UWAGA!

Po prostu róbmy swoje

 Elbląg, Pierwszy dzień Ogrodów ( 4 czerwca) nie rozpoczął się dyskusją, a spektaklem gdańskiego Teatru Snów
Pierwszy dzień Ogrodów ( 4 czerwca) nie rozpoczął się dyskusją, a spektaklem gdańskiego Teatru Snów (fot. WS)

Dyskutowali o tym, co wolność wyboru zrobiła z kulturą, gdzie leży rola urzędników i dlaczego ci nie powinni się wtrącać oraz o paradoksie historycznym - goście pierwszego dnia 11. Letnich Ogrodów Polityki próbowali odpowiedzieć na pytanie „Co wolność dała kulturze?”. Zobacz co działo się pierwszego dnia.

Spotkanie poprowadził Mirosław Pęczak, socjolog kultury, a także dziennikarz Polityki. Do rozmowy o tym, co wolność dała kulturze zaprosił Agnieszkę Krzemińską, również związaną z tygodnikiem, Romana Kurkiewicza, dziennikarza prasowego i radiowego, byłego naczelnego „Przekroju” i Jacka Kleyffa, polskiego barda, poetę i współtwórcę Salonu Niezależnych, popularnego w latach 70. kabaretu.
       To właśnie ten ostatni przyznał, że w tę wolność, którą odzyskaliśmy 25 lat temu, po prostu nie wierzył.
       – Czułem, że nadchodzą nowe czasy, ale nie spodziewałem się tego, że tak to się potoczy, że będziemy mogli dzisiaj się spotkać – mówił Jacek Kleyff. – To, co się dzieje w Polsce nadal jest snem, nie rozumiem nastrojów defetystycznych w narodzie, ja nadal jestem w szoku.
       Z kolei Roman Kurkiewicz myślał, że jak ta wolność już nadejdzie będzie lepiej. I napisał tekst „Tęsknię za Tobą, Cenzuro!”.
       – Cenzura zostawiała ślady, robiła dokumentację. Zamiast niej pojawiła się cenzura enigmatyczna, dziennikarze wiedzą o czym mówię. Chodzi tu o to, że o pewnych rzeczach się nie pisze, bo to nieciekawe.
      
       Sztuka a pieniądze
       Czy artysta powinien liczyć na pomoc państwa?
       - Mam takie powiedzenie - nie obciążaj swojej sztuki koniecznością utrzymania rodziny – oponował Jacek Kleyff. – Uważam, że produkowanie stu aktorów rocznie w szkołach teatralnych to produkcja samobójców. Aktorem będziesz jak ci się uda, a tymczasem pracuj w reklamie i nie frustruj się.
       Głos zabrał również Mikołaj Trzaska, który tego wieczoru grał z Kleyffem, ale pojawił się również na panelu i wyznał, że nie potrzebuje pieniędzy od państwa, a jedynie uwagi. I że na kulturę oddolną, tę, którą tworzą zwłaszcza młodzi artyści nie zwraca się uwagi.
       To nie chodzi o to, że wszyscy będziemy artystami, bo nie będziemy. Tu chodzi o to, żebyśmy wszyscy w kulturze uczestniczyli – mówił Roman Kurkiewicz.
      
       Władzo, nie wtrącaj się...

  Elbląg, Po prostu róbmy swoje
fot. Witold Sadowski

Były naczelny „Przekroju” wskazał również na fakt, że władza zbyt często wtrąca się do instytucji kultury. Według niego często jest tak, że urzędnicy uważają, że mają monopol na wiedzę jaka sztuka w danym miejscu powinna być prezentowana.
       Teatr Ósmego Dnia, dzięki któremu przeżyłem inicjację polityczną, kiedyś został wygnany, teraz ma inne problemy. Został oddany w ręce władz samorządowych – mówił Kurkiewicz. – Robi się tam na przykład spektakl z biednymi dziećmi z Łodzi, a to się władzy nie podoba. Władza nie lubi, kiedy mówi się o tym, że nie jest kolorowo. Tu nie chodzi o dotowanie, a o to, żeby urzędnicy się nie wtrącali, a kulturę wspierali.
      
