Od ponad trzech dekad w służbie, w której niósł pomoc, ratował mienie, a nierzadko i ludzkie życie. Przyznaje, że bywały chwile grozy, gdy myślał, że z akcji już nie wróci, ale zawsze murem stali za nim koledzy. Jak mówi: dzielne chłopaki. To ich będzie brakowało mu najbardziej, no i ognia. St. bryg. Ryszard Baran, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej jest już emerytem, ale broni złożyć nie chce.
- To dla mnie trudny czas, żal odchodzić – przyznaje st. bryg. Ryszard Baran. - W Straży Pożarnej spędziłem blisko 31 lat. Służbę rozpocząłem 3 kwietnia, w dniu moich imienin, w 1984 r. Jako służbę zastępczą, bo nie chciałem iść do wojska. Jednak ta służba bardzo mi się spodobała, jej humanitarny charakter, niesienie pomocy bliźniemu, ratowanie życia i mienia. Zdecydowałem się więc pozostać w formacji. Przez pierwsze pięć lat pracowałem w podziale bojowym, czyli brałem bezpośrednio udział w akcjach ratowniczo-gaśniczych. Po ukończeniu szkoły chorążych "w nagrodę" zostałem przeniesiony do pracy w administracji. Tej akurat nie lubiłem, ale był taki czas, że brakowało ludzi. Przez 18 lat pracowałem w wydziale kontrolno-rozpoznawczym, począwszy od specjalisty, a zakończywszy na naczelniku. Pięć lat temu zostałem powołany na stanowisko zastępcy komendanta miejskiego PSP w Elblągu. I to był najtrudniejszy okres w mojej pracy w straży, bo w budżecie brakuje pieniędzy, trzeba szukać oszczędności, a strażacy chcą dbać o swoje bezpieczeństwo i pytają o pieniądze. Chcą wiedzieć, kiedy dostaną to czy tamto. A ja, jako wiceszef, musiałem mówić "poczekajcie jeszcze trochę, może w następnym kwartale, może jakiś sponsor nam pomoże, może pan komendant wojewódzki nas wesprze".
Czego elbląskim strażakom brakuje najbardziej?
- Potrzeby są bardzo duże – przyznaje st. bryg. Ryszard Baran. - Na początek utrzymanie obiektów. Są one bardzo stare i stanowią taką studnię bez dna, gdzie można wkładać dużo pieniążków, a wciąż będą braki. Dalej - mamy dwie grupy: wodno-nurkową i ratownictwa chemicznego. Aby w pełni funkcjonowały należałoby na pewno wymienić dwa samochody. Dla "chemików" komendant wojewódzki przyobiecał nam zakupić pojazd w następnym roku. Są i potrzeby codzienne, jak ubiór bojowy czy wyjściowy strażaka, remonty czy przeglądy samochodów. Utrzymanie kosztuje nas bardzo drogo, a budżet jest, jaki jest – podsumowuje ze smutkiem.
Elbląscy strażacy bardzo liczą na budowę nowej strażnicy. Działka przy ul. Łęczyckiej jest, ale co dalej?
- Nową strażnicę będą budowali już moi następcy – mówi st. bryg. Ryszard Baran. - Jest promyk nadziei, mamy przecież ziemię. Rok 2015 to będzie faza projektowania. Koszt projektu szacuje się w granicach 500-600 tys. zł. To bardzo duża kwota i sami jej nie zgromadzimy. Będą trwały zapewne negocjacje pomiędzy komendantem wojewódzkim, wojewodą i prezydentem Elbląga, kto i ile da. Myślę, że gdy już projekt powstanie będziemy krok po kroczku szli do przodu.
St. bryg. Ryszard Baran przeszedł już na emeryturę. Czego będzie mu brakowało?
- Ognia? (śmiech). Ale tak naprawdę, dzielnych chłopaków. Tworzyliśmy fajną ekipę, z która mogliśmy się powygłupiać, ale kiedy przyszło pracować – pracowaliśmy. Nawet 24 godziny na dobę, jak podczas powodzi. Albo cysterna z paliwem – wspomina wypadek na krajowej "siódemce" w Nowinie w 2005 r. - Był tam taki moment, gdy zaczęła trzeszczeć i w każdej chwili mogła wybuchnąć. Mogliśmy stamtąd nie wrócić.
Przyznaje, że praca strażaka jest niebezpieczna, ale...: - Na dzielnych chłopaków zawsze mogłem liczyć – mówi o kolegach Ryszard Baran.
Co będzie robić na emeryturze?
- Na emeryturze zwykle odpoczywa się po ciężkiej, stresującej służbie, ale jeszcze mam siłę – śmieje się. - Posiadam wiedzę i doświadczenie więc chciałbym znaleźć zajęcie w zakresie ochrony przeciwpożarowej.
Na stanowisku zastępcy komendanta Ryszarda Barana zastąpi bryg. Mariusz Kołecki.
Czego elbląskim strażakom brakuje najbardziej?
- Potrzeby są bardzo duże – przyznaje st. bryg. Ryszard Baran. - Na początek utrzymanie obiektów. Są one bardzo stare i stanowią taką studnię bez dna, gdzie można wkładać dużo pieniążków, a wciąż będą braki. Dalej - mamy dwie grupy: wodno-nurkową i ratownictwa chemicznego. Aby w pełni funkcjonowały należałoby na pewno wymienić dwa samochody. Dla "chemików" komendant wojewódzki przyobiecał nam zakupić pojazd w następnym roku. Są i potrzeby codzienne, jak ubiór bojowy czy wyjściowy strażaka, remonty czy przeglądy samochodów. Utrzymanie kosztuje nas bardzo drogo, a budżet jest, jaki jest – podsumowuje ze smutkiem.
Elbląscy strażacy bardzo liczą na budowę nowej strażnicy. Działka przy ul. Łęczyckiej jest, ale co dalej?
- Nową strażnicę będą budowali już moi następcy – mówi st. bryg. Ryszard Baran. - Jest promyk nadziei, mamy przecież ziemię. Rok 2015 to będzie faza projektowania. Koszt projektu szacuje się w granicach 500-600 tys. zł. To bardzo duża kwota i sami jej nie zgromadzimy. Będą trwały zapewne negocjacje pomiędzy komendantem wojewódzkim, wojewodą i prezydentem Elbląga, kto i ile da. Myślę, że gdy już projekt powstanie będziemy krok po kroczku szli do przodu.
St. bryg. Ryszard Baran przeszedł już na emeryturę. Czego będzie mu brakowało?
- Ognia? (śmiech). Ale tak naprawdę, dzielnych chłopaków. Tworzyliśmy fajną ekipę, z która mogliśmy się powygłupiać, ale kiedy przyszło pracować – pracowaliśmy. Nawet 24 godziny na dobę, jak podczas powodzi. Albo cysterna z paliwem – wspomina wypadek na krajowej "siódemce" w Nowinie w 2005 r. - Był tam taki moment, gdy zaczęła trzeszczeć i w każdej chwili mogła wybuchnąć. Mogliśmy stamtąd nie wrócić.
Przyznaje, że praca strażaka jest niebezpieczna, ale...: - Na dzielnych chłopaków zawsze mogłem liczyć – mówi o kolegach Ryszard Baran.
Co będzie robić na emeryturze?
- Na emeryturze zwykle odpoczywa się po ciężkiej, stresującej służbie, ale jeszcze mam siłę – śmieje się. - Posiadam wiedzę i doświadczenie więc chciałbym znaleźć zajęcie w zakresie ochrony przeciwpożarowej.
Na stanowisku zastępcy komendanta Ryszarda Barana zastąpi bryg. Mariusz Kołecki.