UWAGA!

Ważne jest też to, co masz na głowie (Zawody znane i nieznane, odc. 38)

 Elbląg, Ewa Sobolewska i ucharakteryzowana Marta Masłowska
Ewa Sobolewska i ucharakteryzowana Marta Masłowska (fot. Michał Skroboszewski)

Wszystko zaczęło się w szkole średniej, kiedy to statystowała na wieczornych przedstawieniach „Dziadów” w Galerii EL. Wtedy narodziła się jej miłość do teatru. Dziś przygotowuje aktorów do wyjścia na scenę, dopina charakteryzację na ostatni guzik. Rozmawiamy z charakteryzatorką i perukarką elbląskiego teatru, Ewą Sobolewską.

- Dominika Kiejdo: Charakteryzuje Pani aktorów. Zanim jednak przystąpi pani do charakteryzacji, musi się pani odpowiednio przygotować...
       - Ewa Sobolewska:
Sam moment charakteryzacji poprzedza długi proces przygotowań. Najpierw otrzymuję projekt scenograficzny. Przed nami leżą właśnie takie projekty do sztuki „Amadeusz”, której premiera odbędzie się dopiero we wrześniu. Są to projekty kostiumów i charakteryzacji. Mamy też zestawienie uczesań i peruk.
      
       - Przed każdym spektaklem otrzymuje pani taki projekt?
       - Zawsze tak powinno być. Przed każdą premierą jest okres przygotowań na podstawie projektów scenograficznych i tak odbywa się to w każdej pracowni, nie tylko w mojej. Jest to okres, w którym muszę zgromadzić materiały. O ile jestem w stanie, ponieważ od wielu lat pracuję tutaj sama. I jeśli jestem w stanie sama wykonać peruki, robię to. Efekt finalny jest poprzedzony długą kilkumiesięczną pracą.
      
       - Zdarza się pani puścić wodze fantazji i samej wykreować charakteryzację?
       - Często zdarza się, że scenograf pozwala mi i aktorom zdecydować, jak ma wyglądać fryzura i makijaż.
      
       - Wykonuje pani też peruki...

       - Jestem technikiem teatralno-filmowym o specjalności charakteryzacja i perukarstwo. Tworzę więc także peruki.
      
       - Czy wśród tych peruk znalazły się takie, których wykonanie było szczególnie trudne?

       - Trudne do wykonania są peruki stylowe, zwłaszcza damskie. Bardzo rozbudowane są peruki barokowe. Są też pracochłonne, ale nie ma chyba takiej peruki, której nie można by było zrobić. Wykonuję też sporo zarostów męskich takich jak: brody, wąsy, pejsy.
      
       - Kształciła się pani w szkole teatralno-filmowej w Łodzi. Była to wtedy jedyna szkoła w Polsce, która kształciła charakteryzatorów-perukarzy.

       - Ta szkoła już nie istnieje. Przestała istnieć po śmierci jej założycieli. Było to Policealne Studium Zawodowe Techniki Teatralno-Filmowej w Łodzi, która działała przy Liceum Plastycznym przy ulicy Próchnika 43. Nie ma już w tej chwili także tego Liceum Plastycznego, ponieważ zgłosili się spadkobiercy kamienicy, w której się mieściła i szkoła została zlikwidowana. Gdy dostałam się do tej szkoły, czułam się tak, jakbym co najmniej dostała się na medycynę.
      
       - Tak trudno było się do niej dostać?
       - Nabór obywał się co dwa lata, dostawało się 16 osób. Było około 20 osób na jedno miejsce. Dostałam się, to była wielka satysfakcja. Egzaminy wstępne były bardzo trudne. Trwały osiem godzin i były podzielone na cztery części. Był egzamin praktyczny: z malarstwa - trzeba było namalować reprodukcję, potem naszkicować ołówkiem martwą naturę, był egzamin z rzeźby, trzeba było wyrzeźbić postać w ruchu, ostatnia część to egzamin teoretyczny z wiedzy o sztuce, kiedy to musiałam napisać wypracowanie na dany temat.
      
       - Po szkole dostała pani angaż w elbląskim teatrze?
       - Nie od razu. Przez pewien czas zostałam jeszcze w Łodzi. Moja wychowawczyni ze szkoły doangażowywała mnie do spektakli w Teatrze Powszechnym w Łodzi i zapraszała do współpracy przy spektaklach.
      
       - Aktorzy zawsze występują podczas prób w makijażu?
       - Tylko podczas prób generalnych.
      
       - Jak dużo czasu musi pani poświęcić na ucharakteryzowanie aktora przed spektaklem?

       - Mam na to godzinę.
      
       - Musi pani w tym czasie ucharakteryzować całą ekipę?

       - Tak, czasami bywa gorąco, jak na przykład podczas spektaklu „Skrzypek na dachu”, kiedy trzeba ucharakteryzować 20 osób. Wtedy zdarza się, że aktorzy przychodzą trochę wcześniej, z reguły półtora godziny przed spektaklem a gdy gramy „Balladynę” przychodzą nawet dwie i pół godziny przed.
      
       - Które charakteryzacje są najtrudniejsze?

       - Do „Balladyny”.
      
       - Dlaczego?
       - Tam reżyser wymaga bardzo dużej precyzji. Dla niego ważny jest rysunek przedstawienia. Spektakl składa się bowiem z obrazów. Światło, które jest wykorzystywane w tym przedstawieniu, pokazuje wszystkie niedociągnięcia w charakteryzacji. Do „Balladyny” charakteryzacje są tak skomplikowane, połączone i z fryzurami, i różnymi maskami, że aktorzy przychodzą dwie i pół godziny przed spektaklem, a do charakteryzacji są doangażowywane cztery osoby. Są to uczennice z Liceum Plastycznego, które po zapoznaniu się z dokumentacją fotograficzną, radzą sobie świetnie i są bardzo pomocne w przebiegu spektaklu.
      
       - Dlaczego wybrała pani akurat ten zawód?
       - Będąc w liceum, a były to lata osiemdziesiąte, stan wojenny, w Galerii EL odbywało się przedstawienie po godz. 22. Była to Noc Dziadów. W tym przedstawieniu brali udział aktorzy z teatru i studenci, a nas uczniów poproszono o statystowanie. Nam, młodym, było w to graj, był stan wojenny, późnym wieczorem nie można było poruszać się po ulicach, więc takie późne wyjście było dla nas świetną rozrywką. Mieliśmy specjalne pozwolenie na wyjście po godz. 22. No i z chęci wyrwania się ze szkoły narodziła się moja pasja teatralna. Wtedy też spotkałam charakteryzatora, który pracował wówczas w naszym teatrze. Wtedy właśnie narodziła się moja pasja do teatru od zaplecza. Ten właśnie charakteryzator przygotował mnie do egzaminów do szkoły w Łodzi.
      
       - Nie chciała pani zostać w Łodzi, która słynie z bujnego życia artystycznego?

       - Tak mi się życie potoczyło. Wyszłam za mąż za aktora. On znalazł pracę najpierw w Kielcach, więc pojechaliśmy do Kielc. Tam spędziliśmy kilka lat, potem przenieśliśmy się do Elbląga. Kiedyś aktorzy częściej przenosili się z teatru do teatru, było to życie na walizkach, teraz przenoszą się znacznie rzadziej. W przyszłym roku minie 30 lat mojej pracy zawodowej, z czego w Elblągu przepracowałam aż 26 lat.

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama