Wybudował w Elblągu stocznię, w której produkowano okręty parowe, statki pasażerskie, pogłębiarki i holowniki, a z czasem także torpedowce i niszczyciele. Zapewniał dobre warunki swoim pracownikom, rozwijał szkolnictwo zawodowe, prowadził działalność filantropijną, wnosząc spory wkład finansowy w rozbudowę infrastruktury miejskiej, szkół i sierocińców. Założył kasę ubogich. Dlaczego nie ma więc dziś w Elblągu ani szkoły ani ulicy imienia Ferdynanda Schichaua?
Szkoła im. Ferdynanda Schichaua?
Przed dawnym „imperium” Schichaua przy ulicy Stoczniowej jego postać upamiętniono zaledwie skromną tablicą pamiątkową. Nie ma dziś w Elblągu ani ulicy jego imienia, ani szkoły, którego mógłby być patronem. Wielkie starania o nadanie szkole im. Ferdynanda Schichaua czyniło swego czasu obecne Gimnazjum nr 9. Nieprzypadkowo. Przed wojną to właśnie ta szkoła nosiła imię tego człowieka sukcesu. Prawe skrzydło szkoły od strony ulicy Browarnej było niegdyś placówką dla chłopców im. Ferdynanda Schichaua, lewe, od ulicy Robotniczej, nosiło imię córki elblążanina, Elisabeth, gdzie uczyły się dziewczęta. Gimnazjum nr 9 poczyniło ogromne starania, by to właśnie Ferdynand Schichau stał się patronem placówki. Kilka lat temu miał miejsce wieloetapowy plebiscyt, mający wyłonić spośród dziesięciu kandydatów, patrona tejże szkoły. Wygrał Schichau. Nazwa nie spotkała się jednak z pozytywnym odzewem Urzędu Miasta, który orzekł, że są inne, wybitne postaci, które zasługują na upamiętnienie w Elblągu.
Człowiek sukcesu
- Zakłady Schichaua reagowały na wszelkie nowinki techniczne – mówi Lech Słodownik. - Gdy pod koniec XIX wieku rozwijało się kolejnictwo w Europie, Schichau wykupił teren koło dworca, gdzie powstała wielka fabryka lokomotyw. W latach dwudziestych XX wieku w czasach Republiki Weimarskiej zakład Schichaua był największym prywatnym zakładem w Niemczech. Wielki rozkwit zakładów nastąpił po przejęciu władzy przez Hitlera w 1933 roku. Wtedy to na wielką skalę rozwinęła się produkcja zbrojeniowa. Firma zaczęła się na tyle prężnie rozwijać, że w 1935 roku z listy bezrobotnych został wykreślony ostatni bezrobotny z naszego regionu.
Dlaczego więc mimo wielkich zasług Ferdynanda Schichaua jego postać była przez lata zapomniana? – Nie tylko postać Schichaua – mówi elbląski historyk. - Nie ma w Elblągu także ulicy Hanzy, a przecież Elbląg był miastem hanzeatyckim. Nie ma ulicy matki Elbląga czyli Lubeki. Nie ma ulicy Komnicka.
Poślizg mentalności PRL-u
Do 1945 roku imię Ferdynanda Schichaua nosiła obecna ulica Stoczniowa. W czasach PRL-u Schichau zyskał opinię militarysty i faszysty, był przecież producentem przemysłu zbrojeniowego: - Takie osądy wynikały z małej wiedzy na temat Schichua – mówi Lech Słodownik. - Umarł on przecież w 1896 roku czyli długo przed wojną. Należy podkreślić, że także i dzisiejsze władze niedostatecznie doceniają tego wybitnego elblążanina. Ja to nazywam poślizgiem mentalności PRL-u.
O Schichale nie zapomniała Fundacja Elbląg, która od 2000 roku organizuje konkurs na Filantropa Roku, w którym nagrodą jest statuetka nazwana imieniem Ferdynanda. Jedną z osób nią wyróżnionych jest żyjąca jeszcze, ponad 90-letnia prapraprawnuczka Ferdynanda, Elisabeth, mieszkająca pod Monachium. Mając na względzie miejsce urodzenia i działalności swojego przodka, pani Elisabeth obiecała, że po jej śmierci część dokumentów po wielkim dziadku trafi do szkoły, której przed wielu laty Schichau był patronem.
Miejmy nadzieję, że kwestia upamiętnienia postaci wielkiego elblążanina w obliczu okrągłej rocznicy jego urodzin, stanie się przyczynkiem do dyskusji i rozważań władz naszego miasta i wkrótce doczekamy się ulicy Ferdynanda Schichaua, szkoły jego imienia, a może nawet postawimy mu pomnik, jak to uczynili cztery lata po jego śmierci wdzięczni pracownicy schichauowskich zakładów.