       ...i nie rób z ludzi kibiców
       Kurkiewicz wskazał również na to, że łatwiej być kibicem. Obecnie wszyscy siedzą przed telewizorami i oglądają. Jak ktoś tańczy, jak śpiewa, jak jeździ na lodzie. A chodzi o to, żeby samemu zaśpiewać, zatańczyć, pojeździć na lodzie. Według niego władza nie zachęca do aktywnego uczestnictwa, a do pasywnego.
       A czy problemem dzisiejszych czasów nie jest fakt, że ludzie są po prostu leniwi? – pytała Agnieszka Krzemińska. - Wybierają to, co prostsze. Wygodniej przecież obejrzeć serial niż spektakl
       Ale czy trzeba od nich tego wymagać? – oponował Mirosław Pęczak. – Tak się składa, że ludzie wolą rozrywkę. Ta zmiana w kulturze spowodowała uwolnienie ludzi od tego „przymusu lekturowego”. Kultura stała się rozrywką, a ta ambitniejsza konserskim luksusem.
       I dodał, że mamy do czynienia z pewnym paradoksem historycznym. To, co w latach 80. rozgrzewało umysły i zajmowało uwagę w latach 90. stało się niszą. Że ci, którzy o wolność walczyli w nowej rzeczywistości nie potrafili się odnaleźć.
       Dyskusję podsumował Jacek Kleyff, który stwierdził, że najlepsze wyjście to po prostu robić swoje.
      

