostrzeżenia poprzez teksty, jakie prezentujemy.
     Pierwszy dzień zakończyła gala z udziałem najlepszych recytatorów oraz koncert zatytułowany „Wielka Pani”. Wczesne wiersze Jana Pawła II oraz Tryptyk Rzymski zaprezentowali Anna Seniuk, Joanna Szczepkowska, Jerzy Trela i Krzysztof Kolberger.
     Wieczór z tą poezją jest dla mnie rodzajem modlitwy. Traktuję to jako bardzo osobiste zwierzenia słowami Karola Wojtyły - wyznała Anna Seniuk. - Po takim koncercie nie potrafię od razu wejść w inny nastrój i jestem skupiona, jak po mszy świętej czy spowiedzi. Kiedy przystępuje się do czytania wierszy Jana Pawła II, człowiek musi być skupiony, musi mieć czas, nie może się spieszyć. Każdy wiersz należy przeczytać kilkakrotnie, bo myśl Autora wędruje meandrami.
     
     Środa
     W środę 29 marca na scenie pojawiły się laureatki poprzednich edycji festiwalu „...Czy to jest kochanie?”. Jedna z nich, Dorota Osińska należy dziś do grona gwiazd piosenki artystycznej. Elbląską imprezę wspomina dobrze i chętnie tutaj wraca:
     - Jestem absolutną fanką Elbląga, jeśli chodzi np. o porównanie z krakowskim festiwalem piosenki, głównie z tego powodu, że ten festiwal wygrałam, a w Krakowie przegrałam, i to z kretesem - uśmiecha się. - W ciągu tych siedmiu lat byłam tutaj kilkakrotnie, zapraszana do pięknych przedsięwzięć i koncertów, przeżyłam wiele bardzo wzruszających momentów…
     Inna laureatka, Anna Ozner:
     W Elblągu spotkałam mnóstwo wspaniałych osób i dużo się nauczyłam. Takie festiwale dają nam szansę obycia się ze sceną, warunkami konkursowymi, ale przede wszystkim jest to przygoda. Każdy festiwal jest inny. Elbląskim jestem zachwycona, dlatego wracam tutaj od dwóch lat. Nie mam nic do zarzucenia ani organizatorom, ani ludziom, którzy tu przyjeżdżają. Dobrze się tutaj czuję i zawsze jestem miło przyjmowana.
     
     Czwartek
     Następnego dnia kabarety i teatry satyry walczyły o „certyfikat komercji”. Uczestników tej konkurencji było zaledwie czworo. Wygrała niemłoda, bo istniejąca od prawie 10 lat Formacja Chatelet.
     - Lubimy improwizować na scenie - przyznaje Adam Mauczyk. - To jest duża część naszych występów. Jesteśmy w tym bardzo dobrzy, naprawdę. Żywimy się tym, co dzieje się w danym momencie: ktoś coś powie śmiesznego, coś się komuś stanie, coś zrobi publiczność... Rzeczywiście potrafimy na to zareagować, nie ma co być aż takim skromnym.
     Jednak poziom występów i w tej kategorii jurorzy ocenili jako niezbyt wysoki. - Nie jestem zachwycony tym, co zobaczyłem, ale nie za wiele się spodziewałem. Coś takiego zrobiło się z kabaretem w Polsce, że jest tego potwornie dużo i, co gorsza, takie niewykończone - że użyję określenia: pół amatorskie - przedsięwzięcia są np. nieustająco pokazywane w telewizji publicznej - wyjaśnia Janusz Majcherek. - Wyobrażam sobie, że inni młodzi ludzie, którzy marzą o tym, by robić kabaret, oglądają te występy i myślą sobie: o, tak jest dobrze. Z tego robi się całe zjawisko chyba troszkę zanadto, powiedziałbym, nadęte czy rozdęte, a bez pokrycia artystycznego tak naprawdę. Kabarety, które zobaczyliśmy w Elblągu, nie tak bardzo odróżniały się od tego, co można oglądać w telewizji - i proszę nie traktować tego jako komplement. Teksty są na ogół bardzo słabe, niewykończone, bez puenty. W ogromnej części przedmiotem parodii, ironii czy kpiny są rozmaite programy telewizyjne, tak, jakby nic poza tym nie istniało. Mam w pamięci, ale to już chyba jest jakaś archeologia kompletna, wielkie kabarety, jak Dudek, Pod Egidą Pietrzaka z najlepszego okresu, Salon Niezależnych czy jeszcze parę innych, w których był obecny pewien rodzaj kultury literackiej, przede wszystkim - subtelności. Tamten humor był znacznie subtelniejszy, bo w tej chwili jest taki dosyć rąbany. Jest, jak jest. Mówię to nawet bez pretensji do ludzi, którzy dzisiaj wystąpili na tym festiwalu.
     Dlaczego wygrała Formacja Chatelet?
     - Z Chatelet był w ogóle troszkę problem. Moim zdaniem, Formacja w ogóle nie powinna brać udziału w konkursie, ponieważ jest to już kabaret dosyć znany, choćby z telewizyjnych występów, więc tu jak gdyby od razu pojawiły się trochę nierówne szanse. I nie było siły - w sensie szukania własnej, odrębnej formy oni byli o oczko lepsi od pozostałych kabaretów jeszcze zielonych dosyć i dopiero startujących. Dlatego Chatelet, ale to wcale nie znaczy, że jestem z tej ostatecznej decyzji zadowolony. W ogóle nie jestem zadowolony z tego dnia kabaretowego, co tu dużo ukrywać - przyznaje red. Majcherek.
     
