Concordia Elbląg pokonała Ursus Warszawa 2:1 w dzisiejszym spotkaniu III ligi. Po nieciekawej pierwszej połowie pomarańczowo - czarni prowadzili po bramce Mariusza Pelca. W drugiej części wynik podwyższył Adam Duda. Goście zdołali zmniejszyć rozmiary porażki, ale zespół Łukasza Nadolnego nie dał sobie odebrać zwycięstwa.
Spotkanie elbląskiej Concordii z warszawskim Ursusem było kolejnym meczem o przysłowiowe „sześć punktów”. Rywal miał tylko trzy punkty więcej i ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby pomarańczowo-czarnym wyprzedzić warszawiaków w tabeli.
Piłkarze Concordii od pierwszych minut rzucili się na przeciwnika. Już w 4. minucie gospodarze mieli rzut rożny, a w 10. minucie Michał Kiełtyka celnie strzelał na bramkę Artura Halucha.
Jednak po dobrym początku, mecz stracił na atrakcyjności. Ursus sprawiał wrażenie, że przyjechał po remis, a jeżeli „coś” uda się strzelić, to będzie to nadprogramowy bonus. Dużo niedokładności, nonszalancji w grze. Goście zmusili Concordię do prowadzenia ataku pozycyjnego, stosunkowo rzadko strasząc Oskara Pogorzelca broniącego bramki gospodarzy.
Jedna z lepszych sytuacji mieli w 28. minucie spotkania, kiedy to bramkarz Concordii obronił strzał Macieja Prusinowskiego i dobitkę Macieja Mąki. Odpowiedź gospodarzy była niemal natychmiastowa. Dwie minuty później Mariusz Pelc wykorzystał podanie Mateusza Szmydta i po samodzielnej akcji dał pomarańczowo-czarnym prowadzenie. W ostatnim kwadransie meczu dwie sytuacje strzeleckie miał jeszcze Adama Duda. Na uwagę zasługuje zwłaszcza jego ładny strzał w 43. minucie, niestety napastnik gospodarzy trafił w poprzeczkę.
Druga część spotkania rozpoczęła się od celnego strzału w 48. minucie Macieja Mąki obronionego przez Oskara Pogorzelca. W odpowiedzi Michał Pietroń z rzutu wolnego strzelił prosto w bramkarza gości. W 55. minucie spotkania wynik spotkania podwyższył Adam Duda, który strzałem zza pola karnego nie dał szans Arturowi Haluchowi. Goście pozostali w grze za sprawą Jakuba Kabali, który w 59. minucie otrzymał podanie od Patryka Kamińskiego i z bliska pokonał Oskara Pogorzelca. Goście zwietrzyli szansę na korzystny wynik i mecz znacznie zyskał na atrakcyjności. Zarówno goście jak i gospodarze próbowali zmienić wynik spotkania.
Na uwagę zasługuje ładna kontra w wykonaniu Concordii – zakończona niestety strzałem w słupek Mateusza Szmydta w 65. minucie. Goście doskonałą okazję do doprowadzenia do remisu mieli w 69. minucie, kiedy to Patryk Kamiński wykonywał rzut wolny na wprost bramki Oskara Pogorzelca. Na szczęście bramkarz Concordii nie miał problemów z wybronieniem tego strzału. Z upływem czasu piłkarze z Warszawy atakowali coraz śmielej. Na szczęście defensywa Concordii nie dala się już zaskoczyć i zwycięskie 2:1 udało się dowieźć do końca spotkania.
Po tym zwycięstwie Concordia wyprzedziła Ursus w tabeli i jest już na 14. pozycji. A w niedzielę w Wołominie kolejny mecz z zespołem walczącym o utrzymanie. Rywalem zespołu Łukasza Nadolnego będzie Huragan Wołomin aktualnie zajmujący przedostatnie miejsce w tabeli.
Concordia Elbląg – Ursus Warszawa 2:1 (1:0)
1:0 – M. Pelc (30 min.), 2:0 - Duda (55 min.), 2:1 - Kabala (59. min.)
