UWAGA!

Quo vadis, elbląska kulturo?

 Elbląg, Kamil Zimnicki i Teresa Wojcinowicz z Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego
Kamil Zimnicki i Teresa Wojcinowicz z Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego (fot. Sebastian Malicki)

- Pamiętajmy, że zarządzanie miastem to nie tylko m.in. kwestia chodników, ulic czy gospodarki komunalnej. To także kwestia tożsamości miasta i rozwoju kultury - mówi Kamil Zimnicki, wiceprezes Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego. Z nim i z Teresą Wojcinowicz, prezeską ETK, rozmawiamy o tym, jak powinna wyglądać kultura po wyborach samorządowych

Elbląskie Towarzystwo Kulturalne zapytało kandydatów na prezydenta o kwestie związane z kulturą w naszym mieście. Odpowiedzi kandydatów [linki do nich zamieszczamy na końcu tekstu] są pretekstem do rozmowy z prezeską ETK Teresą Wojcinowicz i wiceprezesem Kamilem Zimnickim o elbląskiej kulturze.

 

Sebastian Malicki: - Szczerze mówiąc po lekturze odpowiedzi kandydatów na Wasze pytania miałem tzw. „mieszane uczucia”. Nie rozczarowałem się, bo takich odpowiedzi się spodziewałem, ale też jakiegoś efektu „wow” nie było.

 

Kamil Zimnicki:- Na wstępie chcielibyśmy podziękować kandydatom, że zdecydowali się odpowiedzieć na nasze pytania. Chcemy tę akcję „Quo vadis, elbląska kulturo?” powtarzać w każdych wyborach samorządowych. Pytania konsultowaliśmy z częścią elbląskiego środowiska kulturalnego. My jesteśmy tylko jego częścią, ale pamiętajmy że to także m. in. pracownicy instytucji kultury. Chcieliśmy poruszyć bardzo szerokie kwestie: od przywrócenia Departamentu Kultury w strukturach Urzędu Miejskiego, poprzez strategię kultury i finansowanie.

Teresa Wojcinowicz: - Nie chcieliśmy ograniczać się do organizacji pozarządowych. Ideą Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego była i jest współpraca z instytucjami kultury. Stąd też i z nimi konsultowaliśmy pytania do kandydatów. Organizacje pozarządowe i instytucje kultury muszą ze sobą współpracować. Autorem pytań jest Kamil. Co do samych odpowiedzi: nie chcemy oceniać, mówić że ten kandydat wypadł lepiej, ten gorzej. Każdy z kandydatów przedstawił swoją wizję. Niech wyborcy sami ocenią. Zauważyliśmy, że kandydaci odnosili się do odpowiedzi poprzedników. Z tego względu w najtrudniejszej sytuacji był pan Michał Missan, który wysłał odpowiedź jako pierwszy.

 

- Rozumiem, że nie chcecie oceniać odpowiedzi. Wyborcy sami podejmą decyzję. W Waszej odpowiedzi zaintrygowała mnie kwestia „środowiska artystycznego”. Czy w Elblągu mamy do czynienia ze „środowiskiem artystycznym”, czy jest to raczej „konfederacja” różnych grup „parających się” kulturą, które mają różne cele, zainteresowania, potrzeby w stosunku do Urzędu Miejskiego?

 

T.W.: - Oddzieliłabym „środowisko” od artystów. Środowisko ludzi kultury jest w każdym mieście. To po prostu zbiór ludzi zajmujących się szeroko pojętą kulturą i sztuką. W Elblągu mamy natomiast wielu utalentowanych artystów. Nie ma jednak wspólnej płaszczyzny działania. Może wynika to z tego, że nie ma czegoś takiego jak Klub Środowisk Twórczych, który skupiałby tych ludzi. Dawniej artyści organizowali się w związkach zawodowych. Dziś, z różnych przyczyn, tego już nie ma. Artyści są, tylko trudno to nazwać środowiskiem, czyli grupą ludzi, którzy mają określone cele i chcą je wspólnie realizować. Każdy idzie swoją drogą.

