UWAGA!

17 grudnia 1970. Nad prasą sprzed lat (część 2)

 Elbląg, Symboliczne zdjęcie z Grudnia '70 z Gdyni. Robotnicy niosą na drzwiach ciało elblążanina Zbyszka Godlewskiego
Symboliczne zdjęcie z Grudnia '70 z Gdyni. Robotnicy niosą na drzwiach ciało elblążanina Zbyszka Godlewskiego (fot. ze zbiorów IPN)

Idziemy – kilkaset osób - od przystanku trójmiejskiej kolejki w Orłowie. Ta jeszcze kursowała z Gdańska. Przed nami otwarta przestrzeń węzła drogowego okolic Wzgórza Nowotki w Gdyni i przystanku. W oddali, gdzieś bliżej Świętojańskiej tłum, nad nim obłoki gazu łzawiącego. Jakieś odległe strzały, nie tylko pojedyncze, serie też. W powietrzu zawisł wojskowy helikopter. Coś z niego rzucają. Ulotki? Gaz? Nie strzelają jednak.

Podchodzimy bliżej przystanku Wzgórze Nowotki... Coraz bliżej demonstrującego tłumu. Tylko 200, może 300 metrów. Nagle strzały... seriami. Od Władysława IV milicyjne pojazdy, wokół nich zbrojni. Serie z broni maszynowej, wybuchy granatów z gazem łzawiącym. Uciekamy, już pomieszani z tymi spod Świętojańskiej, między domy Wzgórza Nowotki, chowamy się po bramach... Byle dalej od Alei Zwycięstwa…
       Przejechały milicyjne pojazdy. Oddaliły się strzały. Ostrożnie wyglądam z bramy przy ul. Dominiki. Ciągnie mnie, by pójść kilka kroków dalej, by zobaczyć. Ostrożnie, z bojaźnią, od drzewa do drzewa, by podejść jak najbliżej jezdni w alei…
       Nawet nie usłyszałem wizgu kuli, gdy z drzewa nad moją głową poleciały jakieś paprochy. Jakiś wizg, ten słyszę. Potem następne… Nie wiem, nie rozumiem… Wreszcie to głuche, głośne uderzenie w pień nad moją głową. Potem kolejne… Strzelają niżej! Do ludzi! Do mnie? Uciekam w popłochu. Wpadam do bramy, nie zatrzymuję się, nie sprawdzam, czy zbrojni biegną za mną. Na najwyższe piętro… Strach. Może nie znajdą? Do okna nie podchodzę… Ktoś mówił, że strzelają też w okna...
       Ostrzał powoli się oddala, zagrożenie już mniejsze... Z innymi przemykamy wąskimi uliczkami willowej Kamiennej Góry. Byle dalej od centrum. Niektórzy mówią o zabitych w centrum, przy komendzie MO. Inni o wiadukcie nad torami, wiodącym do Stoczni, gdzie rankiem strzelano do idących do pracy.
       To był czwartek – 17 grudnia. Czwarty dzień rozruchów w Trójmieście. Tego też dnia, w godzinach porannych, w drodze do swojej pierwszej w życiu pracy - w stoczni, zginął młodziutki elblążanin Zbyszek Godlewski. Jego to niesiono później na drzwiach przez Gdynię. O nim to, jako o Janku Wiśniewskim, śpiewano przez lata całe balladę.
      
       Prasa pisała...
      
Tytuły z pierwszych stron wybrzeżowej prasy ze środy 16 grudnia: „Wydarzenia pożałowania godne” [DzB], „Co wydarzyło się w Gdańsku?” [GW]. W obydwu gazetach było też Przemówienie Stanisława Kociołka do mieszkańców Gdańska”, wygłoszone wieczorem poprzedniego dnia w Telewizji Gdańskiej. Tow. Kociołek rozpoczynał: „Gdańszczanie! Stało się tak, że w Gdańsku spalone zostały obiekty o publicznym przeznaczeniu, że zniszczono i splądrowano dziesiątki sklepów, spalono wiele samochodów, głęboko zakłócono normalne funkcjonowanie miasta, że na ulicach był rozbój i były napaści. Poranieni zostali – niektórzy ciężko i są w beznadziejnym stanie – funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej, ormowcy, żołnierze i oficerowie Wojska Polskiego. Są 33 ciężkie obrażenia, jest 5 zgonów”. A kończył następująco: „Porządek i panowanie prawa na ulicach naszego miasta muszą być i będą zapewnione. Jestem przekonany, że po czasie wstrząsów i dezorientacji przyjdzie czas rozwagi. Że władze państwowe działając z całą energią i zdecydowaniem, uzyskają od Was poparcie.”
      
       Przemawia towarzysz Kociołek
      
W środę w Trójmieście działo się niewiele. Wszyscy czekali na rozwój wydarzeń. Wieczorem o godz. 20.55 znów przemówił tow. Kociołek. Był nader przekonywający w swym wezwaniu do podjęcia pracy. Po dłuższych wywodach na temat sytuacji stoczni, wydajności pracy, tego jak wiele zależy od samych stoczniowców, kończył:
       „Już trzeci dzień Stocznia Gdańska nie pracuje normalnie. Każdy taki dzień kosztuje 25 milionów zł. Przy nabrzeżach wyposażeniowych Stoczni Gdańskiej i Stoczni im. Komuny Paryskiej znajdują się statki o łącznej wartości ok. 800 mln zł. Statki, które powinny być w tym roku przekazane armatorom. Ich przekazanie uprzednio dobrze zaawansowane, ze wszystkimi korzyściami dla stoczni zostało zagrożone. Ciężkie straty ponoszą stocznie, ponosi gospodarka narodowa.”
       „Jeszcze raz ponawiam, stoczniowcy, adresowane do Was wezwanie: przystąpcie do normalnej pracy! Są do tego wszystkie warunki. Jest to także potrzebne, by już wkrótce móc w spokoju świętować, móc witać Nowy Rok.”
       Przemówienie było przekonujące. Następnego dnia rankiem zdążających do pracy w gdyńskiej stoczni pracowników przywitały salwy z maszynowej broni... A trójmiejska kolejka dowoziła kolejne, potencjalne ofiary ludowej władzy!
       Dla mnie, już tego tragicznego dnia było jasne, że Kociołek, w jakiejś mierze padł ofiarą wewnątrzpartyjnych gierek. Słowo „gierek”, to jeszcze nie do nazwiska, chociaż za moment słowo to, będzie oznaczać przywódcę naszej „powszechnie kochanej, ludowej i demokratycznej Ojczyzny”.
       Podejrzewam, że zarówno Kociołek, związany z Wybrzeżem, podobnie jak niewielka grupa osób wokół, chciał powstrzymać dalszy rozlew krwi. Z jego przemówień nie wynika, żeby rozumiał istotne przyczyny kryzysu. Wydawało mu się, że to tylko te podwyżki i „chwilowe” obniżenie stopy życiowej. Stąd w jego obydwu przemówieniach taki nacisk na dobrą pracę, gospodarność, na to jak wiele mogą naprawić sami pracownicy, tu na dole, w zakładach. Nie rozumiał, że tak naprawdę to był kryzys systemu, kryzys władzy.
       Z drugiej strony działał już wówczas w Gdańsku odrębny ośrodek decyzyjny. Ten dysponował służbami siłowymi i to nie tylko milicją, ZOMO i ORMO. Zostało mu oddane również wojsko. Tu decydującym był Jan Szydlak. I to z tego ośrodka - pomimo przemówienia Kociołka i zapewne wbrew jego stanowisku - wydano rozkaz rozstrzelania robotników zdążających do pracy!
       Czy to była bezwzględna, nie bacząca na ofiary, gra różnych frakcji w PZPR-ze? Czy też po prostu, tak zwyczajnie, tak po polskiemu, rządcy naszego kraju stracili głowę? Miast rozmawiać, wybrali strzelanie?
       Chyba jednak gra! Otóż tow. Stanisław Kociołek, wówczas wicepremier, był określany przez niektórych „ukochanym dzieckiem tow. Gomułki”. A tow. Jan Szydlak, był najbliższym współpracownikiem tow. Gierka! Mnie ta koincydencja zastanawia już od lat...
Grzegorz Baranowski
      
Kilka słów o autorze
      
Autor rozpoczynanego cyklu publikacji jest elblążaninem prawie od urodzenia. Był budowlańcem, dziennikarzem, prawnikiem, przedsiębiorcą. Napisał „Ulice Elbląga”. Był świadkiem Grudnia ‘70. Opisywał na łamach „Wiadomości Elbląskich” erę „Solidarności”. W stanie wojennym był jednym z dwojga elbląskich dziennikarzy pozbawionych prawa wykonywania zawodu. Tym tekstem – po latach przerwy – wraca do pisania.
      

       Trzeci odcinek cyklu o Grudniu '70, o wydarzeniach w Elblągu, opublikujemy wkrótce. Śródtytuły pochodzą od redakcji. Przeczytaj też pierwszy odcinek - o wydarzeniach w Gdańsku.
      

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Ale gonią w pietke. To już wasz koniec kodziarstwo antypolskie. I wcale nie będziecie bici. Choć o tym marzycie. Was nawet patykiem. Nikt nie dotknie!!!!
  • Co ta opozycja wyrabia? Zamiast pracować to demonstruja. W sejmie robią sobie selfie i dzwonią po kod żeby rozruchy spowodować. Wstyd i hańba.
  • Up mam w nosie kod i rzeszte tego balaganu a tez mi sie nie podoba co sie dzieje. takze pozdrawiam ciemnych pizdzielcow P. s nie zdziwcie sie jak niedlugo bedziecie widziec tylko to co jest na wysokosci 1,5m bo wam oczy zaslonia ale dadza sluchac
  • Kurzcze a gdyby tak ludzie po 65 nie mieli prawa glosu( tak samo czuje sie ja niezwiazany z zadnym kodem i innym badziewiem). .. trzeba podsunac to kolejnej parti rzadzacej moze byloby mnie odrealnien
  • A teraz PO KOD z tymi mordercami chcą obalić rząd który mówi prawdę
  • grudzień w naszym kraju to smutny miesiąc ja ciągle widzę piotrowiczów ganiajacych opozycje a kaczor z nimi trzyma chichot historii też słychać. elblążanka
  • Co zrobić? W 1970 roku miałem osiem lat. Tata codziennie Mamę przywoził z pracy, aby coś złego ją nie spotkało i po odstawieniu samochodu służbowego wracał do domu. W 1980 roku byłem już strajkującym pracownikiem EZNS. W dniu moich urodzin Jaruzelski ogłosił stan wojenny. Teraz zostało mi chyba tylko, urwać łeb pijakowi Krasulskiemu?
  • Gęior i portEl to typowy agent, taki sam jak komuchy z przeszłości w gazetach typu Trybuna Ludu.
  • To zajrzyjcie jaki lewacki jest info elbląg!
  • Na taczki z tym postkomunistycznim i zaklamanym PiSem! Przecz z prokuratorem piotrowiczem precz z reszta postkomusnitczycznymch poslow Pzpr zasadajacych w rzadzie!
  • Polskie media? W 90% niemieckie, amerykańskozydowskie. I o nich walczy właśnie totalna opozycja!!!!!
  • Rząd musicie natychmiast opublikować aneks WSI i listę Macierewicza!!!! Inaczej opozycja się nie zamknie!!!
Reklama