Gorącej dyskusji nie było, ale w czasie III Forum Kultury Regionu Warmii i Mazur nie zabrakło opinii o kondycji i problemach twórców, animatorów oraz instytucji kultury. Były też odznaczenia dla zasłużonych.
Przedstawiciele świata kultury nie mają wielu okazji do spotkań w swoim gronie i rozmowy o tym, jak jest, co można i warto zmienić. Olsztyńskie forum, w którym wzięli udział także przedstawiciele władz różnych szczebli i duchowieństwa, jest jedną z takich rzadkich
okazji.
W czasie dyskusji "20 lat kultury w samorządach - próba bilansu *pojawiły" się wątki znane z publicznej debaty.
Wciąż aktualne jest np. pytanie o to, czy wszystkie istniejące dziś placówki kultury, których sieć ukształtowała się jeszcze w okresie minionego systemu, są nadal potrzebne i czy formuła ich działalności odpowiada obecnym potrzebom.
Ile na książki, ile na etaty?
Prowadzący tę część forum Jacek Nowiński, dyrektor Biblioteki Elbląskiej, zauważył, że dotąd w Polsce nie odbyła się poważna dyskusja na ten temat.
- Utrzymanie biblioteki w małej miejscowości kosztuje około 1,5 mln zł, z tego na zakup nowych książek przypada 15 tysięcy zł. Zastanawiałem się, czy nie lepiej byłoby za całe półtora miliona kupić książki i rozdać je mieszkańcom? W takiej sytuacji rodzi się pytanie o sens istnienia takiej instytucji. Może warto przemyśleć, które placówki i w jakich formach powinny istnieć, a które winny przejść rewitalizację, bo efektywność ich pracy jest mała - zastanawiał się Jan Maścianica, przez lata samorządowiec, a obecnie wicewojewoda warmińsko-mazurski.
Od lat mówi się o niedofinansowaniu kultury. Jak znaleźć taki sposób finansowania, który zadowoli zarówno tych, co łożą na działalność kulturalną, jak i tych, co korzystają z pieniędzy? Co z podmiotowością instytucji kultury? Czy ich szefowie mają swobodę działania?
Kto czuje, ten ma...
- Każdy dyrektor musi być wolny w swoich wyborach i odważny. Sztuką jest zbudować taką relację z samorządem, w której kierujący placówką kulturalną ma poczucie wolności i odwagę podejmowania decyzji, a samorząd czuje, że ma pod kontrolą to, co dzieje się w podległej instytucji - zauważył Janusz Cygański, dyrektor Muzeum Warmi i Mazur w Olsztynie.
Są samorządy, które preferują "kulturę festynów" a nie "kulturę wysoką", są w lokalnych władzach ludzie, którzy decydują o wydatkach na kulturę i polityce w tym zakresie, choć "nie czują" tematu.
Są i pozytywne przykłady. Burmistrz Barczewa Lech Nitkowski zapewnia, że sprzyja twórcom i animatorom, chociaż wspieranie ich działań często utrudniają przepisy obowiązujące jednostki samorządu.
- Samorządy w znacznej części nieźle poradziły sobie z prowadzeniem instytucji kultury. Czasem tylko podejmują się kosztownych inwestycji, które nie zawsze są potrzebne instytucjom, dla których to robią. A może potrzeba nowych instytucji? Czasem brakuje synergii, współpracy, wiary w to, że razem potrafimy więcej - ocenia Jacek Nowiński.
Więcej nt. kulturalnego forum
okazji.
W czasie dyskusji "20 lat kultury w samorządach - próba bilansu *pojawiły" się wątki znane z publicznej debaty.
Wciąż aktualne jest np. pytanie o to, czy wszystkie istniejące dziś placówki kultury, których sieć ukształtowała się jeszcze w okresie minionego systemu, są nadal potrzebne i czy formuła ich działalności odpowiada obecnym potrzebom.
Ile na książki, ile na etaty?
Prowadzący tę część forum Jacek Nowiński, dyrektor Biblioteki Elbląskiej, zauważył, że dotąd w Polsce nie odbyła się poważna dyskusja na ten temat.
- Utrzymanie biblioteki w małej miejscowości kosztuje około 1,5 mln zł, z tego na zakup nowych książek przypada 15 tysięcy zł. Zastanawiałem się, czy nie lepiej byłoby za całe półtora miliona kupić książki i rozdać je mieszkańcom? W takiej sytuacji rodzi się pytanie o sens istnienia takiej instytucji. Może warto przemyśleć, które placówki i w jakich formach powinny istnieć, a które winny przejść rewitalizację, bo efektywność ich pracy jest mała - zastanawiał się Jan Maścianica, przez lata samorządowiec, a obecnie wicewojewoda warmińsko-mazurski.
Od lat mówi się o niedofinansowaniu kultury. Jak znaleźć taki sposób finansowania, który zadowoli zarówno tych, co łożą na działalność kulturalną, jak i tych, co korzystają z pieniędzy? Co z podmiotowością instytucji kultury? Czy ich szefowie mają swobodę działania?
Kto czuje, ten ma...
- Każdy dyrektor musi być wolny w swoich wyborach i odważny. Sztuką jest zbudować taką relację z samorządem, w której kierujący placówką kulturalną ma poczucie wolności i odwagę podejmowania decyzji, a samorząd czuje, że ma pod kontrolą to, co dzieje się w podległej instytucji - zauważył Janusz Cygański, dyrektor Muzeum Warmi i Mazur w Olsztynie.
Są samorządy, które preferują "kulturę festynów" a nie "kulturę wysoką", są w lokalnych władzach ludzie, którzy decydują o wydatkach na kulturę i polityce w tym zakresie, choć "nie czują" tematu.
Są i pozytywne przykłady. Burmistrz Barczewa Lech Nitkowski zapewnia, że sprzyja twórcom i animatorom, chociaż wspieranie ich działań często utrudniają przepisy obowiązujące jednostki samorządu.
- Samorządy w znacznej części nieźle poradziły sobie z prowadzeniem instytucji kultury. Czasem tylko podejmują się kosztownych inwestycji, które nie zawsze są potrzebne instytucjom, dla których to robią. A może potrzeba nowych instytucji? Czasem brakuje synergii, współpracy, wiary w to, że razem potrafimy więcej - ocenia Jacek Nowiński.
Więcej nt. kulturalnego forum
eswiatowid.pl