K.Z.: - Warto troszkę cofnąć się w czasie, a konkretnie do 2012 roku. Wówczas w naszym mieście był organizowany Elbląski Kongres Kultury, który rozpoczął pracę nad strategią kultury dla Elbląga. Jednym z postulatów Kongresu było powołanie Elbląskiej Rady Kultury. Niestety, zostało to zaniechane, ale może warto do tego wrócić. Praktycznie z odpowiedzi wszystkich kandydatów wynikają trzy główne zagadnienia: zwiększenie finansowania instytucji kultury, zwiększenie wsparcia dla artystów w ramach stypendiów, wsparcia finansowego pracowników instytucji kultury oraz organizacji pozarządowych. Kolejny punkt to przywrócenie Departamentu Kultury. Trzecie zagadnienie dotyczyło Strategii Rozwoju Kultury. Obiecaliśmy sobie, że nowemu prezydentowi i radnym przedstawimy zestawienie postulatów dotyczących kultury. m.in. w zakresie kluczowej strategii rozwoju kultury, która musi powstać w konsultacji ze środowiskiem pracowników instytucji kultury, artystów, twórców kultury i wszystkich mieszkańców, którym zależy na elbląskiej kulturze.

 

- Pytanie tylko, czy wy, ludzie kultury, będziecie prezydentowi potrzebni po wyborach? Teraz jesteście potrzebni, bo to są głosy w wyborach. Po wyborach będziecie „wkładać kij w szprychy dobrze funkcjonującego mechanizmu”, mówić co należy zmienić. A przyszły prezydent, ktokolwiek nim będzie, stwierdzi, że „dobrze jest, jak jest”.

 

K.Z.: - Oczekiwania wobec nowych władz są bardzo duże. Pamiętajmy, że zarządzanie miastem to nie tylko m.in.. kwestia chodników, ulic, czy gospodarki komunalnej. To także kwestia tożsamości miasta i rozwoju kultury. Wiadomo, że jeżeli kandydat chce przekonać wyborców, to w pierwszej kolejności obieca remont ulicy lub chodnika. Pamiętajmy jednak, że oferta kulturalna, czyli pewna propozycja co do zagospodarowania wolnego czasu mieszkańców jest równie ważna. Jeżeli mówimy o przyciąganiu inwestorów czy też o realizacji dużych inwestycji to musimy pamiętać że potencjalni nowi mieszkańcy i tym samym nowe kadry powinny mieć możliwość skorzystania z ciekawej oferty po pracy. Nasze instytucje kultury mają bardzo dobrą ofertę i nie mamy się czego wstydzić...

T.W.: - Pod warunkiem, że ochronimy wysoko wykwalifikowanych pracowników instytucji kultury. Oni robią doktoraty, studia podyplomowe i nie mają perspektywy godnych zarobków. Nie ma się co dziwić, że wyjadą do Trójmiasta lub Olsztyna. Dobra oferta przytrzyma ich, artystów, twórców kultury, animatorów życia kulturalnego.

Wojciech Minkiewicz ze Stowarzyszenia Co Jest? podczas finału Elbląskiego Święta Muzyki fot. Mikołaj Sobczak

 

- Parafrazując Józefa Stalina: „Ile macie dywizji?” Głos pracownika instytucji kultury jest tak samo ważny, co głos mieszkańca, którego zainteresowanie kulturą ogranicza się do Dni Elbląga. Obawiam się tego, że kandydaci odpowiedzieli Wam na pytania, bo jest kampania wyborcza i wypadało zaprezentować się z dobrej strony. A ilu tak naprawdę was jest? Was – ludzi bardziej zainteresowanych kulturą?

 

T.W.: Czasem liczy się jakość, a nie tylko ilość. Siłę kultury widać było szczególnie w głosowaniach w Budżecie Obywatelskim. Wniosek Stowarzyszenia „Co Jest?” na organizację Elbląskiego Święta Muzyki zdobył bardzo duże poparcie w głosowaniu na inicjatywy ogólnomiejskie. To świadczy tylko o tym, że ludzie są zainteresowani życiem kulturalnym. Liczymy na to, że nasza kampania przekona chociaż co setnego wyborcę do tego, że elementy związane z kulturą powinny być brane pod uwagę, to będzie sukces. Do tej pory sprawy kultury nie przebijały się w żadnej kampanii wyborczej. Po raz pierwszy kandydaci zostali zmobilizowani do odpowiedzi na pytania dotyczące elbląskiej kultury. W następnej kampanii wyborczej rozliczymy kandydatów, którzy zostaną wybrani z ich obietnic, z tego co zrobili. Pojawiają się obietnice, niektóre nostalgiczne. Kandydaci zaczęli zwracać uwagę na kwestie związane z kulturą.

K.Z.: Jeszcze w kwestii dywizji. Przypomnijmy głosowanie w Budżecie Obywatelskim z 2019 roku Prawie 5 tysięcy elblążan i elblążanek zagłosowało nad remontem Muszli Koncertowej w Bażantarni. W zeszłym roku na Zawadzie w ramach małych projektów zwyciężyła druga edycja Elbląskiego Festiwalu Organowego. To wszystko pokazuje, że ludzie chcą takich wydarzeń. Jest większa świadomość kulturalna mieszkańców. Trzeba tylko stworzyć warunki do współpracy. I na tym nam zależy.

T.W.: Nie możemy bazować na opiniach, które się pojawiają, że na „Dniach Elbląga” musi być gwiazda disco – polo, bo ona zgromadzi tłumy. Gwiazdy tego nurtu powinny się pojawiać w przestrzeni publicznej, bo mają swoich odbiorców. Ale trzeba zachować umiar. Przyszły prezydent powinien rozmawiać ze elbląskim środowiskiem. Nie można go lekceważyć, czy stawiać z boku. Ludzie kultury nie są tylko i wyłącznie petentami. Oni tworzą społeczeństwo, a im lepsze mamy społeczeństwo, tym w lepszym mieście mieszkamy.

K.Z.: - Elbląg ma szczęście do mieszkańców, którym zależy. Przykładem są grupy miłośników historii Elbląga, które z własnych środków kupują pamiątki związane z historią miasta i przekazują do muzeum. Nie ma lepszej promocji miasta niż ta, którą robią sami mieszkańcy. Możemy wydawać ogrome pieniądze na promocję, ale to zawsze elblążanie będą najlepszymi ambasadorami. A szczególnie Ci, którzy chcą realizować różnego rodzaju projekty, mówią o mieście po prostu dobrze i tym samym utożsamiają się z nim. Mamy szczęście do takich ludzi i warto z nimi współpracować. I myślę tutaj o osobach zajmujących się bardzo różnymi dziedzinami.

 

- W debacie ogólnopolskiej przebija się postulat organizacji pozarządowych, nie tylko kulturalnych, o konkursy na finansowanie biura. Tak żeby było z czego zapłacić na wynajem biura, rachunek za telefon itp. rzeczy. Nie wiem, na ile jest to do uregulowania na poziomie miejskim, a na ile na poziomie krajowym.

 

T.W.: Akurat budynek, w którym mieści się siedziba Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego jest własnością ETK. Ale płacimy za wywóz śmieci, energię elektryczną, wodę, podatek od nieruchomości, opłatę za użytkowanie wieczyste. W konkursach ogłaszanych przez miasto czy marszałka województwa nie ma możliwości pokrywania działań statutowych. Na to nie otrzymujemy żadnych pieniędzy z konkursów. Bez znaczenia czy jest to konkurs miejski, marszałka województwa czy jakieś fundacji. Jedynie konkursy unijne – tam z kolei trzeba mieć duży wkład własny, duże doświadczenie oraz partnerów zewnętrznych z innych krajów. Daje to bardzo duże możliwości, ale stosunkowo dużym organizacjom.

 

fot. Anna Dembińska

 

- Tymczasem w Elblągu mamy dużo stowarzyszeń, gdzie zebrało się grono znajomych pasjonatów, którzy działają dla „funu”. Siedzibą stowarzyszenia jest mieszkanie jednego z nich. Nie wiem, czy wprowadzenie konkursów na działalność statutową jest do wprowadzenia na poziomie miasta, czy też wymaga do regulacji na poziomie państwa.

