UWAGA!

Maniakalna jazzmania

 Elbląg, Maniakalna jazzmania
fot. AD

Po mini tournee promującym w Polsce pierwszą elbląską płytę jazzową lokalny zespół Special Jazz Sekstet zagrał w Mjazzdze. Był to drugi koncert grupy w Elblągu. I o mały włos by się nie odbył... Zobacz zdjęcia z występu, który jednak doszedł do skutku.

Sześciu facetów, sześć mocnych charakterów i – jakby nie patrzeć – sześć artystycznych dusz. Musiało zawrzeć. Ani szef Mjazzgi, ani sami muzycy nie kryli, że odwołanie poniedziałkowego koncertu wisiało na włosku. Muzycy pokłócili się na próbie generalnej, a ich posępne miny, którymi troszkę „straszyli” ze sceny, potwierdzały, że kryzys nie jest do końca zażegnany. Na szczęście, mimo wewnętrznych burz, zagrali. I to w bardzo dobrym stylu.
       Zespół Special Jazz Sextet to znani, wielokrotnie oklaskiwani przez elbląską publiczność muzycy: Bartosz Krzywda (instrumenty klawiszowe), Marcin Gawdzis (trąbka), Artur Olewniczak (puzon), Szymon Zuehlke (saksofon) oraz ich przyjaciele z Trójmiasta: Janusz Mackiewicz (gitara basowa, kontrabas) i Grzegorz Sycz (perkusja).
       Bartek Krzywda przyznaje, że między muzykami dość często dochodzi do drobnych awantur. To wychodzi zespołowi tylko na dobre.
       - Po takiej kłótni jest większa koncentracja, nie sprzyjająca zabawie i wtedy rzeczywiście wychodzą fajne koncerty - przyznaje kompozytor. - Poza tym takie sprzeczne emocje budują dziwne wibracje, wtedy nie wiadomo, co się wydarzy, a o to chodzi w tej muzyce, żeby to było nieprzewidywalne. My jesteśmy pewnego rodzaju ewenementem. Udało nam się nagrać pierwszą w Elblągu płytę jazzową. Jesteśmy chyba pierwszym regularnie działającym i grającym muzykę jazzową zespołem elbląskim - zauważa Krzywda. - Elbląg do tej pory na mapie jazzowej nie istniał. Owszem, ludzie znali Marcina Gawdzisa, bo wiadomo jest to osobowość słynna w całej Polsce, i ludzie wiedzą, że jest z Elbląga, ale teraz cała ekipa, która proponuje publiczności swoją muzykę, ekipa z Elbląga, to coś takiego, co nie zdarza się często. I to jest fajne.
       Podczas koncertu panowie wykonali utwory z wydanego przed rokiem, debiutanckiego albumu „Projekt Elbląg”. Był więc „Szwed”, „Obierek”, „Maciek”, „Szymek”, „Stary kapeć” i „Klamerka”. Mimo oryginalnych tytułów to bardzo dobra, jazzowa muzyka z nutą elektroniki.
       Kto nie był w Mjazzdze na koncercie SJS, może się tam wybrać po ich płytę. Elbląski krążek schodzi jak ciepłe bułeczki... co w przypadku klubu serwującego raczej zimne trunki jest dość kuriozalne, aczkolwiek dziwić nie powinno.
      
Olga Kaszubska

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama