W życiu nie uwierzyłbym w tę historię, gdyby ktoś mi ją opowiedział, ale zapewniam - wydarzyła się naprawdę. Zacznę od początku. 18 maja 2007 r. wraz z żoną napisaliśmy list do wójta gminy Rychliki Henryka Kiejdo, który się rozpoczynał tak:
„…Szanowny Panie Wójcie, zwracam się z prośbą o pozwolenie zaopiekowania się cmentarzykiem w miejscowości Lepno, ponieważ nie godzę się na dewastację i bezczeszczenie miejsca spoczynku ludzi, którzy żyli na tym terenie, ciężko pracowali i pozostawili tyle pięknych dzieł, które wykonali własnymi rękoma. Wszyscy szczycą się pochylniami na Kanale Elbląskim czy wiatrakiem naprzeciwko tego cmentarzyka, ale nikt nie zastanawia się, że zrobili to ludzie różnej narodowości, którzy żyli tu w symbiozie. Pracowali ciężko, z dala od własnych rodzin i kraju, dla dobra tej ziemi i nas wszystkich obecnie żyjących. Pojąć więc nie mogę, że ludzie bezczeszczą ich miejsca spoczynku wiecznego i zachowują się jak hieny cmentarne, wystawiając nam obywatelom Polski, jak i przede wszystkim naszej władzy opinię co najmniej niekulturalnych i nie szanujących tradycji! Jesteśmy przecież narodem chrześcijańskim!
Panie Wójcie, jest szansa dać dobry przykład wszystkim innym wójtom, wszystkim mieszkańcom gminy czy na przykład Stowarzyszeniu „Łączy Nas Kanał Elbląski”. Zaniedbany i zdewastowany cmentarzyk jest bardzo złą wizytówką gminnej administracji, dowodem bezradności, braku inicjatywy i zaangażowania w sprawy rewitalizacji zabytków kulturowych regionu…”.
Potem wydarzenia potoczyły się lawinowo, z mojej inicjatywy - byłem emocjonalnie związany z tym terenem od dzieciństwa, a urok krajobrazu mnie zniewolił do dziś.
Szybko zebrałem grupę osób, które przez cztery tygodnie z siekierkami, piłami motorowymi, grabiami i łopatami przywrócili kształt cmentarzyka ukrytego do tej pory w prawdziwych chaszczach. Później jeden drugiemu przekazywał informacje o tym przedsięwzięciu, ukazały się artykuły: Ryszardy Sochy w „Polityce”, Grażyny Wosińskiej w „Dzienniku Elbląskim”, Agnieszki Jarzębskiej w PortElu, został też nagrany materiał przez e-światowid zobacz .
No i się zaczęło. Wójt, w moim mniemaniu, obraził się, tylko pojąć nie mogę, o co. Jedno jest jasne - po zrealizowaniu pierwszego etapu prac wyznaczonego przez konserwatora zabytków, do drugiego etapu nie przystąpiłem, ponieważ gmina postanowiła prace przeze mnie rozpoczęte dokończyć sama. Trochę mnie to zdziwiło, że po tylu latach nagle przypomnieli sobie o podstawowych obowiązkach, ale cóż, niech kończą. Rozpoczęła się moja korespondencja z Wójtem (dodam - z wykształceniem prawniczym, wywodzącym się z PIS-u). Miałem wiele pytań: gdzie wystąpią po dofinansowanie, kiedy wystąpili, kiedy zrealizują całość i kto to zrobi? Przez okres od listopada 2007 do dziś nie odpowiedziano mi na pytania.
Prawdziwym szlagierem i wręcz wizytówką gminnych pism w mojej opinii jest list do mnie z 20 maja tego roku „…W odpowiedzi na pismo z dnia 28.04.2008 r. dotyczącego informacji na temat pisma do Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa o dofinansowanie prac na cmentarzyku w Lepnie informuję, że Gmina nie ma obowiązku informowania Pana o wszelkich poczynaniach, które podejmuje w tej sprawie. Informacji w sprawie cmentarzyka można zasięgnąć u pracownika Urzędu Gminy w Rychlikach w pokoju nr 2a lub telefonicznie pod numerem 055 248 81 55 wew.36.”
Proszę was wszystkich o interpretację tego listu. To jak jest, Gmina ma obowiązek mnie informować, czy nie? Chce mnie poinformować, czy nie? Bo jeśli chce odpowiedzieć na mój list, to dlaczego nie zrobiła tego listownie? Dodam tylko, że na wszystkie pytania, na które do dzisiaj nie uzyskałem odpowiedzi od Wójta, po napisaniu do Wojewody i Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa w terminie błyskawicznym uzyskałem wszystkie informacje, które mnie interesowały. Pikanterii dodaje fakt, że, chcąc załatwić sprawę i ją wyjaśnić, wielokrotnie chodziłem do elbląskiego PIS-u. Nie będę opisywał, jak się czułem, wielokrotnie czekając na... Właśnie, na co?
Panie Wójcie, jest szansa dać dobry przykład wszystkim innym wójtom, wszystkim mieszkańcom gminy czy na przykład Stowarzyszeniu „Łączy Nas Kanał Elbląski”. Zaniedbany i zdewastowany cmentarzyk jest bardzo złą wizytówką gminnej administracji, dowodem bezradności, braku inicjatywy i zaangażowania w sprawy rewitalizacji zabytków kulturowych regionu…”.
Potem wydarzenia potoczyły się lawinowo, z mojej inicjatywy - byłem emocjonalnie związany z tym terenem od dzieciństwa, a urok krajobrazu mnie zniewolił do dziś.
Szybko zebrałem grupę osób, które przez cztery tygodnie z siekierkami, piłami motorowymi, grabiami i łopatami przywrócili kształt cmentarzyka ukrytego do tej pory w prawdziwych chaszczach. Później jeden drugiemu przekazywał informacje o tym przedsięwzięciu, ukazały się artykuły: Ryszardy Sochy w „Polityce”, Grażyny Wosińskiej w „Dzienniku Elbląskim”, Agnieszki Jarzębskiej w PortElu, został też nagrany materiał przez e-światowid zobacz .
No i się zaczęło. Wójt, w moim mniemaniu, obraził się, tylko pojąć nie mogę, o co. Jedno jest jasne - po zrealizowaniu pierwszego etapu prac wyznaczonego przez konserwatora zabytków, do drugiego etapu nie przystąpiłem, ponieważ gmina postanowiła prace przeze mnie rozpoczęte dokończyć sama. Trochę mnie to zdziwiło, że po tylu latach nagle przypomnieli sobie o podstawowych obowiązkach, ale cóż, niech kończą. Rozpoczęła się moja korespondencja z Wójtem (dodam - z wykształceniem prawniczym, wywodzącym się z PIS-u). Miałem wiele pytań: gdzie wystąpią po dofinansowanie, kiedy wystąpili, kiedy zrealizują całość i kto to zrobi? Przez okres od listopada 2007 do dziś nie odpowiedziano mi na pytania.
Prawdziwym szlagierem i wręcz wizytówką gminnych pism w mojej opinii jest list do mnie z 20 maja tego roku „…W odpowiedzi na pismo z dnia 28.04.2008 r. dotyczącego informacji na temat pisma do Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa o dofinansowanie prac na cmentarzyku w Lepnie informuję, że Gmina nie ma obowiązku informowania Pana o wszelkich poczynaniach, które podejmuje w tej sprawie. Informacji w sprawie cmentarzyka można zasięgnąć u pracownika Urzędu Gminy w Rychlikach w pokoju nr 2a lub telefonicznie pod numerem 055 248 81 55 wew.36.”
Proszę was wszystkich o interpretację tego listu. To jak jest, Gmina ma obowiązek mnie informować, czy nie? Chce mnie poinformować, czy nie? Bo jeśli chce odpowiedzieć na mój list, to dlaczego nie zrobiła tego listownie? Dodam tylko, że na wszystkie pytania, na które do dzisiaj nie uzyskałem odpowiedzi od Wójta, po napisaniu do Wojewody i Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa w terminie błyskawicznym uzyskałem wszystkie informacje, które mnie interesowały. Pikanterii dodaje fakt, że, chcąc załatwić sprawę i ją wyjaśnić, wielokrotnie chodziłem do elbląskiego PIS-u. Nie będę opisywał, jak się czułem, wielokrotnie czekając na... Właśnie, na co?
Jak zarasta ten cmentarzyk i jak zmarnowane zostały poniesione przeze mnie nakłady, zobaczcie na fotografiach. Chcę dodać, że pisałem o tym do wszystkich: Starostwa, Stowarzyszenia „Łączy Nas Kanał...” oraz Rady Gminy Rychliki. Nigdy nie otrzymałem odpowiedzi. Wynika z tego, ze Wójt na zagrodzie równy Wojewodzie?
Dariusz Babojć