Nowy trener z pierwszoligowym doświadczeniem, powrót skłóconych z klubem piłkarzy, napisy "Olimpia" na koszulkach - czy to wszystko zwiastuje nowy, lepszy, rozdział w pogrążającej się od lat elbląskiej piłce. Początek jest obiecujący.
Kibice, którzy w środę przyszli na pierwszy mecz kontrolny IV-ligowej Polonii Elbląg mogli być, mimo szalejącej w drugiej połowie ulewy, zadowoleni. Polonia już dawno tak nie grała. I niewiele umniejsza środowy wyczyn fakt, że Pomezania prawie całą drugą połowę grała w dziewiątkę. Poloniści grali lepiej: stworzyli więcej akcji, strzelili aż cztery bramki (ostatnio więcej bramek zdobyli tylko w meczu z V-ligową Syreną Młynary) i grali, bo chcieli. I to wszystko po trzech dniach treningów z nowym szkoleniowcem Adamem Fedorukiem.
35-letni trener, były piłkarz pierwszoligowych Stali Mielec, Legii Warszawa, reprezentant Polski, jak na razie poradził sobie nie tylko z ułożeniem drużyny na boisku, ale pokazał, że jest świetnym dyplomatą. Mimo nie najlepszych kontaktów elbląskich działaczy z piłkarzami (niektórzy zapowiedzieli swoje odejście) przekonał kilku piłkarzy do pozostania w drużynie. Tak było m.in. w przypadku kapitana drużyny Piotra Łojka, którego kusiła Polonia Bart-Ex Pasłęk i który był już zdecydowany przejść. W Pasłęku, gdzie trener Adam Boros zebrał ciekawy kolektyw, grają już dobrze znani elbląskim kibicom piłkarze m.in. doświadczony Dariusz Kaczmarczyk czy bramkarz Adam Urbanowicz. Odejście Łojka byłoby kolejnym poważnym osłabieniem zespołu. Kolejny pocieszającym faktem jest powrót do drużyny Tomasza Sznazy i bramkarza Miroslawa Lazicia. Ten pierwszy skonfliktowany z elbląskim działaczami przeszedł w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu do Syreny Młynary. Grający wcześniej w Polonii jako pomocnik lub napastnik w środę pokazał, że jako ostatni obrońca jest mocnym filarem drużyny. Więcej zastrzeżeń można było mieć do Lazicia, ale wystarczającym usprawiedliwieniem jest fakt, że Jugosłowianin nie trenował przez ostatnie osiem miesięcy.
Kolejne sprawdziany już niedługo - w sobotę i środę kolejne sparingi. Oby znowu wypadły tak pomyślnie.
35-letni trener, były piłkarz pierwszoligowych Stali Mielec, Legii Warszawa, reprezentant Polski, jak na razie poradził sobie nie tylko z ułożeniem drużyny na boisku, ale pokazał, że jest świetnym dyplomatą. Mimo nie najlepszych kontaktów elbląskich działaczy z piłkarzami (niektórzy zapowiedzieli swoje odejście) przekonał kilku piłkarzy do pozostania w drużynie. Tak było m.in. w przypadku kapitana drużyny Piotra Łojka, którego kusiła Polonia Bart-Ex Pasłęk i który był już zdecydowany przejść. W Pasłęku, gdzie trener Adam Boros zebrał ciekawy kolektyw, grają już dobrze znani elbląskim kibicom piłkarze m.in. doświadczony Dariusz Kaczmarczyk czy bramkarz Adam Urbanowicz. Odejście Łojka byłoby kolejnym poważnym osłabieniem zespołu. Kolejny pocieszającym faktem jest powrót do drużyny Tomasza Sznazy i bramkarza Miroslawa Lazicia. Ten pierwszy skonfliktowany z elbląskim działaczami przeszedł w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu do Syreny Młynary. Grający wcześniej w Polonii jako pomocnik lub napastnik w środę pokazał, że jako ostatni obrońca jest mocnym filarem drużyny. Więcej zastrzeżeń można było mieć do Lazicia, ale wystarczającym usprawiedliwieniem jest fakt, że Jugosłowianin nie trenował przez ostatnie osiem miesięcy.
Kolejne sprawdziany już niedługo - w sobotę i środę kolejne sparingi. Oby znowu wypadły tak pomyślnie.
AP