Wczoraj (23 marca) mała Bianka wróciła do domu! Dziewczynka od roku walczy z białaczką a dziś jest już na ostatniej prostej do całkowitego wyzdrowienia. Jej szpik pracuje jak u zdrowego dziecka, jednak na finał tej trudnej walki o życie trzeba jeszcze trochę poczekać. W Elblągu czekały na nią niespodzianka, zabawki oraz ukochane zwierzęta.
Ostatni rok był dla Wielgatów wyjątkowo trudny. W maju jak grom z jasnego nieba spadła na nich wiadomość, że ich dwuletnia wówczas córeczka cierpi na białaczkę limfoblastyczną. Odtąd szpital stał się dla malej elblążanki drugim domem. Kilka tygodni temu w Bydgoszczy dziewczynka przeszła przeszczep szpiku, a ostatnie dni upłynęły rodzinie Wielgatów na czekaniu. To czekanie potrwa aż sto dni, dopiero wtedy będzie wiadomo, czy szpik się przyjął. Wczoraj Bianka z rodzicami wróciła do domu. - Wszystko jest na jak najlepszej drodze – mówi z radością Sylwia Michnowska, ciocia Bianki. - Szpik po przeprowadzonej biopsji pracuje jak u zdrowej dziewczynki. Co tydzień Bianka będzie musiała jeździć na kontrolę do Gdańska. Najważniejsze jest kolejnych sto dni. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, czy szpik się u niej zadomowił. Potem za kolejne pół roku czekają ją szczepienia takie, jakie przeszła jako noworodek i niemowlę.
Najbliższe sto dni dziewczynka spędzi w sterylnych warunkach, musi unikać kontaktu z zarazkami, dozwolone są tylko krótkie spacery z maską na twarzy. Na Biankę czekała w domu niespodzianka łóżko – domek ozdobiony balonami i oczywiście jej domowi ulubieńcy - pieski i chomik. - Przed przyjazdem Bianki musieliśmy generalnie wysprzątać całe mieszkanie, by był czysty jak łza – opowiada Sylwia Michnowska. - Bianka jest bardzo szczęśliwsza. Mówi, że musi się teraz wszystkim nacieszyć. Dziś od samego rana bawi się wszystkimi swoimi zabawkami. Chcę już zapomnieć o tym koszmarze, cieszyć się życiem rodzinnym i uczestniczyć w dzieciństwie Bianki – dodaje.
Najbliższe sto dni dziewczynka spędzi w sterylnych warunkach, musi unikać kontaktu z zarazkami, dozwolone są tylko krótkie spacery z maską na twarzy. Na Biankę czekała w domu niespodzianka łóżko – domek ozdobiony balonami i oczywiście jej domowi ulubieńcy - pieski i chomik. - Przed przyjazdem Bianki musieliśmy generalnie wysprzątać całe mieszkanie, by był czysty jak łza – opowiada Sylwia Michnowska. - Bianka jest bardzo szczęśliwsza. Mówi, że musi się teraz wszystkim nacieszyć. Dziś od samego rana bawi się wszystkimi swoimi zabawkami. Chcę już zapomnieć o tym koszmarze, cieszyć się życiem rodzinnym i uczestniczyć w dzieciństwie Bianki – dodaje.
dk