 

T.W.: Jest to możliwe. Wystarczy, że w konkursach nie będzie odpowiednich zapisów. Wtedy np. stwierdzimy, że internet na potrzeby Letniego Salonu Muzycznego jest używany przez miesiąc. I rachunek na jeden miesiąc moglibyśmy „wrzucić” w koszty projektu. Moglibyśmy wyliczyć, ile wynoszą koszty ogrzewania biura za tydzień. Można podawać jeszcze kilka takich przykładów. Jest to możliwe do zrobienia na poziomie miasta. Kiedyś można było „wrzucać” koszty telefonu. Dziś już nie ma takiej możliwości. Miasto poprzez odpowiednie zapisy w regulaminach konkursów nie finansuje takich wydatków.

 

- Kolejna kwestia to Departament Kultury. Po przeczytaniu tego pytania pomyślałem o złośliwej odpowiedzi: oczywiście, że reaktywuję Departament Kultury. A dyrektorem zrobię kolegę. Na kompetencje nie będę zwracał uwagi. Ważne, żeby dać zarobić. To jest fajne stanowisko polityczne, ze stosunkowo dobrą pensją.

 

K.Z.: Znów cofnę się do 2012 roku i Elbląskiego Kongresu Kultury. Wówczas był bardzo dobry klimat do działania. W mojej opinii rolą departamentu powinno być wspieranie instytucji kultury i zaufanie im. Mamy świetnych fachowców i dobrze by było, gdyby departament ich wspierał. I tak widzę jego rolę. Nie jako piątą instytucję kultury, kreatora różnych działań, ale jako wsparcie tych instytucji które już istnieją. Mamy cztery instytucje miejskie i dwie wojewódzkie.

Współpraca na przestrzeni kulturalnej, czy też tożsamościowej mogłaby być integrowana poprzez działania Departamentu Kultury. Wspomnę tutaj czasy, kiedy dyrektorami byli pan Leszek Sarnowski i pani Joanna Buzderewicz. Był świetny klimat do współpracy. W ramach Elbląskiego Kongresu Kultury zostało zainicjowanych wiele działań, powstało wiele pomysłów, część z nich doczekało się realizacji. Takiej współpracy, jaka była wtedy, warto sobie życzyć po wyborach. Bez względu na to, kto wygra.

T.W.: Czasami pojawia się zarzut, że Departament czegoś nie organizuje. Oni nie są od organizacji. To są pracownicy Urzędu Miejskiego i ich zadaniem jest koordynacja i kontrola instytucji im podległych. Nie powinni zajmować się organizacją imprez. To powinno być zlecane instytucjom kultury lub organizacjom pozarządowym. Mamy w Polsce przykłady miast, w których to organizacje pozarządowe prowadzą instytucje kultury. Był kiedyś pomysł, aby Młodzieżowy Dom Kultury w Elblągu tak funkcjonował. Nie wiem czy jest to dobry pomysł, gdyż jest to placówka edukacyjna, ale jest to jakaś koncepcja. Dla miasta jest to łatwiejsze od strony finansowej i prawnej, łatwiej o wkłady własne do projektów. A to właśnie na brak pieniędzy na wkład własny narzekają nasze instytucje kultury.

K.Z.: Warto jednak wyróżnić Bibliotekę Elbląską, która środki zewnętrzne pozyskuje świetnie. I realizuje bardzo dobre jakościowe projekty. Za ubiegły rok zespołowi Biblioteki należą się duże słowa uznania. Cieszymy się, że dostała nagrodę „Wydarzenie Roku” za otwarcie interaktywnej wystawy Elkamera.

T.W.: Jeszcze jedna sprawa. Zadaniem instytucji kultury nie powinno być zarabianie pieniędzy. Pieniądze, które pozyskują z biletów, z wynajmu pomieszczeń powinny być kierowane na działalność. Dochody własne nie powinny być priorytetem w konstruowaniu budżetu placówki. Instytucja nie powinna być zobowiązana do wypracowania określonej kwoty pieniędzy. Instytucje kultury nie mają kierować się zyskiem.

 

fot. Mikołaj Sobczak

- Mamy dobre instytucje kultury. Moim zdaniem Biblioteka to jest „top”, bardzo ciekawą inicjatywą był cykl imprez Galerii EL związanych z retrowersją, Muzeum „żyło”, ale z drugiej strony...

T.W.: Nie zapominajmy o Elbląskiej Orkiestrze Kameralnej...

 

- Tu mam tzw. „mieszane uczucia”. Większość artystów, którzy przyjeżdżają do Elbląga na koncerty z naszymi kameralistami mówią, że jest to jedna z najlepszych orkiestr w kraju. Tymczasem mam wrażenie, że oni przez brak pieniędzy nie pokazują pełni swojego potencjału. Mam wrażenie, że kilka lat temu koncertowali z „lepszymi” artystami.

 

T.W.: Zgoda. To wszystko jest sprawą środków finansowych. Orkiestra sprowadzi wybitnego solistę, ale jemu trzeba zapłacić. Artyści nie żyją powietrzem. Nawet tegoroczny absolwent Akademii Muzycznej nie zagra koncertu za nocleg i wyżywienie. Za jakość trzeba zapłacić.

 

- Co roku na komisji Rady Miejskiej zajmującej się kulturą dyrektorzy miejskich instytucji przekładają sprawozdanie. Co mnie uderzyło, to fakt chwalenia się ilością lajków pod postami w mediach społecznościowych.

T.W.: Trudno to skomentować.

K.Z.: Niestety, mamy takie czasy, że patrzymy na wszystko językiem korzyści, językiem liczb. Tak najłatwiej przedstawić działalność: tyle osób nas odwiedziło, tyle projektów zrealizowaliśmy, tyle było pieniędzy, tyle osób wzięło udział itd. Ale warto na kulturę spojrzeć nieco inaczej, a w szczególności na kulturę miejską. Nie patrzmy przez pryzmat ilości osób, które wzięły udział w danym wydarzeniu. To, że na jakieś wydarzenie przyszło np. 30 osób nie oznacza, że było ono złe. Świetnie że te 30 osób znalazło coś dla siebie w miejskiej ofercie. Do ciekawej sytuacji doszło na ostatnim spotkaniu w ramach „Elbląga na dużym ekranie”. Z sali kinowej po skończonym seansie komercyjnym wyszło kilka osób. Na spotkanie w ramach „Elbląga na dużym ekranie” weszły tłumy. Ale nie oceniajmy jakości wydarzenia tylko pod względem ilości uczestników. To nie o to chodzi.

T.W.: Ale konkursy wymuszają od nas deklarację szacowania ilości uczestników. Pisząc projekt musimy wpisywać, że na koncert przyjdzie średnio 100 lub 200 osób. To jest brane pod uwagę przy ocenie projektu. Ale to już nie zależy od miasta, tylko takie są przepisy. Trzeba by to zmienić na wyższym poziomie.

K.Z.: Łatwiej policzyć ludzi na sali niż ocenić czy wydarzenie było jakościowe. Nie patrzmy na kulturę przez ilość lajków czy ilość uczestników.

 

- Czego Wam brakuje w elbląskiej kulturze?

K.Z.: Myślę, że warto wrócić do tych kwestii, o których mówiłem na początku. Trzy sprawy: finansowanie kultury, przywrócenie Departamentu Kultury jako przestrzeni do współpracy oraz strategia rozwoju kultury. Warto zdecydować się, w którą stronę ta nasza kultura powinna iść. Tak jak to pani prezes już zauważyła: miejska kultura nigdy nie będzie przynosiła pieniędzy. Warto więc stawiać na projekty jakościowe, tak jak robi to Biblioteka Elbląska. To jest dla nas kluczowe. Zarówno w kontekście instytucji jak i organizacji pozarządowych. Jeżeli mówimy o wydarzeniach jakościowych, to muszą być odpowiednio finansowane. Ciężko jest zorganizować osiem koncertów w Bażantarni za kwotę około 30 tys. złotych. My to robimy z pasji, kochamy to miasto i zależy nam na jego rozwoju. Ale gdybyśmy mieli większe środki, to moglibyśmy bardziej rozwinąć skrzydła i wykorzystać potencjał także naszych lokalnych artystów.

