UWAGA!

Nie przeceniajmy mennonitów (Elblążanie z pasją, odc. 10)

 Elbląg, Pan Leszek Marcinkowski (po prawej) od lat opowiada innym o Żuławach
Pan Leszek Marcinkowski (po prawej) od lat opowiada innym o Żuławach (fot. Kamil Zimnicki)

Pracuje w Elblągu, ale jego prawdziwą miłością są Żuławy. Zna je jak własną kieszeń, a swoją wiedzą dzieli się z innymi. Podgląda również ptaki i mówi, że każdy ma w sobie coś ciekawego, ale to właśnie orzeł bielik za każdym razem wzbudza zachwyt. Leszek Marcinkowski, który od lat oprowadza wycieczki po Elblągu i okolicznych terenach, jest przewodnikiem elbląskiego PTTK i człowiekiem z prawdziwą pasją do życia.

- Słyszałam, że jest Pan ekspertem od Żuław, że zna je Pan jak nikt inny i praktycznie o każdym miejscu potrafi Pan coś powiedzieć. Skąd taka miłość do tych terenów?
       - Leszek Marcinkowski:
W Elblągu pracuję od lat 80., mogę więc powiedzieć, że w 90 procentach jestem elblążaninem. Ale to na Żuławach mieszkam. Wszyscy zawsze mówią, że Żuławy kojarzą się im z polami, łąkami, krowami i wierzbami, z niczym więcej. A tymczasem jest tutaj tyle tajemnic, że można zaciekawić nie jedną osobę. Te tereny to po prostu moja pasja. Zwłaszcza dwa miejsca są wyjątkowe – Fiszewo i Różany.
      
       - Dlaczego akurat one?
       - Fiszewo dlatego, bo jest tajemnicze. To właśnie tam są ruiny średniowiecznego kościoła, który został wybudowany w 1380 r. i spłonął w dziwnych okolicznościach. A Różany dlatego, że istnieje tam jedyna w całej Polsce przepompownia parowa, wyposażona w taki sposób, że wystarczyłoby podłączyć ja do prądu i zaczęłaby działać. To miejsce to moja pasja, mam nawet klucze do niego, dzięki uprzejmości Żuławskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Elblągu. Mogę więc je pokazywać wycieczkom, bo jestem przewodnikiem turystycznym od ładnych paru lat.
      
       - Podobno Politechnika Gdańska zainteresowała się tym miejscem.
       - No tak. Zaczęło się od tego, że wysyłałem maile do różnych instytucji w Polsce, które mają coś wspólnego z parą, w tym do Politechniki Gdańskiej. W zeszłym roku odpowiedział mi dr Jacek Łubiński, który zainteresował się tym tematem, powiedział, że chce przyjechać i zobaczyć tę przepompownię. No i spotkał się ze mną, wracał akurat z wczasów nad Biebrzą, z żoną i synem. Obejrzał budynek, zachwycił się tym miejscem i w tym roku przysłał do mnie dwóch studentów. Na razie to była ich pierwsza wizyta, podczas której zrobili dokładną inwentaryzację, mają przyjechać jeszcze raz, a następstwem ich pracy ma być stworzenie takiego alternatywnego napędu. Oczywiście to nie będzie napęd parowy, nie wchodziłoby to już w grę, zmieniły się czasy. Ale urządzenia, które tam są pochodzą z elbląskich zakładów Komnicka i Schichaua - kocioł parowy ma taki piękny napis „Komnick”, a rury przepływowe są z napisami Schichau.
      
       -Mielibyśmy więc wtedy prawdziwą, regionalną atrakcję turystyczną...

       - Zgadza się. Ta inwentaryzacja to pierwszy krok, dzięki niej będzie można się starać w przyszłości o dotacje.
      
       - Czy elblążanie dobrze znają miasto i okoliczne tereny? Czy wiemy co tutaj mamy?
       - Ostatnio, podczas Święta Chleba nasz elbląski oddział PTTK prowadził wycieczkę do przepompowni parowej. Kiedy wracaliśmy pokazałem swoje miejsca, opowiedziałem ciekawe rzeczy i muszę powiedzieć, że ludzie nie znają Żuław. Wiedzą, że jest płasko, że są wierzby, jakiś most i dom podcieniowy. Ale jak ktoś pokaże palcem i powie „tu stał piękny wiatrak”, a tam były piękne napisy, a tam przepiękny dom malowanymi ścianami i z laubzekinami [drewniane elementy dekoracyjne w domach powstałych w XIX w. W innych częściach kraju nazywane wyrzynką, ornamentem lub koronką-red.], które można spotkać tylko na Żuławach, tu stoi zagroda holenderska, a tam cała wieś postawiona jest tak, jak było to za czasów mennonitów, to inaczej zaczynają na to miejsce patrzeć. A później dochodzą takie historie, że tu postawiono zbór mennonicki, a tam ktoś się z kimś pokłócił i odmiana mennonitów założyła inny kościół. I że na przykład jest taka miejscowość, gdzie jest zbór, dzwonnica oraz cmentarz i jest to wyjątkowe, bo nigdzie na Żuławach tak nie budowano, a w Rozgardzie właśnie tak jest. Mamy również charakterstyczny układ Żuław, rowy melioracyjne, wierzby, które były i są pompami odwadniającymi, później wiatraki, przepompownie parowe i te dzisiejsze elektryczne.
      
