Nawet o 60 procent spadła wartość zakupów, jakie Rosjanie robią w elbląskich sklepach. Przyczyną jest oczywiście słaby rubel, który sprawił, dla mieszkańcom obwodu kaliningradzkiego wiele towarów jest już w polskich sklepach za drogich.
Jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianym kościele cegła na głowę spadnie - tak można skomentować doświadczenia Elbląga w handlu z obwodem kaliningradzkim. Umowa o małym ruchu granicznym przyczyniła się do coraz liczniejszych wizyt Rosjan w elbląskich sklepach. A potem Władimir Putin postanowił rozpocząć „awanturę ukraińską”. Spadek wartości rubla spowodował, że Rosjanom zakupy w Polsce, a więc i w Elblągu, przestały się opłacać. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w elbląskich sklepach z artykułami przemysłowymi wartość zakupów dokonywanych przez Rosjan mogła spaść nawet o 60 procent.
- Kiedyś było o wiele taniej. Jeszcze kilka tygodni temu za tę samą cenę mogłem kupić 15 metrów płytek ceramicznych, a teraz tylko pięć. Nadal jednak przyjeżdżam, bo macie towary lepszej jakości – mówi Siergiej Karowlew z Kaliningradu, którego spotkaliśmy w jednym z elbląskich sklepów.
Na parkingach rzadziej można już spotkać samochody z rosyjską rejestracją. Rosjanie, którzy jeszcze przyjeżdżają, robią zakupy nie tylko dla siebie, ale też dla sąsiadów. - Co tydzień jedzie ktoś inny z naszego bloku, każdy robi spis rzeczy, potem się rozliczamy – dodaje Siergiej Karowlew, którzy narzeka jednak na barierę językową. - Czasami trudno znaleźć sprzedawcę umiejącego mówić po rosyjsku – dodaje.
Obecny kurs rubla i sytuacja międzynarodowa nie sprzyjają rozwojowi biznesowej współpracy. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy sytuacja wróci do stanu sprzed kilku miesięcy.
- Kiedyś było o wiele taniej. Jeszcze kilka tygodni temu za tę samą cenę mogłem kupić 15 metrów płytek ceramicznych, a teraz tylko pięć. Nadal jednak przyjeżdżam, bo macie towary lepszej jakości – mówi Siergiej Karowlew z Kaliningradu, którego spotkaliśmy w jednym z elbląskich sklepów.
Na parkingach rzadziej można już spotkać samochody z rosyjską rejestracją. Rosjanie, którzy jeszcze przyjeżdżają, robią zakupy nie tylko dla siebie, ale też dla sąsiadów. - Co tydzień jedzie ktoś inny z naszego bloku, każdy robi spis rzeczy, potem się rozliczamy – dodaje Siergiej Karowlew, którzy narzeka jednak na barierę językową. - Czasami trudno znaleźć sprzedawcę umiejącego mówić po rosyjsku – dodaje.
Obecny kurs rubla i sytuacja międzynarodowa nie sprzyjają rozwojowi biznesowej współpracy. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy sytuacja wróci do stanu sprzed kilku miesięcy.
Sebastian Malicki