- Zgłosiłam się do wyborów, bo chcę, żeby szef tu rządził - mówi barmanka. Trzech hotelarzy z Krynicy Morskiej postanowiło przejąć miasto. Miejscowi wyborcy nie są im potrzebni - sprowadzają własnych. Czytamy o tym w „Gazecie Wyborczej”.
W Krynicy Morskiej na stałe mieszka 1200 osób, około 900 jest uprawnionych do głosowania. Na wybory chodzi zwykle połowa. Biznesmeni-hotelarze wyliczyli, że jeśli zarejestrują w miasteczku 200 własnych wyborców, będą mieli pewne stanowisko burmistrza i większość w 15-osobowej radzie. Już udało im się zarejestrować setkę swoich ludzi: członków rodzin, ratowników z dzierżawionych przez siebie plaż i sezonowych pracowników hoteli - kelnerki, sprzątaczki, barmanów z całej Polski.
Desant prywatnych wyborców umożliwia im przepis o tzw. zamieszkiwaniu. Mieszkaniec Warszawy może głosować w Krynicy, jeśli oświadczy, że przebywa tu przez jakiś (nieokreślony) czas w roku i zamierza w przyszłości (też nieokreślonej) się osiedlić. Zgodę wydaje burmistrz.
- Mam w tej chwili sto zgłoszeń spoza miasta, większość wpłynęła w poniedziałek - mówi Andrzej Stępień, ustępujący burmistrz Krynicy.
Pomysłodawcą akcji jest Adrian Bogusłowicz, właściciel restauracji i zarządca apartamentowca Cztery Pory Roku. Dwóch wspólników to zamożni właściciele krynickich hoteli. Wszyscy startują do rady miejskiej z Komitetu Wyborczego Wyborców Krynica Morska. Ich kandydatem na burmistrza jest obecny sekretarz miasta Krzysztof Swat.
- Chęć uczestniczenia w wyborach zgłosiła moja zameldowana w Elblągu żona i wszyscy pracownicy: barmanka, dwie kelnerki i konserwator - przyznaje Bogusłowicz. - O innych osobach tylko słyszałem, że kilkanaście mieszka w moich apartamentach, są tam też pracownicy zatrudnieni u dwóch moich kolegów hotelarzy. Nikt tych ludzi do niczego nie zmusza.
O stanowisko burmistrza ubiega się - poza Swatem - jeszcze sześć osób. Gdy dowiedzieli się o nowych wyborcach, wspólnie napisali protest do Krajowego Biura Wyborczego w Gdańsku. - Znam sprawę, ale wszystko jest w rękach burmistrza - mówi Piotr Czajkowski, dyrektor gdańskiej delegatury KBW. Dzwoniliśmy do niego, zaleciliśmy mu bardzo wnikliwe przeanalizowanie wszystkich wniosków.
- Nie wyobrażam sobie, jak moi urzędnicy mogliby odmówić komukolwiek zarejestrowania w spisie wyborców - mówi burmistrz. - Do głowy mam im zajrzeć, żeby sprawdzić, czy naprawdę chcą się tu osiedlić? Nie mogę się czepiać, że np. wnioski 12 osób przychodzą pocztą w jednej kopercie i wszyscy jako miejsce zamieszkiwania w Krynicy podają ten sam adres hotelu.
Krynica Morska - wg rankingu Ministerstwa Finansów - zajmuje drugie miejsce wśród gmin o najwyższych dochodach w przeliczeniu na mieszkańca (5320 zł).
Więcej w „Gazecie Wyborczej”
Desant prywatnych wyborców umożliwia im przepis o tzw. zamieszkiwaniu. Mieszkaniec Warszawy może głosować w Krynicy, jeśli oświadczy, że przebywa tu przez jakiś (nieokreślony) czas w roku i zamierza w przyszłości (też nieokreślonej) się osiedlić. Zgodę wydaje burmistrz.
- Mam w tej chwili sto zgłoszeń spoza miasta, większość wpłynęła w poniedziałek - mówi Andrzej Stępień, ustępujący burmistrz Krynicy.
Pomysłodawcą akcji jest Adrian Bogusłowicz, właściciel restauracji i zarządca apartamentowca Cztery Pory Roku. Dwóch wspólników to zamożni właściciele krynickich hoteli. Wszyscy startują do rady miejskiej z Komitetu Wyborczego Wyborców Krynica Morska. Ich kandydatem na burmistrza jest obecny sekretarz miasta Krzysztof Swat.
- Chęć uczestniczenia w wyborach zgłosiła moja zameldowana w Elblągu żona i wszyscy pracownicy: barmanka, dwie kelnerki i konserwator - przyznaje Bogusłowicz. - O innych osobach tylko słyszałem, że kilkanaście mieszka w moich apartamentach, są tam też pracownicy zatrudnieni u dwóch moich kolegów hotelarzy. Nikt tych ludzi do niczego nie zmusza.
O stanowisko burmistrza ubiega się - poza Swatem - jeszcze sześć osób. Gdy dowiedzieli się o nowych wyborcach, wspólnie napisali protest do Krajowego Biura Wyborczego w Gdańsku. - Znam sprawę, ale wszystko jest w rękach burmistrza - mówi Piotr Czajkowski, dyrektor gdańskiej delegatury KBW. Dzwoniliśmy do niego, zaleciliśmy mu bardzo wnikliwe przeanalizowanie wszystkich wniosków.
- Nie wyobrażam sobie, jak moi urzędnicy mogliby odmówić komukolwiek zarejestrowania w spisie wyborców - mówi burmistrz. - Do głowy mam im zajrzeć, żeby sprawdzić, czy naprawdę chcą się tu osiedlić? Nie mogę się czepiać, że np. wnioski 12 osób przychodzą pocztą w jednej kopercie i wszyscy jako miejsce zamieszkiwania w Krynicy podają ten sam adres hotelu.
Krynica Morska - wg rankingu Ministerstwa Finansów - zajmuje drugie miejsce wśród gmin o najwyższych dochodach w przeliczeniu na mieszkańca (5320 zł).
Więcej w „Gazecie Wyborczej”
oprac. PD