UWAGA!

Wspomnienie o „Solidarności”

 Elbląg, Ksiądz infułat dr Mieczysław Józefczyk
Ksiądz infułat dr Mieczysław Józefczyk (fot. Damian Matwiejczyk).

- Elbląg był kolebką patriotycznych zrywów roku 1970. Chcemy uświadomić wszystkim tę prawdę – powiedział dr Janusz Hochleitner, witając uczestników konferencji naukowej pt. „Grudzień 1970 r. w Elblągu. W XXV rocznicę podpisania porozumień sierpniowych”.

Poniedziałkową konferencję zorganizowali wspólnie Region NSZZ „Solidarność” Elbląg oraz Szkoła Wyższa im. Bogdana Jańskiego. Inspiracją do zorganizowania sesji były rocznice wydarzeń grudniowych roku 1970 i 1980, zainteresowanych wspominaniem tamtych dni było jednak mniej niż miejsc w Auli Jana Pawła Wielkiego. Wśród przybyłych dało się zauważyć dyrektora gdańskiego oddziału IPN Edmunda Krasowskiego, wiceprezydenta Elbląga Witolda Wróblewskiego oraz wicestarostę Macieja Romanowskiego. Nie zabrakło również uczestników ówczesnych wydarzeń oraz dość skromnej reprezentacji młodzieży licealnej – Mirosław Kozłowski nie ukrywał, że bardzo zależało mu na jej obecności. Ponadto wykładom przysłuchiwali się rodzice Zbyszka Godlewskiego, który zginął w Gdyni w Grudniu 1970 r.
     Zainteresowanie słuchaczy wzbudziło wystąpienie ks. infułata dr. Mieczysława Józefczyka. Honorowy obywatel Elbląga i honorowy członek „Solidarności” opowiadał o swym pobycie w Norwegii, podczas którego organizował pomoc dla Polaków, marsze solidarności oraz informował Europejczyków o ówczesnej sytuacji w kraju. Ksiądz wspominał m.in. spotkania z zagraniczną młodzieżą, która dopytywała o liczbę żołnierzy sowieckich stacjonujących wtedy w Polsce. „To pytanie za sto milionów dolarów albo dziesięć lat więzienia” – z humorem odpowiadał wówczas dr Józefczyk.
     Robotnicze zrywy PRL-u wspominali także Edmund Krasowski oraz Paweł Tkacz. Po wszystkich wystąpieniach uczestnicy sesji wzięli udział w dyskusji.
     Na sali zasiadali byli pracownicy Zamechu, Wojskowych Zakładów Naprawczych i innych fabryk – robotnicy, którzy w Grudniu 1970 roku wyszli na ulice Elbląga, a potem na własnej skórze odczuli konsekwencje tej działalności. W prywatnej rozmowie, prosząc o zachowanie anonimowości, bohaterowie roku 1970 i 1980 nie kryli swego rozczarowania. Ich zdaniem stanowczo za późno zabrano się za rozliczenia i podsumowanie tego okresu. Ponadto dziś głównymi dyskutantami o tamtych czasach są historycy, przedstawiciele władz oraz instytutów. W natłoku referatów i mądrych artykułów ginie szczery głos prostego robotnika – bezpośredniego uczestnika wydarzeń, którego życie na skutek represji i szykan często zostało raz na zawsze złamane – twierdzą moi rozmówcy. Takiego głosu zabrakło również podczas elbląskiej sesji.
     Organizatorzy mają nadzieję, że stanie się ona przyczynkiem do powstania drugiego tomu książki o elbląskiej „Solidarności”.
     
     
JR

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Czasem myślę, że może jeszcze za mało lat upłynęło, żeby z odpowiednim dystansem ocenić tamte niezwykłe wydarzenia... Myślę i o roku 1970, i o 1980r. Mimo, że było parszywie i ciężko - to w jakimś sensie to był piękny czas: prostych wyborów, czasu na przyjaźń, emigracji wewnętrznej, która wielu ubogaciła na lata. W tamtym czasie czytałem kilkadziesiąt książek rocznie: 50-80 ! Przyjaciele z tamtych czasów w większości pozostali nimi do dzisiaj. W środku zawsze dobrze będę myśleć o czasach Solidarności, które mnie ukształtowały na lata. Wszystko zależy od nas: co zaczerpniemy z zewnątrz i pozostawimy we własnym wnętrzu, na ile chcemy zmienić obraz świata. Tamte wydarzenia udowodniły, że wszystko jest możliwe. Może za rzadko o tym pamiętamy...
Reklama