To był kolejny niezapomniany koncert. Tym razem przed elbląską publicznością wystąpił legendarny polski koncertmistrz, wirtuoz skrzypiec i wybitny kameralista Jan Stanienda. Wraz z nim elbląscy kameraliści przenieśli miejscowych melomanów we wspaniały muzyczny świat. Zobacz zdjęcia.
Jan Stanienda jest koncertmistrzem Polskiej Orkiestry Kameralnej Jerzego Maksymiuka. Jako dyrygent i kameralista koncertował we wszystkich krajach europejskich i na wszystkich kontynentach. Studiował w Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie skrzypiec Krzysztofa Jakowicza. Współpracował ze światowej sławy artystami: Yehudi Menuhinem, Maurice'em André, Michalą Petri, Wandą Wiłkomirską, Barbarą Hendricks, Andriejem Gridczukiem i Guyem Touvronem. Laureat Wrocławskiej Nagrody Muzycznej za sezon 2005/2006.
W pierwszej części koncertu, który odbył się wczoraj (27 lutego) w Ratuszu Staromiejskim, usłyszeliśmy dzieła osiemnastowieczne, określane mianem szczytowych osiągnięć epoki baroku. Pierwszy z nich „Concerto Grosso d-moll op. 6 nr 10” został napisany przez George’a Friedricha Haendla.
- Artysta był rówieśnikiem Bacha, chociaż zupełnym przeciwieństwem lipskiego kantora – powiedziała tuż przed koncertem Bożena Sielewicz, dyrektor Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. - Był kawalerem, podróżnikiem, obywatelem świata i miał świadomość wartości rynkowej swoich dzieł, czerpał więc z nich ogromne zyski. Był bardzo płodnym kompozytorem. Tworzył dzieła operowe, orkiestrowe, kameralne, cantaty a także mniejsze formy czyli pieśni i tańce.
Tę część koncertu zamknął "Koncert skrzypcowy nr 1 d-moll" Jana Sebastiana Bacha. W drugiej części koncertu usłyszeliśmy „Intermezzo na orkiestrę smyczkową Liebestraum" Maxa Regera. Ten dziewiętnastowieczny utwór ma podtekst osobisty, został bowiem napisany z okazji ślubu samego artysty. Jak się później okazało, Max Reger utwór na ślubie swojej ukochanej wykonał. Małżonkiem okazał się niestety inny mężczyzna.
Koncert zamknął utwór Dymitra Szostakowicza "Symfonia kameralna c-moll" op. 110 bis”, utwór naznaczony piętnem wojny. Dzieło powstało w lipcu 1960 roku w rekordowym czasie trzech dni w Gorisch koło Drezna, gdzie Szostakowicz pracował nad muzyką do niemiecko-radzieckiego filmu „Pięć dni i pięć nocy”. Kwartetem uczcił pamięć „Ofiar faszyzmu i wojny” – stąd jego wstrząsająca tragiczna wymowa.
W pierwszej części koncertu, który odbył się wczoraj (27 lutego) w Ratuszu Staromiejskim, usłyszeliśmy dzieła osiemnastowieczne, określane mianem szczytowych osiągnięć epoki baroku. Pierwszy z nich „Concerto Grosso d-moll op. 6 nr 10” został napisany przez George’a Friedricha Haendla.
- Artysta był rówieśnikiem Bacha, chociaż zupełnym przeciwieństwem lipskiego kantora – powiedziała tuż przed koncertem Bożena Sielewicz, dyrektor Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. - Był kawalerem, podróżnikiem, obywatelem świata i miał świadomość wartości rynkowej swoich dzieł, czerpał więc z nich ogromne zyski. Był bardzo płodnym kompozytorem. Tworzył dzieła operowe, orkiestrowe, kameralne, cantaty a także mniejsze formy czyli pieśni i tańce.
Tę część koncertu zamknął "Koncert skrzypcowy nr 1 d-moll" Jana Sebastiana Bacha. W drugiej części koncertu usłyszeliśmy „Intermezzo na orkiestrę smyczkową Liebestraum" Maxa Regera. Ten dziewiętnastowieczny utwór ma podtekst osobisty, został bowiem napisany z okazji ślubu samego artysty. Jak się później okazało, Max Reger utwór na ślubie swojej ukochanej wykonał. Małżonkiem okazał się niestety inny mężczyzna.
Koncert zamknął utwór Dymitra Szostakowicza "Symfonia kameralna c-moll" op. 110 bis”, utwór naznaczony piętnem wojny. Dzieło powstało w lipcu 1960 roku w rekordowym czasie trzech dni w Gorisch koło Drezna, gdzie Szostakowicz pracował nad muzyką do niemiecko-radzieckiego filmu „Pięć dni i pięć nocy”. Kwartetem uczcił pamięć „Ofiar faszyzmu i wojny” – stąd jego wstrząsająca tragiczna wymowa.
dk