Concordia: Pogorzelec – Barros, Kopeć, Otręba (75' Lewandowski), Kiełtyka, Lubiejewski, Szmydt (90+2' Gołębiewski), Stawikowski, M. Pelc (67' Burzyński), Pietroń, Duda (Strach)
Piłkarze Concordii od pierwszych minut rzucili się na przeciwnika. Już w 4. minucie gospodarze mieli rzut rożny, a w 10. minucie Michał Kiełtyka celnie strzelał na bramkę Artura Halucha.
Jednak po dobrym początku, mecz stracił na atrakcyjności. Ursus sprawiał wrażenie, że przyjechał po remis, a jeżeli „coś” uda się strzelić, to będzie to nadprogramowy bonus. Dużo niedokładności, nonszalancji w grze. Goście zmusili Concordię do prowadzenia ataku pozycyjnego, stosunkowo rzadko strasząc Oskara Pogorzelca broniącego bramki gospodarzy.
Jedna z lepszych sytuacji mieli w 28. minucie spotkania, kiedy to bramkarz Concordii obronił strzał Macieja Prusinowskiego i dobitkę Macieja Mąki. Odpowiedź gospodarzy była niemal natychmiastowa. Dwie minuty później Mariusz Pelc wykorzystał podanie Mateusza Szmydta i po samodzielnej akcji dał pomarańczowo-czarnym prowadzenie. W ostatnim kwadransie meczu dwie sytuacje strzeleckie miał jeszcze Adama Duda. Na uwagę zasługuje zwłaszcza jego ładny strzał w 43. minucie, niestety napastnik gospodarzy trafił w poprzeczkę.
Druga część spotkania rozpoczęła się od celnego strzału w 48. minucie Macieja Mąki obronionego przez Oskara Pogorzelca. W odpowiedzi Michał Pietroń z rzutu wolnego strzelił prosto w bramkarza gości. W 55. minucie spotkania wynik spotkania podwyższył Adam Duda, który strzałem zza pola karnego nie dał szans Arturowi Haluchowi. Goście pozostali w grze za sprawą Jakuba Kabali, który w 59. minucie otrzymał podanie od Patryka Kamińskiego i z bliska pokonał Oskara Pogorzelca. Goście zwietrzyli szansę na korzystny wynik i mecz znacznie zyskał na atrakcyjności. Zarówno goście jak i gospodarze próbowali zmienić wynik spotkania.
Na uwagę zasługuje ładna kontra w wykonaniu Concordii – zakończona niestety strzałem w słupek Mateusza Szmydta w 65. minucie. Goście doskonałą okazję do doprowadzenia do remisu mieli w 69. minucie, kiedy to Patryk Kamiński wykonywał rzut wolny na wprost bramki Oskara Pogorzelca. Na szczęście bramkarz Concordii nie miał problemów z wybronieniem tego strzału. Z upływem czasu piłkarze z Warszawy atakowali coraz śmielej. Na szczęście defensywa Concordii nie dala się już zaskoczyć i zwycięskie 2:1 udało się dowieźć do końca spotkania.
Po tym zwycięstwie Concordia wyprzedziła Ursus w tabeli i jest już na 14. pozycji. A w niedzielę w Wołominie kolejny mecz z zespołem walczącym o utrzymanie. Rywalem zespołu Łukasza Nadolnego będzie Huragan Wołomin aktualnie zajmujący przedostatnie miejsce w tabeli.
Concordia Elbląg – Ursus Warszawa 2:1 (1:0)
1:0 – M. Pelc (30 min.), 2:0 - Duda (55 min.), 2:1 - Kabala (59. min.)
Concordia: Pogorzelec – Barros, Kopeć, Otręba (75' Lewandowski), Kiełtyka, Lubiejewski, Szmydt (90+2' Gołębiewski), Stawikowski, M. Pelc (67' Burzyński), Pietroń, Duda (Strach)
Sebastian Malicki