Były klasyki, czyli teksty Kofty, Osieckiej czy Stachury. Była też piosenka własna, choć w zdecydowanej mniejszości. Festiwal ...Czy to jest kochanie? trwa. Za jury i publicznością kolejna kategoria konkursowa, czyli piosenka poetycka. Zobacz więcej zdjęć.
Chodzi o historię
Rano swoje przysłowiowe pięć minut mieli recytatorzy, po południu przyszedł czas na 27 osób, które emocje wolały wyrazić piosenką. Na scenie pojawili się uczestnicy z Ełku, Grudziądza, Wrocławia czy z Olsztyna, ale i z Elbląga.
- Jestem na festiwalu pierwszy raz, trema jest ogromna. Stałam w kulisach tuż przed, robiłam przysiady, obroty i myślałam "Boże, nie pamiętam tekstu! Ale wyjdę i zaśpiewam". Jakoś tak mam, że na scenie wyłączam myślenie, zostają emocje i mój głos - mówiła Agata Ogórek, która pochodzi z Pasłęka. Ma 17 lat i uczęszcza na zajęcia do Młodzieżowego Domu Kultury w Elblągu. - Jedną z piosenek, "Ciałko" [do tekstu Jerzego Porębskiego- red.], już śpiewałam na innym festiwalu, ale teraz zmieniona została jej interpretacja. Drugą, ze słowami Jonasza Kofty, wykonywałam po raz pierwszy. Chciałabym śpiewać w przyszłości, jeżeli będzie taka możliwość.
Z kolei Maja Panicz, która mieszka w Gdyni, na scenę przygotowała utwór "Czy ja jestem fotogeniczna?", czyli piosenkę z Hallo Szpicbródka, z aranżacjami Piotra Dziubka oraz "Kujawiak żałobny" Małgorzaty Wojciechowskiej z aranżacjami Bartka Krzywdy
- Chodzi o to, żeby opowiedzieć jakąś historię, bo tak mi się wydaje, że po to wychodzi się na scenę. To, co wybieram zależy od tego, w którym momencie swojego życia jestem – mówiła Maja jeszcze przed wejściem na scenę. - Uważam, że scena jest dla ludzi. Trochę jestem przeciwniczką teatru eksperymentalnego czy performatywnego, bo jak coś jest dziwne i nikt nie wie o co chodzi, no to po co w zasadzie to robić? Uważam, że teatr powinien być żywy, z uczuciami.
Odwrotnie niż zazwyczaj
Dla Jarosława Wasika, który od kilku lat zasiada w jury, to festiwal wyjątkowy.
- Według moich obserwacji tutaj wyższy poziom artystyczny reprezentują recytatorzy niż śpiewający. To rzadko spotykana sytuacja w skali kraju, bo zazwyczaj jak jeżdżę na festiwale i są te dwie kategorie, to ci, co śpiewają reprezentują wyższy poziom. Tutaj poziom recytacji jest wyjątkowy, a śpiewanie, jak dotychczas...Marnie. Przykro mi to mówić, jako piosenkarzowi i dyrektorowi Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu. Liczę na to, że coś się wydarzy – mówił tuż po pierwszej części kategorii piosenka. - Wykonawcy mało szukają, mało kombinują i mało piszą. A szkoda, bo temat jest tak pojemny, że aż się prosi, żeby napisać piosenki. Bardzo często są to covery z wyższej półki, ale ciągle jednak covery. Rozumiem, że są artyści wykonawcy, a nie twórcy, ale można to zaaranżować, wymyślić swój zespół, żeby mieć swój styl. Tego mi brakuje wśród śpiewających.
Rano swoje przysłowiowe pięć minut mieli recytatorzy, po południu przyszedł czas na 27 osób, które emocje wolały wyrazić piosenką. Na scenie pojawili się uczestnicy z Ełku, Grudziądza, Wrocławia czy z Olsztyna, ale i z Elbląga.
- Jestem na festiwalu pierwszy raz, trema jest ogromna. Stałam w kulisach tuż przed, robiłam przysiady, obroty i myślałam "Boże, nie pamiętam tekstu! Ale wyjdę i zaśpiewam". Jakoś tak mam, że na scenie wyłączam myślenie, zostają emocje i mój głos - mówiła Agata Ogórek, która pochodzi z Pasłęka. Ma 17 lat i uczęszcza na zajęcia do Młodzieżowego Domu Kultury w Elblągu. - Jedną z piosenek, "Ciałko" [do tekstu Jerzego Porębskiego- red.], już śpiewałam na innym festiwalu, ale teraz zmieniona została jej interpretacja. Drugą, ze słowami Jonasza Kofty, wykonywałam po raz pierwszy. Chciałabym śpiewać w przyszłości, jeżeli będzie taka możliwość.
Z kolei Maja Panicz, która mieszka w Gdyni, na scenę przygotowała utwór "Czy ja jestem fotogeniczna?", czyli piosenkę z Hallo Szpicbródka, z aranżacjami Piotra Dziubka oraz "Kujawiak żałobny" Małgorzaty Wojciechowskiej z aranżacjami Bartka Krzywdy
- Chodzi o to, żeby opowiedzieć jakąś historię, bo tak mi się wydaje, że po to wychodzi się na scenę. To, co wybieram zależy od tego, w którym momencie swojego życia jestem – mówiła Maja jeszcze przed wejściem na scenę. - Uważam, że scena jest dla ludzi. Trochę jestem przeciwniczką teatru eksperymentalnego czy performatywnego, bo jak coś jest dziwne i nikt nie wie o co chodzi, no to po co w zasadzie to robić? Uważam, że teatr powinien być żywy, z uczuciami.
Odwrotnie niż zazwyczaj
Dla Jarosława Wasika, który od kilku lat zasiada w jury, to festiwal wyjątkowy.
- Według moich obserwacji tutaj wyższy poziom artystyczny reprezentują recytatorzy niż śpiewający. To rzadko spotykana sytuacja w skali kraju, bo zazwyczaj jak jeżdżę na festiwale i są te dwie kategorie, to ci, co śpiewają reprezentują wyższy poziom. Tutaj poziom recytacji jest wyjątkowy, a śpiewanie, jak dotychczas...Marnie. Przykro mi to mówić, jako piosenkarzowi i dyrektorowi Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu. Liczę na to, że coś się wydarzy – mówił tuż po pierwszej części kategorii piosenka. - Wykonawcy mało szukają, mało kombinują i mało piszą. A szkoda, bo temat jest tak pojemny, że aż się prosi, żeby napisać piosenki. Bardzo często są to covery z wyższej półki, ale ciągle jednak covery. Rozumiem, że są artyści wykonawcy, a nie twórcy, ale można to zaaranżować, wymyślić swój zespół, żeby mieć swój styl. Tego mi brakuje wśród śpiewających.
Patronem medialnym Festiwalu jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
mw