Zamiast siedzieć w ciepłym mieszkaniu nad filiżanką herbaty, zdecydowali się walczyć z zimnem i własnymi słabościami. A przede wszystkim spotkać się z Bogiem, w ciszy i skupieniu. Z kościoła ojców salwatorian przy ul. Częstochowskiej wierni wyruszyli w piątek wieczorem na dwie trasy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
Są w różnym wieku. Z Elbląga, okolicznych miejscowości, a nawet z innych powiatów. - Przyjechałam z Ornety. Synowa mnie namówiła, bo była w zeszłym roku – mówi pani Natalia.
Podobnie jak w ubiegłym roku wierni mogli iść przez Modrzewinę, Nadbrzeże, Tolkmicko do archikatedry we Fromborku albo wybrać nową trasę. - Z okazji roku Miłosierdzia Bożego utworzyliśmy drugą trasę do sanktuarium Jezusa Miłosiernego w Zielonce Pasłęckiej – mówi Katarzyna Borejko, koordynatorka elbląskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
Do przejścia mają ponad 40 km, bez czasowego limitu. W Ekstremalnej Drodze Krzyżowej nie chodzi o wyczyn, tylko o doznanie przemiany. W ciepłych kurtkach, z latarkami, wyposażeni w książeczki z rozważaniami. Do pierwszej stacji dojdą po przejściu kilku kilometrów.
- Około 480 osób zgłosiło się na obie trasy – informuje Katarzyna Borejko. - Kilkanaście osób jeszcze zapisuje się na miejscu.
Po mszy św. pierwsi pątnicy ruszają na trasę. Na lewo do Fromborka, na prawo do Zielonki. Niektórzy w ręku trzymają krzyże. „Fromborczycy” muszą przemaszerować ul. Ogólną, gdzie budzą zdziwienie przechodniów. „Zieloni” niemal od razu giną w lesie Bażantarni.
- Trochę się boję, że zabłądzę. Jestem ze Sztumu i nie znam tej drogi – mówi pan Maciej spotkany na drodze do Bażantarni.
Idą w różnych intencjach. - Podziękować Bogu za parę rzeczy – mówi pani Natalia
- Poprosić o zdrowie – dodaje pan Michał
- W zeszłym roku byliśmy przeszliśmy do Braniewa, ale to nie było ekstremum. Teraz sprawdzimy na co nas stać na drodze do Zielonki – mówią Arek i Michał,
40 kilometrów po asfalcie, leśnych duktach. Najszybsi powinni dotrzeć na miejsce w sobotni poranek. Będą zastanawiać się, po co szli, a za rok przyjdą znowu.
- Ta droga coś w sobie ma – podsumowuje pan Michał.
Podobnie jak w ubiegłym roku wierni mogli iść przez Modrzewinę, Nadbrzeże, Tolkmicko do archikatedry we Fromborku albo wybrać nową trasę. - Z okazji roku Miłosierdzia Bożego utworzyliśmy drugą trasę do sanktuarium Jezusa Miłosiernego w Zielonce Pasłęckiej – mówi Katarzyna Borejko, koordynatorka elbląskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
Do przejścia mają ponad 40 km, bez czasowego limitu. W Ekstremalnej Drodze Krzyżowej nie chodzi o wyczyn, tylko o doznanie przemiany. W ciepłych kurtkach, z latarkami, wyposażeni w książeczki z rozważaniami. Do pierwszej stacji dojdą po przejściu kilku kilometrów.
- Około 480 osób zgłosiło się na obie trasy – informuje Katarzyna Borejko. - Kilkanaście osób jeszcze zapisuje się na miejscu.
Po mszy św. pierwsi pątnicy ruszają na trasę. Na lewo do Fromborka, na prawo do Zielonki. Niektórzy w ręku trzymają krzyże. „Fromborczycy” muszą przemaszerować ul. Ogólną, gdzie budzą zdziwienie przechodniów. „Zieloni” niemal od razu giną w lesie Bażantarni.
- Trochę się boję, że zabłądzę. Jestem ze Sztumu i nie znam tej drogi – mówi pan Maciej spotkany na drodze do Bażantarni.
Idą w różnych intencjach. - Podziękować Bogu za parę rzeczy – mówi pani Natalia
- Poprosić o zdrowie – dodaje pan Michał
- W zeszłym roku byliśmy przeszliśmy do Braniewa, ale to nie było ekstremum. Teraz sprawdzimy na co nas stać na drodze do Zielonki – mówią Arek i Michał,
40 kilometrów po asfalcie, leśnych duktach. Najszybsi powinni dotrzeć na miejsce w sobotni poranek. Będą zastanawiać się, po co szli, a za rok przyjdą znowu.
- Ta droga coś w sobie ma – podsumowuje pan Michał.
Sebastian Malicki