Za planowanym przez rząd przekopaniem Mierzei Wiślanej zdecydowanie wypowiadają się mieszkańcy Elbląga i specjaliści budownictwa wodnego. Przeciw są ekolodzy i duża część mieszkańców Pomorza, którzy uważają, że przeznaczone na inwestycje 60 mln euro można wydać lepiej - czytamy w „Gazecie Wyborczej Trójmiasto”.
Mocne stanowisko w tej sprawie już zajęła Wojewódzka Rada Ochrony Przyrody w Gdańsku. Ekolodzy sprzeciwiają się stanowczo jakiejkolwiek ingerencji w środowisko ukształtowanego przez wiatr i wodę piaszczystego wału. Alarmują, że przekop na Mierzei Wiślanej spowoduje zasolenie wód Zalewu Wiślanego, zniszczy wydmy i występującą na nich roślinność, będzie miał istotny wpływ na siedliska ptasie, a cała Mierzeja Wiślana jest obszarem chronionym, wpisanym w unijny program Natura 2000, który jest ustanowiony, by chronić obszary szczególnie cenne przyrodniczo.
- Nie mają racji - uważa Janusz Kaźmierski z Instytut Budownictwa Wodnego Polskiej Akademii Nauk. - Ten mały, zaledwie 40-metrowy kanał nie będzie miał żadnego wpływu na zasolenie, które waha się np. w okolicach Tolkmicka od 0,5 do 4 promili. Wielkość zasolenia zależy od warunków na Zalewie Wiślanym. Jeśli statki będą iść tylko przez śluzę, to średnio co 20 minut wleje się do Zalewu około 300 m sześciennych wody o zasoleniu 7 promili, bo tyle ma woda w Zatoce Gdańskiej. Podobnie w drugą stronę. To będzie niezauważalne dla ekosystemu.
Więcej w „Gazecie Wyborczej Trójmiasto”.
- Nie mają racji - uważa Janusz Kaźmierski z Instytut Budownictwa Wodnego Polskiej Akademii Nauk. - Ten mały, zaledwie 40-metrowy kanał nie będzie miał żadnego wpływu na zasolenie, które waha się np. w okolicach Tolkmicka od 0,5 do 4 promili. Wielkość zasolenia zależy od warunków na Zalewie Wiślanym. Jeśli statki będą iść tylko przez śluzę, to średnio co 20 minut wleje się do Zalewu około 300 m sześciennych wody o zasoleniu 7 promili, bo tyle ma woda w Zatoce Gdańskiej. Podobnie w drugą stronę. To będzie niezauważalne dla ekosystemu.
Więcej w „Gazecie Wyborczej Trójmiasto”.
oprac. PD