UWAGA!

O buddyzmie

 Elbląg, Wykład Wojciecha Tracewskiego
Wykład Wojciecha Tracewskiego (fot. Paweł Serocki).

Młodzieżowy Domu Kultury gościł w czwartek wieloletniego nauczyciela buddyjskiego Wojciecha Tracewskiego. Uczestnicy spotkania mieli okazję bliższego zapoznania się z naukami Buddy, z historią, z buddyjskim podejściem do życia i świata. O buddyzmie z Wojtkiem Tracewskim rozmawiała Olga Kaszubska.

Olga Kaszubska: Czym jest buddyzm?
     Wojtek Tracewski: Z buddyzmem jest taki kłopot, że trudno jest go nazwać. O naukach Buddy można mówić na różne sposoby. Moim zdaniem, to dosyć rozsądny sposób na życie, którego celem jest rozwój umysłu dla pożytku innych. Buddyzm jest nauką o człowieku, o naszym szczęściu, o tym, jak osiągnąć trwałą radość i jak uniknąć nieszczęścia. Cechą charakterystyczną tego systemu jest to, że w jego centrum jest człowiek. W przeciwieństwie do religii, gdzie punktem odniesienia jest osoba jakiegoś boga.
     
     Jak wygląda buddyzm w praktyce? Co buddyście wolno, a czego nie?
     W buddyzmie nikt nic nie musi i to jest niesamowite. Nie ma tu dogmatów, zakazów ani nakazów. Jemy mięso, pijemy alkohol, bawimy się, nie przestrzegamy celibatu, bo, jak wiemy, jest on szkodliwy dla zdrowia (śmiech). Nie ma też specjalnych ubrań, talizmanów i innych rzeczy, które nie mają tak naprawdę nic wspólnego z życiem. Sprawa jest prosta - wszyscy się urodziliśmy i wszyscy umrzemy. Z naszego punktu widzenia dopiero ten sposób na życie jest wartościowy, który potrafi nas przeprowadzić przez starość, chorobę i śmierć. I przez to nie przeprowadzi nas ani różaniec, ani ubranko ani dieta czy inne cuda-wianki. Rzeczy zewnętrzne nie są ważne.
     
     Tematem wykładu jest „Radość, wolność i moc umysłu”. Istnieje jakaś konkretna recepta na wprowadzenie tych wartości w życie?
     Na te wszystkie doskonałe właściwości receptą jest oczyszczanie umysłu. Od przeszkadzających uczuć, od obaw, od oczekiwań, od tego wszystkiego, co normalnie w życiu na co dzień jest nieproduktywne i ograniczające. I tą recepta jest rozwijanie świadomie różnych właściwości umysłu, również tych wymienionych. Są na to odpowiednie metody. Są medytacje, które rozwijają współczucie, są takie, które rozwijają mądrość, radość… System buddyjski jest bardzo dokładny i konkretny.
     
     Jeden z naszych czytelników zapytał, czy buddyzm może wyleczyć z chorobliwej zazdrości. Czy buddyzm może być cudowną metodą na w pełni szczęśliwe i normalne życie? Faktycznie może uzdrowić człowieka?
     Buddyzm jest tak naprawdę przeznaczony dla ludzi całkowicie normalnych. Zabiera człowieka z poziomu normalności na poziom supernormalności, gdzie się rozpuszczają wszystkie, nawet najbardziej subtelne zależności umysłu. Natomiast, jeżeli chodzi o poziomy neurozji czy psychozy, to od tego są takie rzeczy jak psychiatria albo psychologia. Buddyzm nie jest sposobem na wydobycie się z głębokiej psychozy albo z głębokiej neurozji. Na pewno nie. To jest tak, jak byśmy chcieli na przykład pracować ciężko fizycznie, mając złamane ramię. Jeżeli czyjś umysł nie jest w wystarczająco dobrej kondycji, to buddyzm takiej osobie nie pomoże. Buddyzm może pomóc komuś, kto jest trochę neurotyczny, bo w końcu wszyscy trochę neurotyczni jesteśmy, ponieważ mamy dużo obaw i oczekiwań w umyśle, ale na pewno nie jest to metoda dla osób, które mają poważne trudności psychiczne. Buddyzm jest za trudny dla takich ludzi.
     