mw

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Powiem tak każdy zaoszczędzony grosz cieszy. Nie byłem na spotkaniu i stąd oszczędność. Nie zwykłem płacić za nic. Bo to, co do powiedzenia mieli zaproszeni goście nie warte było przysłowiowego grosza. Chyba, że miałbym uiścić opłatę za możliwość obejrzenia Ich z bliska, ale wyjątkowo mnie to nie pociąga. Tak samo, jak wygłoszone wnioski i opinie. Nic odkrywczego i nic wartego wysłuchania. Jednak Warszawa pachnie mizerią swoich prelegentów wysyłanych na prowincję powiatową. A ta wcale nie jest taka daleka i nic niewiedząca. A wręcz przeciwnie. Dlatego zadziwiająco brzmią słowa p. Pęczaka, że ludzie polubili rozrywkę i trzeba im, to serwować, ile się da i, ile wlezie. Myli się szanowny prelegent w swojej ocenie albowiem, to media uczyniły z Nas odbiorców masowej bylejakości i tandetnej kultury zwanej potocznie masową. A przecież są w śród Nas prawdziwi koneserzy i smakosze tylko my nie mamy, gdzie i czego smakować. Niedawno na straży karty dań stał cenzor i jakoś te potrawy były bardziej wysublimowane. Chociaż trafiały się się i ruskie pierogi serwowane w lokalu u Pietrzaka w nadmiarze i bez opamiętania. No cóż i dziś zbiorowe żywienie ma swoich zwolenników, ale nie należy zapominać o autorach, a raczej twórcach tworzących umownie to paskudztwo. Bo zdolności mają take jak ich dzieła. Kończąc zapytam, czy ten wózek dziecięcy biorący udział w przedstawieniu, to nie p. Kantora czasem, bo podobieństwo uderzające. Jak i ogrody.
  • Panie Kurkiewicz bój się chłopie Boga. Skąd czerpiesz pomysły ? Bo pomysł, aby samemu wziąć się za jazdę na łyżwach czy śpiewanie żeby być aktywnym w kulturze, to kuriozum. Dobrze, ale co z tymi, co zechcą zostać Hamletami, królami Lirami, co z tymi, co zechcą być Holoubkami czy Gajosami ? W starym przysłowiu, ale nie ludowym jeden chłop po chwili rozmowy z drugim chłopem powiada :Masz chłopie głowę, ino na niej drwa rąbać. Widać chciałeś zostać pieńkiem i Bóg widzi udało Ci się, że hej.
  • Dla mnie dyskusja była niestety zbyt enigmatyczna i za mało treściwa! Dopiero dyskusyjne stało się pytanie Pana Mirosław Pęczak : " . .. czy trzeba od odbiorcy wymagać więcej? Po czym odpowiedział :Tak się składa, że ludzie wolą rozrywkę. Ta zmiana w kulturze spowodowała uwolnienie ludzi od tego „ przymusu lekturowego” . Kultura stała się rozrywką, a ta ambitniejsza konserskim luksusem" . To takie smutne! Nota bene w dyskusji nie uczestniczyli prawie wcale młodzi ludzie! To też o czymś świadczy! Zabrakło mi też zapowiadanego filmowca Michała Tarkowskiego, którego dokładnie 25 lat temu gościłam w Elblągu w EOK w DKF-ie w ramach wizyty i przeglądu twórców słynnego WALCZACEGO O WOLNOSC TWORCZA W KULTURZE FILMOWEJ - Studia im. Irzykowskiego!!! A sam koncert weterana muzyczno-politycznego Jacka Kleyffa jeszcze bardziej mnie rozczarował! Panie jacku, trzeba wiedzić kiedy powiedzieć do widzenia. .. , nawet jeśli czuje Pan radość z pracy. .. może lepiej w zaciszu domowym!? Szanuję dawne dokonania Pana Jacka, bo miały inne okoliczności przyrody politycznej. Dziś to. .. i refleksja nad współczesnością czy historią i dowcip już nie ten. Dla mnie koncert uratował jedynie Mikołaj Trzaska. Szkoda, bo tak chciałam w dniu 4 czerwca poczuć się świątecznie!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    5
    3
    GrazynaSlomka(2014-06-05)
  • To, ta wyśmiewana i ośmieszana lektura obowiązkowa uczyniła z wielu, że jeszcze coś wiedzą i czują. To lektura obowiązkowa, a może właściwszym słowem jest użycie słowa niezbędna, konieczna. To lektura szkolna spowodowała, że wielu z Nas pokochało książkę i uczyniła ją niezbędną i dozgonną w naszym życiu. Książka była drogowskazem do teatru i zrozumienia czym jest kultura. Bo przecież wszystko, co Nas otacza to kultura. Martwić musi jedynie, że ludzie skądinąd niegłupi mówią rzeczy, tak niepoważne i zadziwiające. To wszędobylska maniera wszechwiedzących, ale mylących się w diagnozowaniu zjawisk występujących w kulturze. To próba generalizacji i upowszechnienia tezy, że jest dobrze i wszystko jest tak jak powinno być. Nieprawda. Człowiek prosty też ma smak i bez trudu rozpozna, to co dobre, tylko dobrym winem nie ma kto Go częstować. Najgorsze jest to, że ludzie są mniej wymagający i bierni, Tolerujący żenujące zjawiska szumnie zwane wydarzeniami kulturalnymi. Dlatego czasem tęsknię za okresem w którym rzucony pomidor na scenę w pseudo artystę był najlepszą recenzją. Rada jest jedna pora włożyć do lamusa wspominki, opowiastki i zacząć zapraszać Twórczych Artystów. Ludzi rozwijających się, a nie zwijających swój dorobek twórczy. No i bez przewodników pogubionych już dawno w gwarze własnych słów, ale za to coraz mniej Ich rozumiejących słuchających.
  • :D kultura, macie swoją wolność, bylejakość, i wieczne żale, bog to zabobon, honor jest nieopłacalny, a ojczyzna to przeżytek, zombie pod wodzą oszołomów
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    2
    alkjsho;ashda;sodasd(2014-06-05)
  • Dyskusja poniżej akceptowalnego Poziomu !!!. .Prowadzący i Artyści - zupełna klęska. Widownia - ta sama - od lat. ; czyli martwa intelektualnie. Czas najwyższy na zmianę Formuły Imprezy.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    2
    klęska(2014-06-06)
  • Do póki będzie tam dalej prowadził Pęczak to ja i kilku innych tam nie zobaczycie!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    3
    1
    urnochód(2014-06-06)
  • Prawdą jest, że z Salonu Niezależnych trafił p. Kleyff do soolunu. A tam jeszcze w powietrzu unoszą się i pobrzmiewają słowa piosenki p. Młynarskiego " Róbmy Swoje ' ' To piosenka optymistyczna i niosąca przesłanie, że póki co, a nie wiadomym było co, bo był rok 1988 należy po prostu robić swoje. Nie wszyscy jednak posłuchali rady p. Młynarskiego i robili trochę więcej niż swoje. I bardzo dobrze, bo kto robi więcej ten jest lepszy od tego, co robi tylko swoje. Szkoda tylko, że niektórzy nie zorientowali się, że czas tych robiących tylko swoje mija. A nawet chyba już minął. Bo dziś trzeba robić nie tylko swoje, ale znacznie więcej, bo tego wymaga dzisiejszy czas i nowe wyzwania stojące przed nami. Świat się zmienił p. Jacku, tak jak Pan. Niespostrzeżenie, ale jednak.
  • Zgadzam się z przedmówcą, " róbmy swoje" już nie wystarcza. Polska rzeczywistość weszła chcąc nie chcąc w nową fazę. Niektórzy to nazywają społeczeństwem obywatelskim. Jak zwał, tak zwał, wiadomo o co chodzi. Mam wrażenie, że tzw. elity ( cokolwiek to znaczy), ludzie na wyższym poziomie intelektualnym obrażają się na rzeczywistość, tkwią w zamierzchłej epoce, zapominając, że inteligencja to również zdolność do przystosowania się do zmieniających warunków. Kreowanie kultury to nie powielanie tych samych schematów, to nie destrukcja, którą często myli się z kreatywnością. Z kulturą jest trochę ze zwykłym biznesem. Chcesz osiągnąć sukces, musisz być trochę psychologiem, wiedzieć w którą czułą strunę uderzyć, jeśli tworzysz coś z pasją, dla siebie, nie licz na sukces.
Reklama