W trzeciej rundzie europejskiego pucharu Challenge Cup piłkarki ręczna Startu Elbląg dwukrotnie wysoko pokonały ukraiński Karpati Uzhgorod: w sobotę 31:20 (14:10) i w niedzielę 35:17 (19:7), zapewniając sobie tym samym awans do kolejnej fazy rozgrywek. Zespół z Ukrainy grał bardzo brutalnie w konsekwencji czego w całym dwumeczu cztery zawodniczki Karpati zobaczyły czerwone kartki.
Z powodów ekonomicznych ukraiński zespół Karpati Uzhgorod zgodził się na rozegranie dwumeczu ze Startem w Elblągu. Taki obrót sprawy już na samym początku stawiał elblążanki w uprzywilejowanej sytuacji. Atut własnej hali oraz publiczność to miały być czynniki, które pomogą elblążankom w wywalczeniu awansu. I tak też się stało.
Już pierwsza sobotnia konfrontacja pokazała, że awans Startu będzie tylko formalnością.
- Pierwszy mecz ułożył się po naszej myśli, wygraliśmy różnicą jedenastu bramek i w tym momencie było już praktycznie pewne, że jesteśmy w kolejnej rundzie - powiedział po meczu trener Startu Jerzy Ringwelski. - W drugim spotkaniu Ukrainkom zabrakło już sił, uciekały się do gry faul w konsekwencji czego dwie nasze zawodniczki Elżbieta Olszewska i Olga Radkiewicz, doznały kontuzji.
Sobotnie spotkanie elblążanki rozpoczęły od "wysokiego C". Dwa celne rzuty Olszewskiej, po jednej bramce dodały Radkiewicz i Kańduła i w 6. min. gospodynie prowadziły 4:0. Niespełna minutę później Start wygrywał już 6:1. Wówczas to trener Karpati poprosił o czas. Udzielił ostrej reprymendy swoim podopiecznym oraz wprowadził do gry nową bramkarkę, mierzącą 195 cm Olene Tihomirovą. Takie posunięcie dała szybkie efekty w polepszeniu gry zespołu dości. Ukrainki zaczęły grać bardziej agresywnie, lepiej w obronie, a do tego rewelacyjnie w bramce spisywała się wspomniana już Tihimirowa. Ukrainki doprowadziły do remisu (9:9) w 23. min.
W grze elblążanek natomiast brakowało skuteczności. Dziewczyny ze Startu grały tak jakby przestraszyły się wysokiej bramkarki, a w sytuacjach rzutowych nie potrafiły do końca zachować zimnej krwi. Dopiero w końcówce pierwszej połowy ponownie uwierzyły w swoje możliwości i na przerwę schodziły z czterobramkowyą przewagą (14:10).
Po zmianie stron obraz gry znacznie uległ zmianie. Gospodynie przyśpieszyły, a zespół Karpati z minuty na minutę stawał się tłem dla dobrze grających gospodyń. Po pięciu m minutach drugiej połowy Start powiększył przewagę do siedmiu bramek. W końcówce powiększyły różnicę bramkową do dziewięciu bramek. W ostatniej minucie celnymi rzutami opisały się Monika Pełka oraz Kamila Kozik i mecz zakończył się wygraną gospodyń 31:20.
Rewanż
W meczu rewanżowym rozegranym w niedzielę na parkiecie liczył się tylko jeden zespół - Start. Elblążanki od początku ruszyły do zdecydowanych ataków, a najskuteczniejszą zawodniczką okazała się Hanna Szuszkiewicz, która w całym meczu zdobyła aż dziewięć bramek. Niedzielny festiwal strzelecki Startu rozpoczęła w 2. min Monika Pełka doprowadzając do remisu 1:1. Później z minuty na minutę coraz bardziej rosła przewaga gospodyń, które po kwadransie gry prowadziły 8:2. W tym też momencie kibice zgromadzeni w hali MOS-u wiedzieli już, że mecz rewanżowy będzie tylko i wyłącznie dopełnieniem formalności. Momentami wydawało się, że elblążanki rozgrywają sparing z co najmniej o klasę słabszym rywalem. Przyjezdne coraz bardziej odczuwały skutki pierwszego meczu oraz uświadomiły sobie, że nie są już w stanie zatrzymać rozpędzonych gospodyń, stąd też uciekały się do ostrej gry. W 21. min Svitlana Chernyak brutalnie sfaulowała Olszewską za co otrzymała czerwoną kartkę. Niestety elbląska zawodniczka doznała kontuzji i już do końca meczu nie zobaczyliśmy jej na parkiecie. W końcówce meczu jeszcze dwukrotnie para sędziów z Finlandii musiała pokazać czerwony kartonik ukraińskim zawodniczkom. Najpierw w 56. min Kinga Polenz została brutalnie faulowana przez Dianę Semalę, a w ostatniej minucie trzecią w tym meczu czerwoną kartkę dla przyjezdnych zobaczyła Olha Veljka.
Pierwsza połowa zakończyła się dwunastobramkowym prowadzeniem Startu. Po zmianie stron gospodynie jeszcze bardziej przyśpieszyły nie pozostawiając nawet cienia wątpliwości który zespół jest lepszy. Dobre spotkanie rozegrała także Kamila Kozik zdobywczyni sześciu bramek. Ostatecznie mecz zakończył się osiemnastobramkowym zwycięstwem Startu 35:17, który to już dawno w tak wspaniałym stylu nie wygrał meczu zarówno ligowego jak i pucharowego.
Zapytany po meczu trener Startu Jerzy Ringwelski, na kogo chciałby trafić w następnej rundzie odpowiedział:
- Z punktu widzenia ekonomicznego chcielibyśmy trafić na zespół Holenderski. Czy tak jednak będzie, okaże się w czwartek po losowaniu. Na dzień dzisiejszy można powiedzieć tylko tyle, że w czwartej rundzie nie będzie już takich zespołów jak Ukrainki.
W dwóch meczach Start wystąpił w składzie (kolejno podane są bramki z pierwszego i drugiego spotkania): Charłamowa, Alberciak - Kozik 3+6, Szuszkiewicz 5+9, Stelina 1+3, Pełka 3+2, Pałgan 2+6, Kańduła 4+2, Polenz 4+3, Szklarczuk 1+0, Olszewska 7+1, Radkiewicz 1+3
Już pierwsza sobotnia konfrontacja pokazała, że awans Startu będzie tylko formalnością.
- Pierwszy mecz ułożył się po naszej myśli, wygraliśmy różnicą jedenastu bramek i w tym momencie było już praktycznie pewne, że jesteśmy w kolejnej rundzie - powiedział po meczu trener Startu Jerzy Ringwelski. - W drugim spotkaniu Ukrainkom zabrakło już sił, uciekały się do gry faul w konsekwencji czego dwie nasze zawodniczki Elżbieta Olszewska i Olga Radkiewicz, doznały kontuzji.
Sobotnie spotkanie elblążanki rozpoczęły od "wysokiego C". Dwa celne rzuty Olszewskiej, po jednej bramce dodały Radkiewicz i Kańduła i w 6. min. gospodynie prowadziły 4:0. Niespełna minutę później Start wygrywał już 6:1. Wówczas to trener Karpati poprosił o czas. Udzielił ostrej reprymendy swoim podopiecznym oraz wprowadził do gry nową bramkarkę, mierzącą 195 cm Olene Tihomirovą. Takie posunięcie dała szybkie efekty w polepszeniu gry zespołu dości. Ukrainki zaczęły grać bardziej agresywnie, lepiej w obronie, a do tego rewelacyjnie w bramce spisywała się wspomniana już Tihimirowa. Ukrainki doprowadziły do remisu (9:9) w 23. min.
W grze elblążanek natomiast brakowało skuteczności. Dziewczyny ze Startu grały tak jakby przestraszyły się wysokiej bramkarki, a w sytuacjach rzutowych nie potrafiły do końca zachować zimnej krwi. Dopiero w końcówce pierwszej połowy ponownie uwierzyły w swoje możliwości i na przerwę schodziły z czterobramkowyą przewagą (14:10).
Po zmianie stron obraz gry znacznie uległ zmianie. Gospodynie przyśpieszyły, a zespół Karpati z minuty na minutę stawał się tłem dla dobrze grających gospodyń. Po pięciu m minutach drugiej połowy Start powiększył przewagę do siedmiu bramek. W końcówce powiększyły różnicę bramkową do dziewięciu bramek. W ostatniej minucie celnymi rzutami opisały się Monika Pełka oraz Kamila Kozik i mecz zakończył się wygraną gospodyń 31:20.
Rewanż
W meczu rewanżowym rozegranym w niedzielę na parkiecie liczył się tylko jeden zespół - Start. Elblążanki od początku ruszyły do zdecydowanych ataków, a najskuteczniejszą zawodniczką okazała się Hanna Szuszkiewicz, która w całym meczu zdobyła aż dziewięć bramek. Niedzielny festiwal strzelecki Startu rozpoczęła w 2. min Monika Pełka doprowadzając do remisu 1:1. Później z minuty na minutę coraz bardziej rosła przewaga gospodyń, które po kwadransie gry prowadziły 8:2. W tym też momencie kibice zgromadzeni w hali MOS-u wiedzieli już, że mecz rewanżowy będzie tylko i wyłącznie dopełnieniem formalności. Momentami wydawało się, że elblążanki rozgrywają sparing z co najmniej o klasę słabszym rywalem. Przyjezdne coraz bardziej odczuwały skutki pierwszego meczu oraz uświadomiły sobie, że nie są już w stanie zatrzymać rozpędzonych gospodyń, stąd też uciekały się do ostrej gry. W 21. min Svitlana Chernyak brutalnie sfaulowała Olszewską za co otrzymała czerwoną kartkę. Niestety elbląska zawodniczka doznała kontuzji i już do końca meczu nie zobaczyliśmy jej na parkiecie. W końcówce meczu jeszcze dwukrotnie para sędziów z Finlandii musiała pokazać czerwony kartonik ukraińskim zawodniczkom. Najpierw w 56. min Kinga Polenz została brutalnie faulowana przez Dianę Semalę, a w ostatniej minucie trzecią w tym meczu czerwoną kartkę dla przyjezdnych zobaczyła Olha Veljka.
Pierwsza połowa zakończyła się dwunastobramkowym prowadzeniem Startu. Po zmianie stron gospodynie jeszcze bardziej przyśpieszyły nie pozostawiając nawet cienia wątpliwości który zespół jest lepszy. Dobre spotkanie rozegrała także Kamila Kozik zdobywczyni sześciu bramek. Ostatecznie mecz zakończył się osiemnastobramkowym zwycięstwem Startu 35:17, który to już dawno w tak wspaniałym stylu nie wygrał meczu zarówno ligowego jak i pucharowego.
Zapytany po meczu trener Startu Jerzy Ringwelski, na kogo chciałby trafić w następnej rundzie odpowiedział:
- Z punktu widzenia ekonomicznego chcielibyśmy trafić na zespół Holenderski. Czy tak jednak będzie, okaże się w czwartek po losowaniu. Na dzień dzisiejszy można powiedzieć tylko tyle, że w czwartej rundzie nie będzie już takich zespołów jak Ukrainki.
W dwóch meczach Start wystąpił w składzie (kolejno podane są bramki z pierwszego i drugiego spotkania): Charłamowa, Alberciak - Kozik 3+6, Szuszkiewicz 5+9, Stelina 1+3, Pełka 3+2, Pałgan 2+6, Kańduła 4+2, Polenz 4+3, Szklarczuk 1+0, Olszewska 7+1, Radkiewicz 1+3
MP