Niektórzy wybrali ten sport, bo znudziło im się bieganie. Inni szukali rozrywki na emeryturze, a część spróbowała nordic walking z ciekawości. I tak im się to chodzenie z kijami spodobało, że nie tylko trenują, ale i biorą udział w zawodach. Wszyscy spotkali się w elbląskiej Bażantarni, gdzie odbył się Puchar Świata w tej dyscyplinie. Zobacz fotoreportaż z zawodów.
- W tym roku mamy reprezentantów Izraela, Brazylii i państw ościennych. Na listach startowych naliczyliśmy prawie 600 zawodników, liczymy, że będzie ich dzisiaj więcej – mówił Robert Brzeziński z Polskiej Federacji Nordic Walking, która była organizatorem dzisiejszych (27 sierpnia) zawodów. - Obecnie Elbląg jest na topie, jest tu wszystko, co potrzeba do nordic walking. Podobną trasę mamy w Hajnówce, w Puszczy Białowieskiej, ale to marka sama w sobie. Ludzie odkrywają Elbląg na nowo, wielu nie sądziło, że takie góry są praktycznie nad morzem.
Największą popularnością cieszył się dystans pięciu kilometrów, zawodnicy mogli również wybrać 10 kilometrów i 21,2 kilometrów, czyli półmaraton.
- Lubię długie dystanse, bo na nich najlepiej się czuję. Chciałabym wygrać, ale najważniejsze, żebym doszła do mety – mówiła tuż przed startem pani Jolanta z Gdyni, która startowała w kategorii 60 plus i wybrała właśnie półmaraton. Z kijami chodzi od czterech lat w klubie Face Nordic Walking Team. - Ten sport pozwala mi utrzymać dobrą formę, potrzebuję ruchu, bo boję się, że bez tego bym "zesztywniała". Trenuję raczej sama, ewentualnie z jedną koleżanką, czasami raz w tygodniu, a czasami dwa.
Piotr "Korda" Kordowski na zawody w Elblągu przyjechał aż z Krakowa i reprezentował klub Nowa Huta Team. On też postanowił przejść 21,1 kilometrów, tyle że w kategorii 40 plus.
- Jestem tu drugi raz. Teren wymagający, ale ja taki lubię – wyjaśniał chwilę przed rozpoczęciem zawodów. - Wcześniej startowałem w imprezach biegowych i pewnego dnia miałem przesyt, nogi mnie bolały, więc poszedłem w nordic walking. Spodobało mi się i tak już zostałem.
Jak zaznaczył Piotr Kordowski w tej dyscyplinie ważna jest technika.
- Nie można opuścić kijków, cały czas trzeba trzymać odpowiednią sylwetkę – dodał.
Na tak ważnej imprezie nie mogło zabraknąć również reprezentantów Elbląga.
- Nasz klub działa już prawie dziewięć lat, więc my co roku gdzieś startujemy, jeździmy po całej Polsce. A ja jak już idę w zawodach to daję z siebie sto procent – mówiła Barbara Nazarewicz z elbląskiego klubu Włóczy-kije, która startowała w kat. 65-69 na dystansie pięciu km. - Trenuję od 2007 r., trzy razy w tygodniu. Jestem na emeryturze, więc szukałam jakiejś rozrywki. Gdzieś wyczytałam, że będzie marsz nordic walking i wzięłam w nim udział, wsiąkłam w to, teraz nie mogłabym bez tego żyć. To daje radość życia, człowiek jest bardziej zadowolony. Poza tym kiedyś bolały mnie kolana i kręgosłup, a teraz nic.
Morderczo, ale pięknie
Kijkarze, bo tak nazywa się ich zwyczajowo, nie mieli lekko.
- Przez to, że dziś jest upał było ciężko. Na szczęście trasa szła przez las, więc było nieco cienia, ale niektóre podejścia... mordercze. Było jednak pięknie, tak, jak powinno być w nordic walking, czyli uciekamy z miasta, z betonu do lasu – mówił Łukasz Witczak z Siedlec, reprezentujący klub Face Nordic Walking Team.
Chodzenie z kijami trenuje od roku, a za swój największy sukces uważa zdobycie tytułu mistrza Europy. Za co ceni ten sport?
- Chodząc długim krokiem wzmacniamy nogi, nie trzeba siłowni, to wielofunkcyjna dyscyplina. Pracuje całe ciało, odpychamy się mocno kijami, więc wzmacniamy mięśnie pleców, odpowiedzialne za naszą postawę – mówił to po ukończeniu zawodów. - Mam 34 lata i chylę czoła przed takimi zawodnikami jak Krzysztof Człapski czy Eugeniusz Gajewski, którzy mają plus 50 lat i "łoją" mnie na trasie jak chcą. Niewiele jest takich dyscyplin, gdzie starsi zawodnicy bez problemu radzą sobie z młodymi, a tutaj tak jest. Oni są moimi idolami, za parę lat chcę być jak oni.
Najlepszym zawodnikiem na dystansie pięciu kilometrów był Karol Stiller, reprezentant klubu Viking Nordic Team Częstochowa.
- Trasa jakby stworzona dla mnie, mam silne ręce. Jak dla mnie mogłoby być jeszcze dziesięć stopni więcej, wtedy ja się dobrze czuję – opowiadał tuż po zawodach. - Pierwszy raz w zawodach wystartowałem we wrześniu 2014 r. Wtedy powinni mnie zdjąć po 200 metrach, bo prowadziłem kijki przed sobą. Na trzecich zawodach Grzegorz Dors, jeden z najlepszych zawodników w Polsce, powiedział mi "chłopak, jak chcesz chodzić z kijami, to się naucz". Pomyślałem wtedy "ciekawe czego!". Okazało się, że to nie takie łatwe. Musi być odpowiedni krok i praca rąk. Nordic walking trzeba się uczyć.
Jak mówił najbardziej podoba mu się fakt, że ciągle można poprawiać wyniki.
- I powroty z dalekich wyjazdów – dodał z uśmiechem.
Dystans 10 kilometrów najszybciej przeszedł Kamil Kliczka ze Szczecina (klub Puszczyk Bukowy), natomiast w półmaratonie zwyciężył białorusin Andrzej Dziediewicz z Grodna (klub KS Metraco Polkowice). Szczegółowe wyniki można znaleźć na stronie b4sport.pl.