T.W.: Może to jest osobisty sentyment, ale chciałabym, żeby miasto przejęło tzw. „Pałacyk” przy ul. Stoczniowej. Ten obiekt stoi pusty, po przebudowie i kapitalnym remoncie. Gdyby ten obiekt miasto przejęło i przeznaczyło dla ludzi kultury, stowarzyszeń, z jakąś galerią, gdzie elbląscy artyści mogliby sprzedawać swoje dzieła. To byłoby takie miejsce typowo związane ze środowiskiem kultury elbląskiej. Z tradycjami, z możliwościami technicznymi, blisko Starego Miasta. Sala na 100 miejsc „prosi się” o organizację kameralnych koncertów. Może nowy prezydent pomyśli, Pałacyk stoi pusty. Nie ma czegoś takiego jak Klub Środowisk Twórczych, miejsca gdzie ludzie związani z elbląska kulturą mogliby się spotkać. I zawsze ktoś by tam był.

 

- Dziękuję za rozmowę.

 

Linki do odpowiedzi kandydatów na prezydenta Elbląga w sprawie kultury (w kolejności publikowania odpowiedzi przez ETK):

- Michał Missan

- Stefan Rembelski

- Andrzej Śliwka

- Paweł Rodziewicz

- Sławomir Malinowski

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Paweł Rodziewicz zna od lat ludzi i środowiska tworzące kulturę w Elblągu. Sam też się nieraz przekonałem, że można liczyć na jego wsparcie, dlatego z przyjemnością na niego oddam głos i zachęcam do tego innych, dla których kultura jest ważna.
  • W Elblągu, gdzie nie spojrzysz, to sama młodzież na funkcjach szefujących, kierowniczych. nawet w kulturze 50 lat różnicy między decydentem a odbiorcą 18-25 letnim, to przecież w dzisiejszych czasach (kiedyś też) przepaść mentalna, poznawcza, emocjonalna. Po co wieszcz pisał "Trzeba ż żywymi naprzód iść... ", po co nazwał dzieło "Oda do Młodości" by dzisiaj trwał ciągły odwrót młodych nie wytrzymujących ciśnienia mentalnego sprzed półwiecza. Tak jest w elbląskim samorządzie, kulturze, spółkach miejskich, oświacie, ...
  • Wspomniana w tekście degradacja kultury w Urzędzie Miejskim idealnie podsumowuje rządy Wróblewskiego, Missana i Nowaka. Jakkolwiek teraz nie będą kadzić ich słowa są całkowicie niewiarygodne.
  • Tu we wszystkim jest przepaść poki stara mentalność nie odejdzie wraz ze starą kliką !! Na co czekamy!
  • Tu czuje się juz tylko niesmak i pogardę
  • Antek, młody człowiek, tworzy największą kulturę w mieście realizując wszelkimi metodami program PO - "moja rodzina na miejskim i regionalnym".
  • @Animator kultury - Paweł to i czasem gra z nami :)
  • Od lat to samo !
  • Najbardziej wartosciowe odpowiedzi to odpowiedzi Śliwki.
  • Kultura tak jak całe miasto potrzebuje zmian, nowego otwarcia. Jeden z kandydatów z oczywistych względów odpada, bo jest przedłużeniem wizji i wykonawcą woli ustępującego prezydenta. Dlatego dla dobra kultury i Elbląga w kwietniu zmiana.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    11
    0
    Syndyk masy upadłościowej(2024-03-21)
  • zimnicki napisz na kogo bd głosował, zeby wiedziec na kogo NIE głosowac
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    10
    8
    ehhhhhhhh(2024-03-21)
  • Bez oferty kulturalnej dla młodzieży i młodego pokolenia w wieku 20-30+ to miasto wyginie. Młodzi chcą imprez kulturalnych na poziomie 100 miasta, a nie tego co oferuje Wróblewski i leśne dziadki z Urzędu Miejskiego.
Reklama