Od jakiegoś czasu słyszymy o pojawianiu się w naszym kraju przedziwnych stworzeń. A to norka amerykańska, która wypiera norkę europejską; szop pracz, który przybył na stary kontynent wraz z wojskami amerykańskimi, a teraz rozchodzi się coraz bardziej po całej Europie; a to biedronka azjatycka (Harmonia axyridis) zwana „biedronką ninja” pojawiła się licznie w Polsce i ciągle zwiększa swój zasięg występowania. W jeziorze Drużno złowiono zaś kilogramową piranię.
Dzieje się tak z wielu powodów, ale najważniejszym jest to, że człowiek jest strasznie mobilny i, podróżując po świecie, często chce przywieźć coś ze sobą na pamiątkę.
Jest to bardzo groźne zjawisko. Póki co w naszych warunkach pogodowych wiele gatunków nie jest w stanie przetrwać zimy, ale zimy mamy coraz cieplejsze i może dojść do takiej sytuacji, że za kilkanaście lat w naszej przyrodzie będą występowały zwierzęta i rośliny ze strefy zwrotnikowej lub nawet tropikalnej.
Zwracam Państwu uwagę na odpowiedzialność, jaka na nas ciąży, bo czasem po przywiezieniu (czy też kupieniu) jakiegoś egzotycznego zwierza lub roślinki (nawet w postaci owocu czy nasionka), po jakimś czasie, gdy nudzi nam się opieka nad tym organizmem, nad którym mimo wszystko podjęliśmy się sprawować pieczę, uznajemy, że pupila nie zabijemy a wypuścimy w naturę z myślą „duży jest, da sobie radę”. Tylko czy ktoś zastanawia się, czy przyroda jest w stanie przyjąć tę nową istotę?
Prasa w okresie letnim wypełniona jest wieloma informacji o pojawieniu się krokodyla, węża, piranii, dziwnych żółwi, owadów i wielu gatunków roślin, które do tej pory na naszym terenie nie były spotykane. Specjaliści twierdzą, że dzieje się tak z wielu przyczyn, a największą są wyjazdy wakacyjne, bo w trakcie tych cudownych, niezapomnianych chwil, nie chcemy martwić się o naszego trzymetrowego krokodyla lub o węża… Przecież ciepło jest, w naturze jedzenie jest, więc go wypuszczę.
Drugi powód wypuszczania organizmów egzotycznych do naszych wód lasów i pól, to ich wiek. Roślinka czy też zwierzę jest stare i znudziły się już nam, poza tym często zapadają na dziwne choroby, więc najłatwiej jest puścić ją na wolność. Przyczyną takiego postępowania było odłowienie w jeziorze Drużno w zeszłym roku przez rybaków ze stacji w Węglach Żukowie roślinożernej piranii. Okaz ważył ponad kilogram, a rybacy nie wiedzieli, co z tym fantem zrobić. Ostatecznie ryba wylądowała u życzliwych osób na terenie Elbląga, gdzie otrzymała swoje własne M-1. Ale przypadek elbląski nie jest wcale odosobniony w skali kraju…
Coraz częściej również słyszy się o żółwiu czerwonolicym widywanym w naturze, a jako że naturalnie występuje on w Północnej, Środkowej i Południowej Ameryce, okazy widziane w Polsce muszą pochodzić z terrariów. Żółw ten ma duże zdolności aklimatyzacyjne, możliwe więc, że w przyszłości opanuje nasz kraj, wypierając rodzimego obecnie bardzo rzadkiego żółwia błotnego.
Dlatego też apelujemy o przemyślenie każdego zakupu zwierzęcia czy rośliny… Nie dotyczy to naturalnie tylko gatunków egzotycznych, ale też naszych rodzimych. Należy uświadomić sobie, że kupując takiego zwierzaka lub roślinkę, przyjmujemy na siebie obowiązek odpowiedzialności za jego życie.
Jest to bardzo groźne zjawisko. Póki co w naszych warunkach pogodowych wiele gatunków nie jest w stanie przetrwać zimy, ale zimy mamy coraz cieplejsze i może dojść do takiej sytuacji, że za kilkanaście lat w naszej przyrodzie będą występowały zwierzęta i rośliny ze strefy zwrotnikowej lub nawet tropikalnej.
Zwracam Państwu uwagę na odpowiedzialność, jaka na nas ciąży, bo czasem po przywiezieniu (czy też kupieniu) jakiegoś egzotycznego zwierza lub roślinki (nawet w postaci owocu czy nasionka), po jakimś czasie, gdy nudzi nam się opieka nad tym organizmem, nad którym mimo wszystko podjęliśmy się sprawować pieczę, uznajemy, że pupila nie zabijemy a wypuścimy w naturę z myślą „duży jest, da sobie radę”. Tylko czy ktoś zastanawia się, czy przyroda jest w stanie przyjąć tę nową istotę?
Prasa w okresie letnim wypełniona jest wieloma informacji o pojawieniu się krokodyla, węża, piranii, dziwnych żółwi, owadów i wielu gatunków roślin, które do tej pory na naszym terenie nie były spotykane. Specjaliści twierdzą, że dzieje się tak z wielu przyczyn, a największą są wyjazdy wakacyjne, bo w trakcie tych cudownych, niezapomnianych chwil, nie chcemy martwić się o naszego trzymetrowego krokodyla lub o węża… Przecież ciepło jest, w naturze jedzenie jest, więc go wypuszczę.
Drugi powód wypuszczania organizmów egzotycznych do naszych wód lasów i pól, to ich wiek. Roślinka czy też zwierzę jest stare i znudziły się już nam, poza tym często zapadają na dziwne choroby, więc najłatwiej jest puścić ją na wolność. Przyczyną takiego postępowania było odłowienie w jeziorze Drużno w zeszłym roku przez rybaków ze stacji w Węglach Żukowie roślinożernej piranii. Okaz ważył ponad kilogram, a rybacy nie wiedzieli, co z tym fantem zrobić. Ostatecznie ryba wylądowała u życzliwych osób na terenie Elbląga, gdzie otrzymała swoje własne M-1. Ale przypadek elbląski nie jest wcale odosobniony w skali kraju…
Coraz częściej również słyszy się o żółwiu czerwonolicym widywanym w naturze, a jako że naturalnie występuje on w Północnej, Środkowej i Południowej Ameryce, okazy widziane w Polsce muszą pochodzić z terrariów. Żółw ten ma duże zdolności aklimatyzacyjne, możliwe więc, że w przyszłości opanuje nasz kraj, wypierając rodzimego obecnie bardzo rzadkiego żółwia błotnego.
Dlatego też apelujemy o przemyślenie każdego zakupu zwierzęcia czy rośliny… Nie dotyczy to naturalnie tylko gatunków egzotycznych, ale też naszych rodzimych. Należy uświadomić sobie, że kupując takiego zwierzaka lub roślinkę, przyjmujemy na siebie obowiązek odpowiedzialności za jego życie.
Bartek Bujnik