     Piątek
     I być może do następnego roku pozostalibyśmy w niedosycie artystycznych uniesień ze strony młodych wykonawców, gdyby nie piosenka artystyczna. W piątek 31 marca o palmę pierwszeństwa w tej kategorii walczyło prawie dwadzieścia osób. Z ich występów jury było już zadowolone. Nawet bardzo.
     - Już na tak zwanych listach startowych zobaczyliśmy nazwiska tych, którzy w zeszłym roku zdobywali laury na innych ważnych przeglądach piosenki literackiej - i nie pomyliliśmy się. Poziom był wysoki. Szczerze mówiąc, były nawet niespodzianki - mówi bard i juror Mirosław Czyżykiewicz.
     Czyżykiewicz dodaje, że tego rodzaju festiwale są potrzebne. - Bardzo cieszę się, że Elbląg kultywuje tradycje związane z piosenką literacką. W ciągu roku odwiedzam kilkadziesiąt podobnych miejsc w Polsce i uważam, że jest ogromna grupa ludzi, którzy żywo interesują się tą piosenką, którzy nie zostali jeszcze wciągnięci w tę masową quasi- kulturę, proponującą jedynie efekt zagłuszania myśli, uczuć i napędzania pneumatycznego, takich, którzy próbują w piosence odnaleźć prawdę o sobie i doceniają całą tę tradycję - zauważa artysta. - Bo to jest też przedłużenie życia zapominanych często albo w znikomym stopniu przypominanych przez media utworów. Nieraz, kiedy słucham starej piosenki, wyświetlają mi się w głowie obrazy, przypominają zapachy, fragmenty rozmów, całe sytuacje… To jest coś, co bardzo głęboko zapada w serce, duszę - żeby użyć takich abstrakcyjnych pojęć. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że należy o to walczyć i bronić wszystkich miejsc, które nawiązują do tradycji piosenki artystycznej, bo to jest niebagatelny dorobek i warto go pomnażać.
     Pierwszą nagrodę w tej ostatniej już kategorii - i Grand Prix całego festiwalu - zdobyła Ilona Sojda z Kielc. Ta skromna, osiemnastoletnia dziewczyna śpiewa zaledwie od ponad roku, ale - zdaniem Mirosława Czyżykiewicza - ma charyzmę i potrafi zaczarować publiczność.
     - Wytworzył się bardzo fajny klimat. Było ciemno. Uwielbiam, kiedy jestem taka odizolowana od publiczności - mówi laureatka. - Piosenka artystyczna to niesamowita forma wyrazu, pozwala przekazać właściwie wszystkie emocje.
     Drugą gwiazdą tego dnia była aktorka Ewa Błaszczyk. Jedynka Polskiego Radia, najstarsza rozgłośnia radiowa w Polsce, postanowiła przyznać jej swoją nagrodę „Trudny temat do zgryzienia”. Nagroda na promować ludzi, którzy powinni być wzorem dla innych. Srebrno-złota, umocowana na szklanej podstawie statuetka orzecha włoskiego została wręczona właśnie w czasie elbląskiego festiwalu. Druga laureatka, Anna Dymna, odbierze wyróżnienie w maju.
     - Obie wybitne artystki podjęły się trudnej, czasem niewdzięcznej działalności i, nie zrażając się, realizują cele, jakie sobie założyły - wyjaśniał w czasie konferencji prasowej sekretarz Jedynki Antoni Szybis.
     Ewa Błaszczyk założyła Fundację Akogo? i pracuje nad stworzeniem kliniki dla dzieci po ciężkich urazach mózgu.
     - Nie miałam wyboru, po prostu muszę to robić - wyznaje aktorka. - Kiedy organizowaliśmy koncert w Sali Kongresowej, gdy pojawił się pomysł stworzenia kliniki i teraz, cały czas mam wrażenie, że to moja córka Ola pociąga na sznurki, że nami kieruje. Chciałbym, żeby w dużych miastach, w których istnieje infrastruktura medyczna, powstała cała siatka takich klinik. To tak naprawdę kwestia dobrej woli i organizacji, bo przecież istnieją odpowiednie stacje diagnostyczne i są fachowcy: lekarze, rehabilitanci… Wystarczy zarejestrować parę procedur. Teraz kończy się akcja medialna i udajemy się do pracy, której nie będzie widać, a która będzie bardzo trudna i ciężka, ale właśnie ona jest najważniejsza: ustalić, kto za co płaci, kto nas wesprze.
     Ewa Błaszczyk nie ukrywa, że sytuacja, w jakiej znalazła się w związku z chorobą córki, nie jest łatwa: - Muszę pielęgnować w sobie nadzieję. Nie chcę jutro umierać ani nie chcę, żeby Ola umarła, ani by umarła moja druga córka Mania, więc nie mam innego wyjścia. Nie będę mówić bzdur, że jest fajnie. Nie jest, ale śmiejemy się, żyjemy. Takie dni, jak ten, dają mi energię, powietrze do oddychania. Cieszę się, że ktoś widzi to, co robimy, docenia, że to nie jest po nic.
     Obie panie znalazły się w doborowym gronie. W poprzednich latach nagrodę Jedynki otrzymali: Leszek Balcerowicz, Norman Davies, Jerzy Hausner, Grzegorz Kołodko i Jerzy Owsiak.
     
     Czy udział w dziesiątej edycji elbląskiego festiwalu rzeczywiście pomoże młodym laureatom - i pozostałym uczestnikom w karierze, przekonamy się za jakiś czas. Na pewno w Elblągu podczas jednej imprezy widzowie mogli spotkać adeptów, wschodzące gwiazdy oraz mistrzów polskiej sceny i estrady. Mocnym punktem było też wręczenie wspominanej nagrody Radiowej Jedynki. Obecność Ewy Błaszczyk, która wiele zdziałała w ważnej dla niej samej i innych rodziców sprawie dzieci pogrążonych w śpiączce, przydała festiwalowi nowego sensu. Bo przez te kilka dni wszystko lub prawie wszystko kręciło się wokół miłości.
     
     
Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Festwiwal był wspaniały ,nie ma co ukrywać ;) A Maciek Stuhr jest boski ;D
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    muuuaaaa:*(2006-04-16)
  • syf i komercja.
  • Piękny wieczór z piosenką artystyczną!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    obecna(2006-04-17)
  • Nie byłem , nie widziałem ,- ale jeżeli chodzi o miłość to tylko rusz a kłopoty same cię dopadną.
  • upsss.... nie było Jerzego Treli
  • Tekst nadęty do granic możliwości...
  • festiwal ideowo piekny... ale coz.. bilety sa zbyt drogie, a stali bywalcy zbgyt hermetyczni, by mialo to sznase powodzenia w przyszlosci.. czemu??? proste- skoro przyszloscia sa mlodzi to i oni powinni miec dostep do festiwalu,ale bajonskie sumy placone za bilety sa doskonalym sposobem na zabarykadowanie dostepnu do festiwalu np. studentom... heh.. ale Pani Dyrektor Bozenka S. sie tym nie przejmuje- w koncu studenci nie sa potencjalnymi sponsorami nastepnej imprezy, a ich banery nie beda z poetyckim wdziekiem ozdabiac sceny. po co wiec starac sie o studnetow? phi..
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    huberten(2006-04-18)
Reklama