UWAGA!

Dobry zespół to więcej niż połowa sukcesu

 Elbląg, Mariusz Rapińczuk
Mariusz Rapińczuk (fot. Michał Skroboszewski)

Na początku było przedstawicielstwo handlowe, z czasem okazało się, że potrzebna jest też własna produkcja narzędzi. Takich, których w katalogu nie ma, bardzo precyzyjnych, nietypowych. Jak jednak podkreśla Mariusz Rapińczuk, właściciel MRI Power, tego wszystkiego nie dałoby się osiągnąć bez zgranego zespołu, który jest podstawą firmy.

- Przedmiotem działalności firmy jest "kooperacja w zakresie dostawy narzędzi i usług przemysłowych". Co to właściwie oznacza? Co kryje się pod tym pojęciem?
       - Mariusz Rapińczuk, właściciel MRI Power: To dziesięcioletnie doświadczenie w sprzedaży narzędzi produkcyjnych, czyli doradztwo techniczno – handlowe i co za tym idzie dobór optymalnych narzędzi dla klienta z sektora przemysłu metalowego. Mówimy tu o całej branży obróbki skrawaniem. Dobieramy optymalne rozwiązania, szukamy kompromisu ceny do jakości. Dzięki naszemu doświadczeniu znamy oczekiwania klientów. Czasami jest tak, że szukają oni czegoś nietypowego, czegoś, czego nie ma w katalogu. Dlatego postanowiliśmy rozpocząć własną obróbkę skrawaniem, zaczęliśmy na własną rękę wykonywać podzespoły, te niestandardowe przyrządy. W 2014 roku skorzystaliśmy z programu unijnego, kupiliśmy trzy obrabiarki, skompletowaliśmy zespół, doposażyliśmy warsztat. Zaczęliśmy kolejny etap działalności. Pół roku temu zaczęliśmy obróbkę na dwie zmiany, wyszliśmy na prostą. Nie było lekko, ale udało się. Wdrożyliśmy System zarządzania jakością i posiadamy certyfikat ISO 9001:2015, skorzystaliśmy z programu Startup House, prowadzonego przez Elbląski Park Technologiczny. Nasz projekt zdobył wysoką notę, dzięki temu mamy to, co otwiera nam drzwi do większych kooperantów. Teraz wszystko w naszych rękach.
      
       - Jaki był najbardziej nietypowy projekt, którym się zajmowaliście? W czym się specjalizujecie?

       - Czasami stajemy przed wyzwaniami, których się podejmujemy, mimo że teoretycznie nie powinno nam się to udać. To w dużej mierze zasługa operatorów, bo dobry pracownik to więcej niż połowa sukcesu. Dlatego decydujemy się na takie działania. Chcemy być narzędziownią, robić oprzyrządowanie technologiczne, czyli coś, co łączy wrzeciono maszyny ze stołem obróbczym i jednocześnie z półwyrobem w środku. Jest ono projektowane w ścisłych tolerancjach, to produkcja w setnych częściach milimetra. Cieszy nas to, że potrafimy robić tak precyzyjne rzeczy, to nas napędza i daje przysłowiowego "kopa".
      
       - Jak zmienia się branża, w której działacie? Jest szybko, dynamicznie, czy nieco wolniej, ale stabilnie, rozwój jest zrównoważony?

       - Jeżeli mówimy o samej branży, o sektorze obróbki metali, to wydaje mi się, że poziom cały czas rośnie. Firmy rozwijają się, kupują nowe maszyny, inwestują, biorą dotacje unijne. Sprzedawałem obrabiarki sterowane numerycznie i wiem, że każdego roku kupuje się ich coraz więcej. Jeżeli natomiast mówimy o rozwoju indywidualnym, to już kwestia ambicji każdej z firm. Jedni inwestują wolniej, drudzy chcą szybko przybrać na sile.
      
       - Jak widzi Pan swoją firmę w ciągu najbliższych pięciu lat?
       - My cały czas się uczymy. Chcemy wybudować swoją halę, zwiększyć zatrudnienie, kupić nowe maszyny i być mocną narzędziownią na północy Polski. To cel długoletni, ale nas to napędza, ten optymizm i wydaje mi się, że dzięki temu istniejemy.
      
       - Co by Pan powiedział młodemu człowiekowi, związanemu z kierunkiem technicznym, który tak właściwie stoi przed wyborem drogi życiowej? Gdyby chciał działać podobnie jak Pan – od czego powinien zacząć?
       - Mnie na przykład motywują moja zaradna żona i dzieci, chciałbym, żeby było im nieco lżej niż mi. Młody człowiek, który jest na studiach, często jeszcze nie wie, co docelowo będzie w życiu robił. Potem przychodzi taki moment, w którym trzeba podjąć pracę. Etat jest bardzo dobry na początek, ja go mile wspominam, bo trzeba nabrać doświadczenia, ale zachęcam do podjęcia własnej inicjatywy. Jest dużo programów w Elbląskim Parku Technologicznym, a mało chętnych. Nie wydaje mi się, że chodzi tutaj o brak informacji na ten temat, a raczej o kwestię decyzji. Wielu młodych ludzi ma dużą charyzmę. Powinni zatem nie bać się, skorzystać ze środków unijnych, póki jeszcze są. Wstać z krzesła i iść po swoje, zacząć działać.
      
       Artykuł powstał w ramach projektu "STARTUP HOUSE – inkubacja przedsiębiorstw w Elblągu"
notowała Marta Wiloch

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama