UWAGA!

Wyalienowani

Rozmowa z Michałem Tatarkiem, pełnomocnikiem zarządu województwa warmińsko - mazurskiego do spraw profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych.

Kiedy rozmawiam z uczniami elbląskich gimnazjów i liceów słyszę, że najważniejszy problem to narkotyki. Jak pan ocenia sytuację?
     Problem narkomanii osiągnął znaczną skalę. Z danych, jakie udało mi się zebrać, w naszym województwie nie ma szkoły wolnej od narkotyków. Oznacza to, że potencjalnie wszystkie nasze dzieci i cała młodzież zagrożeni są narkomanią. To jest tylko teren szkoły, a nie zapominajmy o pubach, skwerkach, dyskotekach. Tam, gdzie jest młodzież, są również dealerzy. To zorganizowany system, którego ogniwa udaje się zniszczyć tylko sporadycznie, przy okazji policyjnych akcji. Większość władz samorządowych wie już o problemie, a większość szkół podejmuje działania. Trzeba jednak pamiętać, że żadne zamki, kłódki, czy systemy alarmowe nie zabezpieczą dziecka przed sięgnięciem po narkotyki.
     
     A co, według pana, może pomóc?
     Przeważnie pomaga - i to z dobrym skutkiem - zdrowa rodzina. Ważne, by rodzice byli otwarci na problemy dziecka, gotowi do wysłuchania, potwierdzenia, że dziecko nie jest samo. Podczas spotkań z młodzieżą i dziećmi pada postulat: rodzice z nami nie rozmawiają, nie mamy z kim podzielić się problemami, nieraz porażką. Róbmy tak, by nasze dzieci nie czuły się wyalienowane z rozentuzjazmowanego tłumu, tego tłumu, który śpi spokojnie i mówi: moje dziecko dobrze się uczy, więc nie ma problemów. Jesteśmy często zabiegani, pochłonięci pracą często nie ze złej woli odsuwamy się od rodziny, nie mamy czasu na wycieczkę i rozmowę z dzieckiem. Spróbujmy to zmienić.
     
     Moi młodzi znajomi uważają, że szkolne pogadanki, które prowadzą nauczyciele czy policjanci nie są w stanie przekonać o szkodliwości narkotyków.
     Pogadanki nie rozwiążą problemu. Nauczyciele, pedagodzy powinni zostać przygotowani do innych działań. My, dorośli, z przymrużeniem oka traktujemy piwo, papierosy, a zapominamy, że coraz więcej dzieci jest uzależnionych krzyżowo. Dzieci są sprytne i wiedzą, że rodzice odpuszczą im piwko czy papieroska. Rodzice nie wiedzą jednak, że dzieci najpierw zapalą jointa, a potem wypiją piwko, by zabić zapach narkotyku. Jeśli młody człowiek ma wsparcie wrażliwego nauczyciela, kolegi, troskliwego rodzica, oni zauważą problem i będą tak postępować, że dom wypełni się znajomymi, którzy zajmą czas naszego dziecka. Koledzy potrzebują rozmowy z dorosłym. Jeśli okażemy im nasze zainteresowanie, nie skomentujemy, nie skrytykujemy, zaczną coraz częściej do nas przychodzić. Wszyscy zauważyliśmy, że wytworzyła się "subkultura klatkowa". Dzieci przyjmują swoich kolegów na klatkach. Proszę państwa, mieszkania są dla nas, niech koledzy naszego dziecka pobrudzą dywan czy zarysują podłogę, ale niech będą na naszym terytorium... i pod naszą kontrolą. Zbyt często zapominamy, że młodzież potrzebuje naszego ciepła.
Rozmawiała Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Co za llytki i lakoniczny wywiad!. Michal:przeciez Twoja wiedza w tej sprawie jest ogromna, front jest bardzo szeroki. Ograniczanie problemu do szkoly i rodziny w dzisiejszych czasach jest nieporozumieniem. Apropos rodzina: Czy juz moze probowales dotrzec do glowy naszej katorodziny i mu pomoc. Ta dzialka to poza paroma grupami ,ktore sie spotykaja w pomieszczeniach koscielnych, jest zupelnym ugorem.Sam wiesz ze przewaznie czarni ograniczaja problem do grzechu i strchu przed szatanem.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    abstynent(2003-07-07)
  • Rzeczywiście temat narkomanii bądź jak kto woli zagrożeniem narkomanią tak wśród dzieci, młodzieży bądź osób już dorosłych został potraktowany bardzo powierzchownie, w zasadzie został jedynie zaznaczony, że istnieje. Nie zgadzam się z Panem Michałem Tatarkiem, że pogadanki bądź warsztaty prowadzone na terenie placówek oświatowych nic nie dają, tak może mówić tylko osobą która tak naprawdę takich zajęć nie prowadzi i nie wie ile osób zgłasza się później do placówek zajmujących się tą problematyką,aby dowiedzieć się czegoś więcej. Rzeczywiście "zdrowa" rodzina jest czynnikiem niezmiernie ważnym w procesie socjaliozacji, ale jeżeli problem już zaistniał to nie czas na eksperymenty, warto schować własną dumę i poszukać pomocy. Szanowny "Abstynencie" oprócz spotkań jak to określiłeś w jakimś kościele i straszenie grzechem bądź szatanem w co nie bardzo wierzę, istnieją inne placówki na terenie miasta z których korzystają osoby chcące wiedzieć czegoś więcej na ten temat bądź chcące wyjść z uzależnienia.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Czesław Krupski(2003-07-07)
  • Redakcjo: "pełnomocnikiem do spraw profilaktyki rozwiązywania problemów alkoholowych" - jakoś śmiesznie wyszło, chyba "i" zaginęlo w akcji?. Pan Krupski: Jeśli są placówki, które pomagają, to warto je wymienić. Abstynent: Twoja wypowiedź jest nie jasna - czy chodzi Ci o problem alkoholizmu wśród kleru czy o profilaktykę prowadzoną przez kościół kat. czy może o coś jeszcze innego? ---Wywiad rzeczywiście nie jest porywający. - Tyle to nawet sąsiadka sąsiadce potrafi powiedzieć, że Kowalscy, to znowu nowy samochód kupują, a dzieci na klatce godzinami wystają.
  • Szeba: chcialem troche zamieszac. Chodzi mi glownie o stosunek ludzi kosciola do osob pijacych. Kosciol nie prowadzi zadnej profilaktyki. Jezeli cokolwiek robi, to czynia to "pasjonaci" a nie wladze instytucjonalne.Nie zawsze tez ci pasjonaci maja zrozumienie wsrod przelozonych ,o poparciu dla ich dzialalnosci nie wspomne. Niby proboszcz kazdej parafii ustawia swego pelnomocnika w tej sprawie ale czesto ci mlodzi ludzie nie maja pojecia o temacie w jaki wchodza a kiedy juz pojawiaja sie pierwsze owoce ich pracy zazwyczaj sa przenoszeni na inna parafie.Nie musze chyba podkreslac jak wazne w pomaganiu w uzaleznieniu jest wzajemne zaufanie. Kiedy zyla jeszcze Dr Ola, bepe Sliwinski bywal na rekolekcjach trzezwosciowych, popieral Jej dzialalnosc ale dzis smiem twierdzic, ze czynil to kunktatorsko. W koncu to Dr Ola stoi za Hospicjum, Domem Samotnej Matki i jeszcze paroma sztandarowymi sukcesami tamtego okresu a dzis kiedy nadszedl czas rozliczen bepe sie od tego zdystansowal. A swoja droga jemu tez sie kontakt i to "roboczy" z ktoras z grup AA by sie przydal.Do Pana Krupskiego: Czlowiek uzalezniony ma chore cialo, rozum i dusze. I te wlasnie chore miejsca trzeba leczyc naraz. Zycze wiecej pokory i pogody ducha.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    abstynent(2003-07-08)
  • przecież kościół prowadzi profilaktykę: 1. dzieci przy komunii obiecują, że nie będą pić :)), 2. sierpień miesiącem trzeźwości
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    ruda małpa(2003-07-08)
  • Szanowny Szebo owszem rzeczywiście należało wymienić te placówki, więc czynię to teraz: Katolicki Ruch Antynarkotyczny "KARAN" , Poradnia Profilaktyki i Terapii Uzależnień "MONAR". Szanowny Abstynencie nie problem uzależnienia alkoholowego jest tematem przewodnim lecz problem zagrożenia narkomanią, za życzenia pokory i pogody ducha serdecznie dziękuję. Czesław Krupski
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Czesław Krupski(2003-07-08)
  • No to sie P.Krupski narobilo; pelnomocnik wojewody ds profilaktyki i rozwiazywania problemow alkoholowych udziela odpowiedzi, redaktor pyta o narkotyki, czytelnicy "zahaczaja" o jedno i drugie. Czyzby trzeba bylo udawadniac wyzszosc jednego nad drugim? Ale skoro Pan zawlaszcza temat to chce tylko zapytac: czym rozni sie narkomania od alkoholizmu? Oczywiscie nie pytam o strone "techniczna". Moze na tej stronce wpuscimy troche informacji o tym"jak to dziala".
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    abstynent(2003-07-09)
Reklama