Koczują w klatkach schodowych, w piwnicach, w pustostanach, na dworcu, rzadziej na terenie ogródków działkowych. Póki temperatura nie spada poniżej zera mają się nieźle. Gorzej, gdy chwyci mróz. Od kilku dni Dom dla bezdomnych, a także pogotowie socjalne odnotowują zwiększony ruch. Bezdomni przychodzą, by pod dachem przetrwać zimę. Przychodzą ci, którzy chcą, większość jednak wybiera wolność i alkohol. A to może skończyć się tragicznie.
W Domu dla bezdomnych przy ul. Nowodworskiej nie ma dnia, by do drzwi nie zapukał bezdomny. Zwykle jest 2-3 nowych rezydentów.
- Po kilkunastu latach pracy tutaj z reguły wszystkich bezdomnych znamy – usłyszeliśmy od pracownika domu im. św. Brata Alberta. - Ale w ostatnich dniach odnotowaliśmy ok. 30 nowych twarzy.
W sumie na bezdomnych czeka ponad 100 łóżek, obecnie zajętych jest 96. Warunkiem podstawowym, jaki trzeba spełnić, by móc schronić się w domu przy ul. Nowodworskiej jest trzeźwość. Z tą jednak u bezdomnych bywa różnie.
Nietrzeźwi trafiają do pogotowia socjalnego przy ul. Królewieckiej. Czasem przychodzą sami (dziennie do 15 osób), czasem przywożą ich policjanci lub strażnicy miejscy. Po wytrzeźwieniu bezdomny może pozostać w placówce, która oferuje także odzież zastępczą, do dyspozycji bezdomnych są również pralki. Przez całą dobę pracuje lekarz więc mogą się przebadać, a dwa razy w tygodniu dyżur pełni terapeuta. - Ci, którzy chcą takiej pomocy, mogą z niej skorzystać – usłyszeliśmy w pogotowiu socjalnym.
W placówce czeka 30 łóżek, ale w razie potrzeby, jest możliwość dostawek.
Od listopada do marca strażnicy miejscy wspólnie z pracownikami socjalnymi odwiedzają miejsca, w których koczują bezdomni. Informują, gdzie można znaleźć schronienie, gdzie zjeść ciepły posiłek czy zmienić odzież. Jednak mało bezdomnych decyduje się udać pod dach.
- Nawet, gdy chwyci mróz, jedna na kilkadziesiąt osób bezdomnych decyduje się na przeniesienie pod dach – mówi Karolina Wiercińska, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Elblągu. - Wybierają alkohol, nie chcą też poddać się zasadom panującym w domu przy Nowodworskiej. Nikogo do przenosin zmusić nie możemy – zauważa strażniczka. - Możemy, co też robimy – informować o placówkach pomocowych, namawiać, by bezdomni chcieli tam przeczekać zimę. W ubiegłym tygodniu podczas patrolu jeden mężczyzna z takiej pomocy chciał skorzystać i sam poprosił strażników, by go zawieźli do domu dla bezdomnych. Ale to wyjątkowy przypadek. Większość woli koczować na klatkach schodowych – takich interwencji zgłaszanych przez sąsiadów mamy najwięcej, ale są też na dworcu, rzadziej na terenie ogródków działkowych. Często zmieniają miejsce pobytu.
Policjanci i strażnicy miejscy apelują do mieszkańców, by reagowali, gdy zauważą bezdomnych. Naprawdę mroźna zima dopiero przed nami, ale obniżająca się temperatura już przyniosła tragiczne żniwo. Od listopada w wyniku wychłodzenia organizmu, na Warmii i Mazurach, zmarły już trzy osoby – w Pasymiu, Prostkach i Małdytach.
- Po kilkunastu latach pracy tutaj z reguły wszystkich bezdomnych znamy – usłyszeliśmy od pracownika domu im. św. Brata Alberta. - Ale w ostatnich dniach odnotowaliśmy ok. 30 nowych twarzy.
W sumie na bezdomnych czeka ponad 100 łóżek, obecnie zajętych jest 96. Warunkiem podstawowym, jaki trzeba spełnić, by móc schronić się w domu przy ul. Nowodworskiej jest trzeźwość. Z tą jednak u bezdomnych bywa różnie.
Nietrzeźwi trafiają do pogotowia socjalnego przy ul. Królewieckiej. Czasem przychodzą sami (dziennie do 15 osób), czasem przywożą ich policjanci lub strażnicy miejscy. Po wytrzeźwieniu bezdomny może pozostać w placówce, która oferuje także odzież zastępczą, do dyspozycji bezdomnych są również pralki. Przez całą dobę pracuje lekarz więc mogą się przebadać, a dwa razy w tygodniu dyżur pełni terapeuta. - Ci, którzy chcą takiej pomocy, mogą z niej skorzystać – usłyszeliśmy w pogotowiu socjalnym.
W placówce czeka 30 łóżek, ale w razie potrzeby, jest możliwość dostawek.
Od listopada do marca strażnicy miejscy wspólnie z pracownikami socjalnymi odwiedzają miejsca, w których koczują bezdomni. Informują, gdzie można znaleźć schronienie, gdzie zjeść ciepły posiłek czy zmienić odzież. Jednak mało bezdomnych decyduje się udać pod dach.
- Nawet, gdy chwyci mróz, jedna na kilkadziesiąt osób bezdomnych decyduje się na przeniesienie pod dach – mówi Karolina Wiercińska, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Elblągu. - Wybierają alkohol, nie chcą też poddać się zasadom panującym w domu przy Nowodworskiej. Nikogo do przenosin zmusić nie możemy – zauważa strażniczka. - Możemy, co też robimy – informować o placówkach pomocowych, namawiać, by bezdomni chcieli tam przeczekać zimę. W ubiegłym tygodniu podczas patrolu jeden mężczyzna z takiej pomocy chciał skorzystać i sam poprosił strażników, by go zawieźli do domu dla bezdomnych. Ale to wyjątkowy przypadek. Większość woli koczować na klatkach schodowych – takich interwencji zgłaszanych przez sąsiadów mamy najwięcej, ale są też na dworcu, rzadziej na terenie ogródków działkowych. Często zmieniają miejsce pobytu.
Policjanci i strażnicy miejscy apelują do mieszkańców, by reagowali, gdy zauważą bezdomnych. Naprawdę mroźna zima dopiero przed nami, ale obniżająca się temperatura już przyniosła tragiczne żniwo. Od listopada w wyniku wychłodzenia organizmu, na Warmii i Mazurach, zmarły już trzy osoby – w Pasymiu, Prostkach i Małdytach.
A