       - Czy Żuławy są dostatecznie promowane w Polsce? Czy w ogóle istnieje jakakolwiek promocja tego miejsca czy ten temat leży odłogiem?
       - Gminy mają problemy finansowe, większym problemem są dla nich sprawy bieżące. Są jednak stowarzyszenia, które promują dane gminy. Organizują wycieczki po Żuławach, ostatnio jedna z nich odbyła się w moim ukochanym Fiszewie, gdzie pokazaliśmy ludziom z całej Polski to miejsce, później przyszedł czas na gminę Markusy, która jest jednym wielkim zabytkiem.
      
       - A mennonici? To znany temat?
       - To popularny temat i znany, ale ich rola jest przeceniana.
      
       - Jak to? To nie oni zagospodarowali Żuławy?

       - Spotkałem się kiedyś z profesorem Edmundem Kizikiem, który napisał książkę o mennonitach. On sam, w rozmowie ze mną, mówił, że wszystko przypisuje się mennonitom. To oni odwodnili tereny, oni wybudowali wały i postawili wiatraki. A to nieprawda.
      
       - To kto to zrobił?
       - Krzyżacy. To oni budowali wały i kanały, stawiali wiatraki odwadniające, na przykład ten, który był w Fiszewie, później osadnicy niemieccy sprowadzeni na te tereny, a dopiero później pojawili się mennonici. Owszem ich rola jest bardzo duża, ale trzeba pamiętać, że oni tu przybyli w XVI wieku, więc nie przeceniajmy ich.
      
       - Żuławy Żuławami, ale pan podgląda ptaki!
       - Jak byłem dzieckiem nie było tak jak teraz, że dzieci miały wszystko. Moje pokolenie miało więc większy kontakt ze środowiskiem, robiliśmy wypady na pola, bawiliśmy się na podwórku. Namiętnie oglądaliśmy „Zwierzyniec” w telewizji, gdzie mieszkaniec Elbląga, pan Sumiński, opowiadał o ptakach. Od tego zaczął się mój zachwyt przyrodą, ptaki były następstwem. Zdobyłem książkę Jana Sokołowskiego „Ptaki Polski”, kupiłem pierwszą lornetkę, zaczęłam robić notatki i przebywać nad jeziorem Druzno... No i tak to się zaczęło.
      
       - Ptaki to ciekawe zwierzęta?
       - Bardzo, są piękne i tajemnicze. Taki przeciętny człowiek nawet nie wie, że jest w stanie rozpoznać około 20 gatunków ptaków, wystarczy spojrzeć za okno. Co prawda myli mu się wrona z gawronem albo mazurek z wróblem, ale to łatwo sprostować. Dlatego m.in. prowadzimy takie zajęcia przy naszym elbląskim PTTK, gdzie przychodzą dzieci ze szkół podstawowych, gdzie m.in. poruszany jest mój ukochany temat, czyli ptaki.
      
       - Który ptak ma najciekawsze zwyczaje? Który pana szczególnie interesuje?
       - Ciężko tak powiedzieć, bo każdy ma w sobie coś ciekawego. Ale niezmiennie zachwyca mnie orzeł bielik...Wspaniały widok. To potężne ptaszysko, ma dwa metry rozpiętość skrzydeł. Kiedy jeszcze istniała wieża obserwacyjna na jeziorze Druzno można było się zaczaić rano, ustawić lunetę, nie ruszać się, przemarznąć, ale kiedy zobaczyło się takiego bielika już nic było ważne. To ogromna satysfakcja.
      
      
rozmawiała Marta Wiloch

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • To piękne widzieć tu ludzi z pasją.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    3
    0
    PolskiAnarchista(2014-10-21)
  • ja od lat słyszę mennonici to, mennonici tamto, gdyby nie mennonici to. .. .jakby przed nimi nie było nic, a tu niespodzianka - Krzyżacy
  • Nie możemy zapominać o prawie czterech wiekach poprzedzających ich przybycie, czyli nie tylko Krzyżacy ale też osadnicy niemieccy, chłopi, gburzy żuławscy. Mennonici wkraczali, więc na tereny już „używane”. Warto zajrzeć do: „Mennonici na Żuławach. Ocalone dziedzictwo”, wyd. Muzeum Narodowe w Gdańsku, Gdańsk 2008,rozdz. „Ziemia obiecana – ziemia utracona. Społeczne dzieje mennonitów w Gdańsku, Elblągu i na Żuławach Wiślanych od drugiej połowy XVII wieku do1945 roku”, gdzie prof. dr hab. Edmund Kizik, wspaniale opisał tę dziejową historię.
Reklama