Na terenie byłego poligonu wojskowego na Modrzewinie żyją derkacze. Wyglądem przypominają przepiórki, tyle że o długich nogach.
Te mało znane, prowadzące nocny tryb życia i rzadko latające ptaki żyją na Modrzewinie prawdopodobnie od dawna. O ich istnieniu leśnicy i ornitolodzy dowiedzieli się jednak dopiero, kiedy tereny przejęło nadleśnictwo Elbląg.
Jak ustalili ornitolodzy ze stacji w Górkach Wschodnich pod Gdańskiem, jest to prawdopodobnie jedno z najliczniejszych stanowisk tego ptaka w Polsce. Na łące przy drodze z Rubna do Próchnika zaobserowano około 50 śpiewających samców. Wraz z samiczkami (derkacz jest poligamistą - przyp. autora) na fragmencie Modrzewiny może żyć mniej więcej trzy razy tyle ptaków.
Derkacze żyją na łąkach, tymczasem obowiązkiem Nadleśnictwa Elbląg jest zalesianie podległych mu terenów. W ostatnich latach część łąk, na których żył derkacz, zalesiono. W tym roku przyszłaby pora na pozostały fragment. Przez kilka ostatnich miesięcy trwały rozmowy na temat tego, czy wygra las czy derkacz.
Jak mówi Włodzimierz Pamfil, po zasięgnięciu opinii ornitologów Nadleśnictwo zdecydowało, że zrezygnuje z posadzenia drzewek na "łące derkaczy".
Nie oznacza to jednak, że żywot ptaków pozostanie niczym nie zagrożony.
Mimo wstępnych ustaleń, pracownicy Parku Krajobrazowgo "Wysoczyzny Elbląskiej" nie będą się bowiem starać o specjalną opiekę konserwatora przyrody nad Modrzewiną.
- Okazało się, że tego rzadkiego w skali Europy ptaka w okolicach Elbląga, Pasłęka czy Braniewa jest na razie sporo - wyjaśnia Hanna Kruk z Parku Krajobrazowgo. - Na razie nie jest więc potrzebny nadzór konserwatorski.
Dla derkaczy oznacza to, że nie znajdą się pieniądze na utrzymanie ich łąki w niezmienionym stanie.
- Modrzewina to teren, na który las, bez ludzkiej pomocy, wkracza bardzo szybko - mówi Włodzimierz Pamfil. - Brak pielęgnacji łąki, koszenia, wyrywania sadzonek drzew - samosiejek sprawi, że prędzej czy później drzewa i krzewy wypędzą ptaki.
Śpiewu derkaczy - póki jeszcze na Modrzewinie są - słuchać będzie można już w maju. Z oglądaniem może być jednak kłopot, bo do nocnych obserwacji potrzebny jest specjalny sprzęt.
Jak ustalili ornitolodzy ze stacji w Górkach Wschodnich pod Gdańskiem, jest to prawdopodobnie jedno z najliczniejszych stanowisk tego ptaka w Polsce. Na łące przy drodze z Rubna do Próchnika zaobserowano około 50 śpiewających samców. Wraz z samiczkami (derkacz jest poligamistą - przyp. autora) na fragmencie Modrzewiny może żyć mniej więcej trzy razy tyle ptaków.
Derkacze żyją na łąkach, tymczasem obowiązkiem Nadleśnictwa Elbląg jest zalesianie podległych mu terenów. W ostatnich latach część łąk, na których żył derkacz, zalesiono. W tym roku przyszłaby pora na pozostały fragment. Przez kilka ostatnich miesięcy trwały rozmowy na temat tego, czy wygra las czy derkacz.
Jak mówi Włodzimierz Pamfil, po zasięgnięciu opinii ornitologów Nadleśnictwo zdecydowało, że zrezygnuje z posadzenia drzewek na "łące derkaczy".
Nie oznacza to jednak, że żywot ptaków pozostanie niczym nie zagrożony.
Mimo wstępnych ustaleń, pracownicy Parku Krajobrazowgo "Wysoczyzny Elbląskiej" nie będą się bowiem starać o specjalną opiekę konserwatora przyrody nad Modrzewiną.
- Okazało się, że tego rzadkiego w skali Europy ptaka w okolicach Elbląga, Pasłęka czy Braniewa jest na razie sporo - wyjaśnia Hanna Kruk z Parku Krajobrazowgo. - Na razie nie jest więc potrzebny nadzór konserwatorski.
Dla derkaczy oznacza to, że nie znajdą się pieniądze na utrzymanie ich łąki w niezmienionym stanie.
- Modrzewina to teren, na który las, bez ludzkiej pomocy, wkracza bardzo szybko - mówi Włodzimierz Pamfil. - Brak pielęgnacji łąki, koszenia, wyrywania sadzonek drzew - samosiejek sprawi, że prędzej czy później drzewa i krzewy wypędzą ptaki.
Śpiewu derkaczy - póki jeszcze na Modrzewinie są - słuchać będzie można już w maju. Z oglądaniem może być jednak kłopot, bo do nocnych obserwacji potrzebny jest specjalny sprzęt.
AJ