Dyskutowali o tym, co wolność wyboru zrobiła z kulturą, gdzie leży rola urzędników i dlaczego ci nie powinni się wtrącać oraz o paradoksie historycznym - goście pierwszego dnia 11. Letnich Ogrodów Polityki próbowali odpowiedzieć na pytanie „Co wolność dała kulturze?”. Zobacz co działo się pierwszego dnia.
To właśnie ten ostatni przyznał, że w tę wolność, którą odzyskaliśmy 25 lat temu, po prostu nie wierzył.
– Czułem, że nadchodzą nowe czasy, ale nie spodziewałem się tego, że tak to się potoczy, że będziemy mogli dzisiaj się spotkać – mówił Jacek Kleyff. – To, co się dzieje w Polsce nadal jest snem, nie rozumiem nastrojów defetystycznych w narodzie, ja nadal jestem w szoku.
Z kolei Roman Kurkiewicz myślał, że jak ta wolność już nadejdzie będzie lepiej. I napisał tekst „Tęsknię za Tobą, Cenzuro!”.
– Cenzura zostawiała ślady, robiła dokumentację. Zamiast niej pojawiła się cenzura enigmatyczna, dziennikarze wiedzą o czym mówię. Chodzi tu o to, że o pewnych rzeczach się nie pisze, bo to nieciekawe.
Sztuka a pieniądze
Czy artysta powinien liczyć na pomoc państwa?
- Mam takie powiedzenie - nie obciążaj swojej sztuki koniecznością utrzymania rodziny – oponował Jacek Kleyff. – Uważam, że produkowanie stu aktorów rocznie w szkołach teatralnych to produkcja samobójców. Aktorem będziesz jak ci się uda, a tymczasem pracuj w reklamie i nie frustruj się.
Głos zabrał również Mikołaj Trzaska, który tego wieczoru grał z Kleyffem, ale pojawił się również na panelu i wyznał, że nie potrzebuje pieniędzy od państwa, a jedynie uwagi. I że na kulturę oddolną, tę, którą tworzą zwłaszcza młodzi artyści nie zwraca się uwagi.
To nie chodzi o to, że wszyscy będziemy artystami, bo nie będziemy. Tu chodzi o to, żebyśmy wszyscy w kulturze uczestniczyli – mówił Roman Kurkiewicz.
Władzo, nie wtrącaj się...
Były naczelny „Przekroju” wskazał również na fakt, że władza zbyt często wtrąca się do instytucji kultury. Według niego często jest tak, że urzędnicy uważają, że mają monopol na wiedzę jaka sztuka w danym miejscu powinna być prezentowana.
Teatr Ósmego Dnia, dzięki któremu przeżyłem inicjację polityczną, kiedyś został wygnany, teraz ma inne problemy. Został oddany w ręce władz samorządowych – mówił Kurkiewicz. – Robi się tam na przykład spektakl z biednymi dziećmi z Łodzi, a to się władzy nie podoba. Władza nie lubi, kiedy mówi się o tym, że nie jest kolorowo. Tu nie chodzi o dotowanie, a o to, żeby urzędnicy się nie wtrącali, a kulturę wspierali.
...i nie rób z ludzi kibiców
Kurkiewicz wskazał również na to, że łatwiej być kibicem. Obecnie wszyscy siedzą przed telewizorami i oglądają. Jak ktoś tańczy, jak śpiewa, jak jeździ na lodzie. A chodzi o to, żeby samemu zaśpiewać, zatańczyć, pojeździć na lodzie. Według niego władza nie zachęca do aktywnego uczestnictwa, a do pasywnego.
A czy problemem dzisiejszych czasów nie jest fakt, że ludzie są po prostu leniwi? – pytała Agnieszka Krzemińska. - Wybierają to, co prostsze. Wygodniej przecież obejrzeć serial niż spektakl
Ale czy trzeba od nich tego wymagać? – oponował Mirosław Pęczak. – Tak się składa, że ludzie wolą rozrywkę. Ta zmiana w kulturze spowodowała uwolnienie ludzi od tego „przymusu lekturowego”. Kultura stała się rozrywką, a ta ambitniejsza konserskim luksusem.
I dodał, że mamy do czynienia z pewnym paradoksem historycznym. To, co w latach 80. rozgrzewało umysły i zajmowało uwagę w latach 90. stało się niszą. Że ci, którzy o wolność walczyli w nowej rzeczywistości nie potrafili się odnaleźć.
Dyskusję podsumował Jacek Kleyff, który stwierdził, że najlepsze wyjście to po prostu robić swoje.