     W takim razie, nie każdy może zostać buddystą?
     Każdy może zostać, ale nie każdemu to dobrze zrobi.
     
     Czyli buddyzm może również zaszkodzić?
     Nie, nie może zaszkodzić nikomu. Natomiast nie może pomóc w przypadkach na przykład psychozy. Zaszkodzić nie może nikomu, natomiast nie może też pomóc każdemu. To jest naprawdę sposób praktyki, który jest trudny i wymaga pewnego wyjściowego potencjału. Jeżeli go brakuje, to najpierw ludzie potrzebują psychologa, a dopiero później mogą ewentualnie praktykować nauki Buddy. Ale na pewno nie mogą ich praktykować od razu. To tak, jakby kierowca, który idzie na kurs prawa jazdy, od razu chciał zostać mistrzem formuły pierwszej - to jest za trudne. Najpierw musi trochę potrenować, potem może spróbować.
     
     Czym jest medytacja? Jaka jest jej rola?
     Tak naprawdę medytacja nie jest czymś szczególnie mistycznym, chociaż tak nam się czasem wydaje. Nie jest sposobem na zabicie czasu, nie jest sposobem na nieróbstwo. Medytacja to jest bardzo świadoma i konkretna metoda pracy z umysłem, której zadaniem jest uwolnienie umysłu od nieustannego lgnięcia i od nieustannego odrzucania. W życiu z reguły pewne rzeczy lubimy, próbujemy je schwytać, zatrzymać. Niektórych rzeczy nie lubimy i próbujemy je odepchnąć i nigdy więcej ich nie zobaczyć. Niestety, problem polega na tym, że zjawisk jest tak wiele, że technicznie nie jest możliwym ominięcie wszystkich nieprzyjemnych przeżyć a schwytanie tylko tych przyjemnych. Czyli taka duchowa ścieżka albo życiowa droga, która jest oparta na tym mechanizmie - czyli chwytam jak najwięcej przyjemnych rzeczy, a odpycham te nieprzyjemne - z buddyjskiego punktu widzenia skazana jest z góry na niepowodzenie. Dlatego tego nie uprawiamy, staramy się uwolnić umysł od tego mechanizmu. I odnaleźć prawdziwą naturę umysłu, która wykracza poza jakiekolwiek zależności, poza obawy, poza oczekiwania, poza egoizm, niechęci, poza wszystkie przeszkadzające uczucia. Taki stan umysłu jest możliwy. Są ludzie, którzy go doświadczają. Więc nie jest to tylko teoria. Z drugiej strony, bez medytacji bardzo trudno jest umysł ćwiczyć w ten sposób, ponieważ mamy bardzo wiele nawyków w umyśle. Nawykowo lgniemy do przyjemnego, a uciekamy przed nieprzyjemnym.
     
     Buddyzm ma swoich zwolenników, ale czy ma również przeciwników, którzy uważają go za kolejną sektę lub coś niepoprawnego? Dają o sobie poznać?
     O przeciwnikach nie wiem tak naprawdę zbyt wiele. Nie przychodzą na nasze wykłady. A jeśli już przyjdą, to szybko wychodzą. Natomiast mamy wszędzie wielu przyjaciół, i w Polsce, i na świecie. Z buddyzmem jest taka sytuacja, że tak naprawdę on nie istnieje jako religia, jest po prostu nauką o zdrowym rozsądku. Inaczej mówiąc, wszyscy ludzie, którzy cenią zdrowy rozsądek w swoim życiu, odnoszą się do buddyzmu z przyjaźnią.
     
     Inicjatorem spotkania z Wojciechem Tracewskim był Buddyjski Ośrodek Medytacyjny w Elblągu.
     
OK

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama