UWAGA!

MVZR, czyli elektroniczne dźwięki z Elbląga

 Elbląg, MVZR, czyli elektroniczne dźwięki z Elbląga
(fot. archiwum prywatne MVRZ)

Nazywa się Arkadiusz Mazur, ale tworzy pod pseudonimem MVZR. Jest młodym producentem muzycznym z Elbląga. Kilka miesięcy temu ukazał się jego debiutancki minialbum „Circle”. Czy historia zatoczy koło i będziemy mogli usłyszeć kolejny album? - Uwielbiam indie rock, muzykę klasyczną, djent, rap, synthpop. Jest tego wiele, niektórym takie połączenie może wydawać się niedorzeczne, jednak w dzisiejszych czasach, kiedy granice między gatunkami same się zacierają, nie ma co klasyfikować muzyki - uważa Arkadiusz Mazur. 

- Gdy w 2012 roku usłyszałam debiutancki album długogrający zespołu Kamp!, nie sądziłam, że słuchacze w Polsce tak bardzo polubią muzykę elektroniczną. Jak widać myliłam się. Dziś ten gatunek oraz jego odmiany są bardzo popularne. Twoja twórczość jest głównie prezentowana w internecie. Odczuwasz duże zainteresowanie ze strony odbiorców?
      
       - Tak, debiut Kamp! dla polskiej sceny elektronicznej można uznawać za wysoce znaczący. Wcześniej też było sporo dobrej elektroniki na rodzimej scenie, jednak chyba krążyło to bardziej ''pod ziemią'' niż głównym pasmem. Od czegoś trzeba zacząć, planuje niebawem pograć troszkę live'ów - trzeba czasami wyjść z czterech ścian. Zainteresowanie naturalnie nie zaspokaja mojego głodu jednak myślę, że takie utwory jak ''Zabierz mnie'' z gościnnym udziałem Arika są dobrą wróżbą na przyszłość. Ważne, że moi bliscy z numeru na numer widzą postęp.
      
       - Wiem, że twoja przygoda z muzyką rozpoczęła się siedem lat temu. Miałeś wtedy swój zespół, grałeś na gitarze. To przecież zupełnie inny klimat. Długo szukałeś swojej ścieżki muzycznej?
      
       - Wiesz, dla mnie muzyka nie jest ostateczną formą, a ciągłą wędrówką. Odkrywaniem nowych rzeczy, i dlatego chyba uświadczyłem w sobie tak wiele muzycznych zmian. Kto by pomyślał, że jeszcze 5 lat temu uznawałem elektronikę za prostacką. To odbiło się oczywiście także na tym, czego sam słucham. Uwielbiam indie rock, muzykę klasyczną, djent, rap, synthpop. Jest tego wiele, niektórym takie połączenie może wydawać się niedorzeczne, jednak w dzisiejszych czasach, kiedy granice między gatunkami same się zacierają, nie ma co klasyfikować muzyki.
      
       - Twoja pierwsza EP’ka ukazała się pod szyldem wydawnictwa re.inc label. Jak wyglądała historia jej nagrania?
      
- W zasadzie działo się to bardzo szybko, Darek z re.inc napisał do mnie, przedstawił swój zamysł organizacyjny, ja się zgodziłem. Nie miałem ograniczeń, żadnej presji czasu, więc przyjemnie pracowało się nad EP.
      
       - Planujesz kolejny minialbum?
      
- Tak. Tym razem na pewno będzie on koncepcyjny. Poza tym chyba mogę zdradzić, że na razie przygotowujemy z Troomem album długogrający i zapowiada się on smakowicie. Troom jest najbardziej perspektywicznym raperem młodego pokolenia w tym kraju. W młodym wieku (rocznik ‘97) ma już na koncie debiut z albumem „Primus Luporum”, na którym znaleźli się między innymi Bonson i Mam na imię Aleksander, których słuchaczom rapu nie trzeba przedstawiać. Troom, tak jak ja, stara się łączyć wiele gatunków, więc myślę, że znajdziemy wspólny język, aby pchnąć ten album do przodu. Jak się znaleźliśmy? Napisał do mnie, że robi album i potrzebuje beatmakera.
      
       - Masz jeszcze jakieś inne muzyczne plany na najbliższą przyszłość?
      
- Mam kilka innych projektów w głowie, ale na razie nie chcę zapeszać. W chwili, gdy rozmawiamy, w internecie pojawił się mój nowy numer „Gatorade”. Zapraszam więc do odsłuchania!
Rozmawiała Anna Kaniewska

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama