Kram Start Elbląg pewnie pokonał w Gdyni miejscowy GTPR, mimo że w pierwszej połowie lepiej prezentowały się gospodynie. W drugiej odsłonie zawodów elblążanki zagrały siedmioma zawodniczkami w polu, co okazało się kluczem do zwycięstwa - Było bardzo dużo nerwów, błędów, strat i nie wyszła nam pierwsza połowa. W przerwie dostałyśmy reprymendę oraz informacje co poprawić i udało się wygrać - powiedziała Sylwia Lisewska.
Zespół Andrzeja Niewrzawy jechał do Gdyni mocno zmobilizowany. Tuż przed początkiem meczu z GTPR zakończył się pojedynek Zagłębia z Energą, który dość niespodziewanie wygrały koszalinianki. Tym samym drużyna Anity Unijat zapewne bacznie śledziła wynik z Gdyni, bo w przypadku porażki Startu, wskoczyłaby na podium. Po pierwszej odsłonie zawodów elblążanek z gdyniankami można się było nieco obawiać o końcowy rezultat. Piłkarki Andrzeja Niewrzawy stanęły jednak na wysokości zadania, wygrały 31:23, a kluczem do sukcesu okazała się gra siedem na sześć, co podkreślił nie tylko szkoleniowiec, ale i same zawodniczki.
- Jak usłyszałyśmy, że Koszalin sprawił niespodziankę i pokonał Zagłębie, to jeszcze mocniej nas to zmobilizowało - powiedziała Aleksandra Stokłosa. - Mało pamiętam pierwszą połowę, bardzo wtedy szwankowała obrona, nie potrafiłyśmy zatrzymać Pauliny Uścinowicz. Druga natomiast była bardzo emocjonująca, narzuciliśmy dwój styl gry. Znów wyszła nam gra siedem na sześć, którą staramy się wprowadzać. Klaudia w bramce nam pomogła i odskoczyłyśmy - dodała kołowa EKS.
- W szatni przypomnieliśmy sobie to, co miało być realizowane przed meczem, a nie było, zwłaszcza rzutowo - powiedział Andrzej Niewrzawa. - Weronika Kordowiecka jest bardzo dobrą bramkarką i nie każdy rodzaj rzutu jest dla niej trudny. Wróciliśmy do tego co było zaplanowane, dzięki czemu bramkarki Gdyni odbiły niezbyt wiele piłek. W drugiej połowie była też trochę mocniejsza obrona. Pod nieobecność Asi Wagi i Hani Yashchuk musieliśmy robić więcej zmian do obrony, akurat z niekorzystnej strony i przez to dostaliśmy parę bramek za szybko, z kontry. W drugiej połowie mogliśmy robić zmiany płynniej. Gra siedem na sześć też zdała egzamin z prawej strony. Bardzo się z tego cieszę, bo to element wprowadzony w trakcie sezonu i poprawił jakość gry - podsumował trener.
Przed spotkaniem pod znakiem zapytania stał występ kapitan zespołu, która skręciła kostkę. Na rozgrzewce się jednak pojawiła i wyraziła chęć do gry. - Byłam gotowa do grania, noga się ładnie goi, więc w razie potrzeby mogłam pomóc drużynie. W pierwszej połowie było nerwowo, chaotycznie. Miałyśmy pomysł na granie, ale do zmiany zbiegały dwie, a momentami i trzy zawodniczki i zespół z Gdyni to wykorzystywał, bo szedł na szybką kontrę i przez to było nerwowo. W szatni trener powiedział kilka motywujących słów. Zagraliśmy siedem i na sześć i to głównie przyniosło efekt. Dziewczyny poczuły się pewniej - podsumowała Joanna Waga.
Dzięki wygranej w Gdyni Kram Start utrzymał trzecią pozycję w ligowej tabeli, a już w najbliższą środę, po wygranej z Pogonią, będzie mógł świętować powtórzenie zeszłorocznego sukcesu. Aby tak się stało swój mecz z MKS Lublin musiałyby przegrać koszalinianki. W przypadku zwycięstwa Startu i Energi, decydujący pojedynek zostanie rozegrany w Elblągu.
- Jak usłyszałyśmy, że Koszalin sprawił niespodziankę i pokonał Zagłębie, to jeszcze mocniej nas to zmobilizowało - powiedziała Aleksandra Stokłosa. - Mało pamiętam pierwszą połowę, bardzo wtedy szwankowała obrona, nie potrafiłyśmy zatrzymać Pauliny Uścinowicz. Druga natomiast była bardzo emocjonująca, narzuciliśmy dwój styl gry. Znów wyszła nam gra siedem na sześć, którą staramy się wprowadzać. Klaudia w bramce nam pomogła i odskoczyłyśmy - dodała kołowa EKS.
- W szatni przypomnieliśmy sobie to, co miało być realizowane przed meczem, a nie było, zwłaszcza rzutowo - powiedział Andrzej Niewrzawa. - Weronika Kordowiecka jest bardzo dobrą bramkarką i nie każdy rodzaj rzutu jest dla niej trudny. Wróciliśmy do tego co było zaplanowane, dzięki czemu bramkarki Gdyni odbiły niezbyt wiele piłek. W drugiej połowie była też trochę mocniejsza obrona. Pod nieobecność Asi Wagi i Hani Yashchuk musieliśmy robić więcej zmian do obrony, akurat z niekorzystnej strony i przez to dostaliśmy parę bramek za szybko, z kontry. W drugiej połowie mogliśmy robić zmiany płynniej. Gra siedem na sześć też zdała egzamin z prawej strony. Bardzo się z tego cieszę, bo to element wprowadzony w trakcie sezonu i poprawił jakość gry - podsumował trener.
Przed spotkaniem pod znakiem zapytania stał występ kapitan zespołu, która skręciła kostkę. Na rozgrzewce się jednak pojawiła i wyraziła chęć do gry. - Byłam gotowa do grania, noga się ładnie goi, więc w razie potrzeby mogłam pomóc drużynie. W pierwszej połowie było nerwowo, chaotycznie. Miałyśmy pomysł na granie, ale do zmiany zbiegały dwie, a momentami i trzy zawodniczki i zespół z Gdyni to wykorzystywał, bo szedł na szybką kontrę i przez to było nerwowo. W szatni trener powiedział kilka motywujących słów. Zagraliśmy siedem i na sześć i to głównie przyniosło efekt. Dziewczyny poczuły się pewniej - podsumowała Joanna Waga.
Dzięki wygranej w Gdyni Kram Start utrzymał trzecią pozycję w ligowej tabeli, a już w najbliższą środę, po wygranej z Pogonią, będzie mógł świętować powtórzenie zeszłorocznego sukcesu. Aby tak się stało swój mecz z MKS Lublin musiałyby przegrać koszalinianki. W przypadku zwycięstwa Startu i Energi, decydujący pojedynek zostanie rozegrany w Elblągu.
Patronem medialnym Kram Startu jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Anna Dembińska