UWAGA!

Głos Elbląga: W trosce o dachowce

„Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Elblągu pomyślało o bezdomnych kotach” - czytamy w Głosie Elbląga.

„Wszyscy karmiciele bezdomnych mruczków powinni wiedzieć, że jest możliwość bezpłatnej sterylizacji. Szczegółowe informacje można uzyskać w siedzibie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, ul. Trybunalska 14 (...)”.
     
     Więcej w Głosie Elbląga.

Najnowsze artykuły w dziale Prasówka

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Ładna mi pomoc. Może by wykastrować tych "przyjaciół" zwierząt
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Janusz(2004-10-20)
  • Jako przyjaciel Towarzystwa Opieki nad zwierzętami w ramach przyjaźni moge ich wykastrować bezpłatnie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Janusz(2004-10-20)
  • Bezdomne koty spełniają bardzo ważną rolę w swoistej dezateryzacji osiedli. Ograniczanie ich liczebności w sztuczny sposób może skutkować w przyszłości plagą gryzoni np. szczurów. Przykładem niech będzie dzielnica Gdańska Zaspa, na której swego czasu wytępiono wszystkie "dzikie" koty, bo zanieczyszczały piwnice. Po kilkunastu miesiacach osiedla mieszkaniowe "importowały" koty z innych dzielnic Gdańska, gdyż walka ze szczurami pochłaniała coraz większe nakłady. Kot to naturalny wróg szczura, tam gdzie są "dzikie" koty nie ma szczurów.
  • nikt tu nie mówi o zabijaniu kotów, kot może żyć nawet kilkanaście lat więc inwazja szczurów nam raczej nie grozi
  • Oczywiscie ,że sterylizacja jest potrzebna. Czy Janusz zdaje sobie sprawę, ile bezdomnych kociąt ginie co roku z powodu chorób, urazów, wypadków ? Dokarmiałam swego czasu kotkę z 3 kociakami. Mimo iż dostawały jesć kilka razy dziennie, odrobaczyłam je,zbudowałam schronienie przed deszczem i tak 2 kociaki zginęły : jeden na jakąś wirusówkę, drugi miał złamaną łapkę i trzeba go było uśpić . Dodam , że były to dzikie koty,i nie dało się ich " adoptować ". Ile takich przypadków jest na osiedlach , gdzie koty są tępione a nie myśli się o racjonalnej opiece nad nimi ?
  • M.M.ja własnie przygarnęłam takiego dzikuska..jest u mnie miesiąć i jest całkiem oswojony-znalazłam go prawie niezywego-nie ruszał się już w ygłodzenia i wychłodzenia-weterynarz dał zastrzyk , dawałam mu leki i kotek teraz jest "jak ta lala"a ile daje nam radości..dodam że wzięłam go pomimo że mam psa...i całkiem ze sobą żyją nieźle :)
  • moze w pierwszym odruchu ,,meskiej" wyobrazni Janusza przerazila go wizja ,,cierpienia" sterylizowanych kocurow, jednakze korzysci plynace z zabiegu sa naprawde wielkie.liczebnosc bezdomnych dachowcow nalezy ograniczyc chociazby z tego powodu ze miasto jest srodowiskiem sztucznym i jesli chodz o rownowage ekologiczna populacji trzeba trzymac reke na pulsie.Nie da sie wylapac i wysterylizowac wszystkich,a nawet wiekszosci kotow wiec ich brak i,w wyniku tego, szczurza inwazja nam nie grozi.Sama uratowalam od smierci w meczarniach dwa kocie niemowlaki, ktore po odpowiednim czasie odchowania w domu poddalam temu zabiegow, unikajac tym kolejnych klopotow- moch i ich oraz ich, niedoszlych na szczescie, ,,straconych" pokolen.
  • deratyzacja
Reklama