Po co łączyć gminę wiejską i miejską? Jak pobudzić społecznie mieszkańców? Jak wykorzystać projekt budowy stadionu? O swojej wizji rozwoju miasta mówi kandydat na prezydenta miasta Cezary Balbuza z Elbląskiej Koalicji Obywatelskiej.
- Marta Wiloch: W ostatnich wyborach uzyskał pan niewiele ponad tysiąć głosów, na ile liczy Pan tym razem?
- Cezary Balbuza: Jeżeli chodzi o zeszłoroczne wybory było to robione na zasadzie improwizacji. Propozycję, żeby kandydować dostałem od kolegów z EKO miesiąc przed, nie miałem tego w planach. Po namowach zgodziłem się. Nie byliśmy jednak do tego przygotowani, ale trzeba powiedzieć, że tamte wybory nie były normalne. Były emocje związane z referendum, a partie uczyniły z Elbląga poligon doświadczalny, zjechały się wszystkie gwiazdy, a komitety zniknęły i nie miały szansy na nic. Te wybory są na równych zasadach. Liczymy na to, że w ramach merytorycznej kampanii dotrzemy do większej liczby wyborców. Dla nas najważniejsze jest to, żeby w Elblągu zrealizowano nasz program, od którego zależy to, czy Elbląg wejdzie na ścieżkę rozwoju.
- A propos pomysłów. Jednym z nich jest połączenie gminy miejskiej z gminą Elbląg do końca 2016 r., jak Pan to widzi, jeśli chodzi o czas? I co, jeśli otaczająca miasto gmina wiejska nie będzie chciała połączenia?
- To pomysł realny, bazuje na tym, co wprowadza od stycznia 2015 r. Zielona Góra. Tę datę, czyli 2016 r., podałem jako oczekiwaną. Chodzi tu o to, że po konstruktywnej rozmowie po wyborach z władzami gminy wiejskiej, będziemy mogli ten proces bezproblemowo przeprowadzić przekonując argumentami. Problemem gminy wiejskiej jest skromny budżet, gdzie nie starczy na inwestycje. Obie gminy mają podobne problemy, bezrobocie, kłopoty ze ściągnięciem inwestorów, brak wkładu własnego w inwestycje. Więc my uważamy, że na tym połączeniu skorzystają wszyscy. Na przykład rozwój elbląskiego portu blokuje most pontonowy w Nowakowie, który jest na terenie gminy wiejskiej. W interesie obu gmin jest budowa w tym miejscu mostu zwodzonego, który byłby otwierany wtedy, gdy płynie jakaś jednostka i przejezdny wtedy, gdy nie ma ruchu. Inny przykład – tereny inwestycyjne, które położone są wzdłuż obwodnicy Elbląga. Tajemnicą poliszynela jest to, że oba ogromne centra handlowe, które miały być tam budowane, nawzajem się blokowały. Ani miasto nie chciało ustąpić, ani gmina wiejska. Dodatkowo, w tym kontrakcie zielonogórskim, opłaty lokalne obniżono do poziomu gminy wiejskiej, czyli skorzystali na tym mieszkańcy miasta.
- Czy ma Pan jakieś sygnały, że władze gminy Elbląg chciałyby tego połączenia?
- Nie mogę się za nie wypowiadać, ale około dwa miesiące, może miesiąc temu, spotkaliśmy się z władzami gminy wiejskiej, z panią wójt i jej zastępcą. Nie padło słowo "nie", to temat do dyskusji. Ale żeby rozmawiać trzeba mieć legitymację władzy. Mam nadzieję, że przekonamy do swojego pomysłu. A jeżeli nie? Można zrobić tak, jak w Zielonej Górze, czyli przeprowadzić referendum, wtedy radni już nic nie mogli zrobić.
- Wracamy do Elbląga, do mieszkańców. Jednym z punktów Pana programu jest dialog społeczny. Super, rozmawiajmy. Ale jak przekona Pan elblążan, którzy, umówmy się, nie są zbyt aktywni obywatelsko, do tego, by zaczęli interesować się losami miasta?
- Konsultacje powinny dotyczyć istotnych spraw, czyli takich, które generują wysokie koszty dla miasta albo związane są z opłatami lokalnymi. Takie rzeczy muszą być konsultowane. Zdaję sobie sprawę, że różnie może być, ale nikt nie powiedział, że takie konsultacje muszą odbywać się na sali, można to robić przez Internet. Proponowalibyśmy, żeby na stronie urzędu istniała platforma konsultacyjna. Czyli elblążanie, którzy chcą mieć wpływ na los miasta, rejestrują się tam i gdy jest temat konsultacji mogą proponować rozwiązania i głosować. Jeżeli dołączylibyśmy do tego kampanię społeczną w mediach to myślę, że jest to do zrobienia.
- Sporo uwagi poświęca Pan budżetowi obywatelskiemu, w swoim programie ma Pan takie sformułowanie "chciałbym rozwinąć budżet obywatelski". Co się pod tym kryje?
- Chodzi tu o to, żeby ludzie mieli w nim coraz więcej do powiedzenia i żeby mogli dysponować coraz większymi środkami, oczywiście w miarę możliwości finansowych miasta. Dotychczas były to drobne inwestycje, dotyczące jednego osiedla. My myślimy dalekosiężnie, w miarę rozwoju tej aktywności społecznej chcemy powołać społeczne rady dzielnic, które mogłyby decydować o ważniejszych inwestycjach.
- Jakie to byłyby środki?
- Chcielibyśmy, żeby wzrastały, ale musiałbym znać sytuację finansową miasta. Po piewszym półroczu wiemy, że nie jest ona ciekawa. Nie wiemy jak duża jest dziura w budżecie, mamy podejrzenia, że może wynosić około 20 milionów złotych i o tyle większe będzie zadłużenie miasta. Trzeba będzie ją uzupełnić, prawdopodobnie kolejną pożyczką albo emisją obligacji, ale o tym się na razie nie mówi. Wpływ na rządy w mieście chcielibyśmy zacząć od poważnego audytu.
- W swoim programie sporo miejsca poświęca Pan promocji miasta. Z jednej strony od lat mówi się, że Wyspa Spichrzów powinna być zagospodarowana, wiadomo, że to rzecz niełatwa, bo trudno zachęcić inwestorów. Z drugiej strony jak to zrobić, skoro już na samym początku popełniane są podstawowe błędy. Przykład? Tablica interaktywna, która stoi pod katedrą i jej treść jest dostępna tylko w języku polskim. Jak więc zachęcić inwestorów do miejsca, gdzie mamy myślenie od-do, bez spojrzenia perspektywicznego?
- Trzeba sobie zadać pytanie, czy istnieje sprawna komunikacja pomiędzy miastem, a klastrem turystycznym. I tak prawdę mówiąc to przedsiębiorcy powinni wychodzić do miasta z propozycjami, jakiego wsparcia potrzebują. Ale ja to widzę w ten sposób, że dopóki nie odbudujemy części nadrzecznej starego miasta musimy bazować na tym, co już mamy. Do tego momentu jesteśmy skazani na to, żeby była to spopularyzowana turystyka weekendowa. Ale to też jest wartość, bo nawet jeśli turyści przyjadą na weekend to zostawią tu pieniądze. Zadaniem naszych przedsiębiorców z branży turystycznej i hotelarskiej, przy pomocy miasta, jest wspólna organizacja promocji Elbląga, żeby było to miejsce, gdzie można zobaczyć perły turystyczne. Na tym musimy bazować i jak najszybciej szukać inwestorów.