UWAGA!

Ta ostatnia sekunda (piłka ręczna)

Piłkarki ręczne Startu Elbląg poniosły kolejną porażkę w tym sezonie. Tym razem w „meczu za cztery punkty” przegrały na wyjeździe z sąsiadującą w tabeli Jelfą Jelenia Góra 28:29 (9:12). Bramka na wagę zwycięstwa padła w ostatniej sekundzie pojedynku.

Po czwartkowym zwycięstwie nad ostatnim w tabeli AZS Katowice elbląscy kibice liczyli, że także w meczu z Jelfą Jelenie Góra zespół Startu zdobędzie dwa jakże ważne punkty. Zresztą z zespołami, które bezpośrednio rywalizują ze Startem o utrzymanie się w lidze, każdy mecz jest na wagę nie dwóch, a czterech punktów. Niestety, tym razem szczęście uśmiechnęło się do gospodyń, choć wygrana Startu była naprawdę blisko. W końcówce spotkania elblążanki się nieco pogubiły i pozwoliły rywalkom najpierw wyrównać, a później zdobyć zwycięską bramkę na sekundę przed ostatnim gwizdkiem.
     
     Wyrównany początek
     Spotkanie rozpoczęło się od bramki Joanny Bogusławskiej i prowadzenia Jelfy 1:0. Na odpowiedź elblążanek nie trzeba było długo czekać, gdyż po minucie wyrównała Alesja Migdaliova. W 6 minucie przy stanie 3:2 rzutu karnego nie wykorzystała Katarzyna Szklarczuk. Niepowodzenie koleżanki szybko naprawiła Iwona Błaszkowska, która celnym rzutem doprowadziła do remisu 4:4. Wymiana ciosów trwała do 12 minuty, od tego momentu gospodynie zaczęły „odskakiwać” elblążankom. Wszystko zaczęło się od kary dwóch minut, jaką otrzymała Alasja Migdaliova.
     
     Zryw Jelfy
     Przewagę liczebną wykorzystały jeleniogórzanki, a dokładnie Marta Oreszczuk, która dwukrotnie pokonała naszą bramkarkę. W 17 min. gospodynie prowadziły już różnicą pięciu bramek i widać było, że Jelfa złapała wiatr w żagle. Akcje gospodyń za każdym razem niosły zagrożenie pod bramką Startu, na dodatek w szeregach Jelfy świetnie spisywała się bramkarka Beata Kowalczyk. Na szczęście elblążanki szybko otrząsnęły się z letargu, nie pozwalając gospodyniom na powiększanie przewagi. W 25 minucie przy stanie 11:6 trener Startu Zdzisław Czoska poprosił o czas. Jak się później okazało, jego uwagi przyniosły skutek. Trzy z rzędu trafienia sprawiły, że tuż przed przerwą elblążanki zmniejszyły straty do dwóch oczek. Ostatnie słowo w tej części gry należało jednak do Jelfy, a konkretnie do Marty Gęgi, która ustaliła wynik do przerwy na 12:9 dla gospodyń.
     
     Metamorfoza Startu
     Druga połowa rozpoczęła się od sporej metamorfozy obu zespołów. Elblążanki jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki grały jak z nut, wychodziły im niemal wszystkie akcje, co oczywiście miało wpływ na wynik. W ciągu pięciu minut podopieczne trenera Zdzisława Czoski zdobyły sześć bramek z rzędu i wyszły na prowadzenie 15:12. Zgromadzeni w hali kibice przecierali oczy ze zdumienia. Nie mogli uwierzyć, że Jelfa to faktycznie ten sam zespół, co w pierwszej połowie. Na taki przebieg sytuacji na parkiecie zareagował trener Jelfy Romuald Szpot, który poprosił o czas. Ostra reprymenda zadziałała, gdyż gospodynie potrzebowały zaledwie dwóch minut, by doprowadzić do remisu 15:15. Następne minuty to jednak znów bardzo dobra gra elblążanek, duża w tym zasługa Iwony Błaszkowskiej i Alesji Migdaliovej, które raz po raz mocnymi rzutami z drugiej linii nękały bramkarkę Jelfy Beatę Kowalczyk. Sytuacja taka miała miejsce do 50 min., kiedy to na tablicy widniał rezultat 25:21 dla Startu.
     
     Nerwowa końcówka
     Wydawało się, że nic już nie może odebrać przyjezdnym zwycięstwa. Niestety, chwilę wcześniej skręcenia kostki doznała Monika Pełka, a na dodatek dwie podstawowe zawodniczki (Błaszkowska i Migdaliova) miały już na koncie po dwie dwuminutowe kary. Taka sytuacja w dużej mierze skomplikowała pole manewru w linii obronnej elblążanek. O ile w akcjach ofensywnych wspomniane zawodniczki brały udział, o tyle w obronie musiały się zmieniać z mniej doświadczonymi koleżankami. Wykorzystały to gospodynie, które w 57 min. doprowadziły do remisu 27:27. Od tego momentu rozpoczął się prawdziwy thriller w hali w Jeleniej Górze. Nerwowość szybciej opanowały gospodynie i po golu Gęgi po raz pierwszy w tej części meczu wyszły na prowadzenie 28:27. Chwilę później przy ogłuszających gwizdach i wyciu miejscowych kibiców Migdaliova doprowadza do remisu 28:28. I kiedy wydawało się, że ostatnia akcja meczu nie przyniesie rozstrzygnięcia, na rzut zdecydowała się Gęga, piłka odbiła się jeszcze od parkietu i wpadła pod poprzeczkę tuż obok zupełnie zaskoczonej Natalii Charłamowej. Sekundę później zabrzmiała syrena końcowa, a w szeregach Jelfy zapanowała wielka radość.
     Teraz nasz zespół czeka środowa wyjazdowa konfrontacja w Pucharze Polski z Zagłębiem Lubin, a następnie ostatni mecz pierwszej rundy, w którym Start podejmował będzie Piotrcovię Piotrków Trybunalski.
     
     Jelfa Jelenia Góra – Start Elbląg – 29:28 (12:9)
     Jelfa: Kowalczyk, Czarna – Augustyniak 12, Oreszczuk 6, Gęga 5, Buchcic 3, Przygodzka 2, Bogusławska 1, Bąkowska, Czekaj, Kaczyńska.
     Start: Charłamowa, Zwiewka – Błaszkowska 10, Migdaliova 6, Szklarczuk 4, Dolegało 3, Korowacka 3, Stelina 1, Pełka 1, Koniuszaniec, Langowska, Żurawska.
     
     Komplet wyników 10. kolejki: Vitaral Jelenia Góra - Start Elbląg 29:28 (12:9), Piotrcovia Piotrków Tryb. - AZS AWF Katowice 30:19 (14:6), Łącznościowiec Szczecin - SPR Lublin 14:31 (7:14), Zgoda Ruda Śląska - AZS Politechnika Koszalin 23:19 (9:8), Zagłębie Lubin - AZS AWFiS Gdańsk 29:29 (17:17), Vive Kielce - Sośnica Gliwice 32:36 (17:17).
     
     Zobacz tabele
     
MP

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama