Niestety, mimo walki z barierami, osoby niepełnosprawne muszą liczyć się z niemożnością i brakiem dostępu do niektórych instytucji, urzędów czy sklepów. Jednak zawsze powinny otrzymywać pomoc od pracowników. W jednym z elbląskich sklepów niepełnosprawny uczestniczył, w przykrej szczególnie dla niego, sytuacji. Okazało się, że od dyskryminacji do nieporozumienia niedaleka droga.
Na zakupy do jednego z elbląskich sklepów meblowych wybrała się matka z córką oraz niepełnosprawnym synem, który od sześciu lat porusza się na wózku inwalidzkim. Sklep jest właściwie dużym centrum, w którym znajduje się m.in. dział meblowy. Kobieta, aby obejrzeć interesujące ją meble, ruszyła w kierunku stosownego działu wraz z synem.
Bo porysuje meble
To co wydarzyło się później, chłopak relacjonuje w liście do Redakcji "portElu":
"Niestety, nie udało nam się dokonać zakupu, gdyż zostaliśmy w bardzo niemiły sposób wyproszeni przez "Pana z obsługi". Stwierdził, że do sklepu nie wolno mi wjechać, bo mogę poobijać meble. Słowa te skierował nie do mnie, lecz do mojej siostry, która prowadziła wózek, traktując mnie jak przedmiot lub osobę niepoczytalną. Moja mama poprosiła o rozmowę z kierownikiem sklepu. Po kilku minutach przyszła młoda pani, która przedstawiła się jako zastępcą kierownika. Rozmowa z tą panią nie okazała się zbyt owocna. Nie dość, że w sposób opryskliwy poprosiła, abym opuścił sklep, to na dodatek nie chciała podać swojej godności. Zajście to wywołało we mnie, w towarzyszących mi osobach oraz klientach wielkie oburzenie. Jedna z pań robiących zakupy skomentowała to jako objaw "hitleryzmu".
Mam wielką prośbę do kierownictwa tego sklepu. Aby na drzwiach obok zakazów wejścia z psami i lodami powiesili również zakaz dotyczący osób niepełnosprawnych. Oszczędzi to nieprzyjemności innym osobom poruszającym się na wózku inwalidzkim, które będą chciały zrobić zakupy".
Awantura zamiast porozumienia
Kierownik sklepu nie zgadza się z zarzutami i wyjaśnia, że sytuacja miała inny przebieg niż sugeruje list. Twierdzi, że nie tylko niepełnosprawny nie został wyproszony ze sklepu, ale nie został również obrażony. Ponadto, gdyby jego matka pozwoliła dojść do słowa obsłudze, to okazałoby się, że jest możliwy jego przejazd między prezentowanymi w dziale meblami.
- Cała sprawa bardzo mnie zabolała - wyjaśnia kierownik sklepu. - Oboje z żoną - to ona była rzekomo "opryskliwa i wyprosiła niepełnosprawną osobę ze sklepu" - wiemy, jak wygląda sytuacja osób niepełnosprawnych. Żona opiekowała się dwiema chorymi osobami, a i ja miałem kontakt z chorym synem kolegi. Wiemy zatem, jak ciężka jest dola niepełnosprawnych i chorych osób. Nigdy nie wyrządzilibyśmy im szkody ani krzywdy. Kobieta, która przyszła na zakupy z niepełnosprawnym synem, obraziła nas swoim zachowaniem i to ona nam wyrządziła krzywdę.
- Owego feralnego dnia nie było mnie w sklepie, a żona, która w nim nie pracuje, czekała w biurze - opowiada. - Pracownik, kiedy ustawiał meble na zapleczu usłyszał, że coś lub ktoś obija meble znajdujące się w dziale sprzedaży. Niegdyś prosiłem obsługę, aby zwracała uwagę na wózki dziecięce, które mogą uszkodzić towar (za "uszczerbki meblowe" płacą pracownicy ze swojej pensji). I to nie dlatego, żeby wypraszać matki z dziećmi ze sklepu tylko grzecznie porosić, aby zechciały zostawić wózek nieco przed wejściem do działu. Wózka popilnuje obsługa. Sam nawet pilnowałem kiedyś wózków z małymi dziećmi, gdy ich mamy oglądały meble. Matka, która weszła z niepełnosprawnym na wózku, poczuła się strasznie urażona grzeczną uwagą pracownika obsługi i zaczęła wrzeszczeć, że to "hitleryzm". Zażądała rozmowy z kierownikiem. Kiedy moja żona chciała z nią porozmawiać i wyjaśnić, że w takiej sytuacji meble zostaną rozsunięte i chłopak będzie mógł wjechać na teren działu, kobieta nie dopuściła jej do głosu. Tylko krzyczała obrażona na całą sytuację. Po emisji audycji w lokalnej rozgłośni radiowej, w której pani ta zszargała moje nazwisko i nazwę sklepu, czuję się wściekły i poszkodowany. Wykorzystała swoje niepełnosprawne dziecko do wszczęcia awantury. A nic by się nie stało, gdyby zachowywała się spokojnie. W pracy kieruję się żelazną zasadą: "Klient nasz pan".
Świat jest niepełnosprawny
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Ewę Sprawkę, miejskiego konsultanta do spraw osób niepełnosprawnych. Czy niepełnosprawni są w Elblągu dyskryminowani, nie mogą korzystać z obiektów użyteczności społecznej?
- Ta sytuacja obrazuje jedną podstawową sprawę, ten sklep nie jest dostępny dla osób niepełnosprawnych, jak zresztą większość sklepów w Elblągu - mówi Ewa Sprawka z Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych w Elblągu. - Osoby, które opiekują się niepełnosprawnymi, mają wystarczająco trudne życie i nie ma się co dziwić, że matka tego chłopaka zareagowała agresywnie. Ilość przeszkód, jakie pokonuje jest proporcjonalna do agresji. Gdyby pracownik potraktował ją ze zrozumieniem i pomógł, sprawa potoczyłaby się zupełnie inaczej. Ponadto my, jako Rada Konsultacyjna, walczymy o znoszenie barier architektonicznych, ale główną i najtrudniejszą barierą do pokonania jest psychika i świadomość ludzi. Jeżeli osoba niepełnosprawna ma znacznie utrudniony bądź wręcz niemożliwy start w codzienne życie, to z tego wynika, że cały świat jest niepełnosprawny. Nauczeni doświadczeniem tego przypadku powinniśmy wyciągnąć wnioski i zapobiegać podobnym w przyszłości.
Na całym zamieszaniu ucierpiał niepełnosprawny chłopak, który musiał uczestniczyć w awanturze dotyczącej swojej osoby. Czy naprawdę do takich stresujących sytuacji musi jednak dochodzić?
Bo porysuje meble
To co wydarzyło się później, chłopak relacjonuje w liście do Redakcji "portElu":
"Niestety, nie udało nam się dokonać zakupu, gdyż zostaliśmy w bardzo niemiły sposób wyproszeni przez "Pana z obsługi". Stwierdził, że do sklepu nie wolno mi wjechać, bo mogę poobijać meble. Słowa te skierował nie do mnie, lecz do mojej siostry, która prowadziła wózek, traktując mnie jak przedmiot lub osobę niepoczytalną. Moja mama poprosiła o rozmowę z kierownikiem sklepu. Po kilku minutach przyszła młoda pani, która przedstawiła się jako zastępcą kierownika. Rozmowa z tą panią nie okazała się zbyt owocna. Nie dość, że w sposób opryskliwy poprosiła, abym opuścił sklep, to na dodatek nie chciała podać swojej godności. Zajście to wywołało we mnie, w towarzyszących mi osobach oraz klientach wielkie oburzenie. Jedna z pań robiących zakupy skomentowała to jako objaw "hitleryzmu".
Mam wielką prośbę do kierownictwa tego sklepu. Aby na drzwiach obok zakazów wejścia z psami i lodami powiesili również zakaz dotyczący osób niepełnosprawnych. Oszczędzi to nieprzyjemności innym osobom poruszającym się na wózku inwalidzkim, które będą chciały zrobić zakupy".
Awantura zamiast porozumienia
Kierownik sklepu nie zgadza się z zarzutami i wyjaśnia, że sytuacja miała inny przebieg niż sugeruje list. Twierdzi, że nie tylko niepełnosprawny nie został wyproszony ze sklepu, ale nie został również obrażony. Ponadto, gdyby jego matka pozwoliła dojść do słowa obsłudze, to okazałoby się, że jest możliwy jego przejazd między prezentowanymi w dziale meblami.
- Cała sprawa bardzo mnie zabolała - wyjaśnia kierownik sklepu. - Oboje z żoną - to ona była rzekomo "opryskliwa i wyprosiła niepełnosprawną osobę ze sklepu" - wiemy, jak wygląda sytuacja osób niepełnosprawnych. Żona opiekowała się dwiema chorymi osobami, a i ja miałem kontakt z chorym synem kolegi. Wiemy zatem, jak ciężka jest dola niepełnosprawnych i chorych osób. Nigdy nie wyrządzilibyśmy im szkody ani krzywdy. Kobieta, która przyszła na zakupy z niepełnosprawnym synem, obraziła nas swoim zachowaniem i to ona nam wyrządziła krzywdę.
- Owego feralnego dnia nie było mnie w sklepie, a żona, która w nim nie pracuje, czekała w biurze - opowiada. - Pracownik, kiedy ustawiał meble na zapleczu usłyszał, że coś lub ktoś obija meble znajdujące się w dziale sprzedaży. Niegdyś prosiłem obsługę, aby zwracała uwagę na wózki dziecięce, które mogą uszkodzić towar (za "uszczerbki meblowe" płacą pracownicy ze swojej pensji). I to nie dlatego, żeby wypraszać matki z dziećmi ze sklepu tylko grzecznie porosić, aby zechciały zostawić wózek nieco przed wejściem do działu. Wózka popilnuje obsługa. Sam nawet pilnowałem kiedyś wózków z małymi dziećmi, gdy ich mamy oglądały meble. Matka, która weszła z niepełnosprawnym na wózku, poczuła się strasznie urażona grzeczną uwagą pracownika obsługi i zaczęła wrzeszczeć, że to "hitleryzm". Zażądała rozmowy z kierownikiem. Kiedy moja żona chciała z nią porozmawiać i wyjaśnić, że w takiej sytuacji meble zostaną rozsunięte i chłopak będzie mógł wjechać na teren działu, kobieta nie dopuściła jej do głosu. Tylko krzyczała obrażona na całą sytuację. Po emisji audycji w lokalnej rozgłośni radiowej, w której pani ta zszargała moje nazwisko i nazwę sklepu, czuję się wściekły i poszkodowany. Wykorzystała swoje niepełnosprawne dziecko do wszczęcia awantury. A nic by się nie stało, gdyby zachowywała się spokojnie. W pracy kieruję się żelazną zasadą: "Klient nasz pan".
Świat jest niepełnosprawny
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Ewę Sprawkę, miejskiego konsultanta do spraw osób niepełnosprawnych. Czy niepełnosprawni są w Elblągu dyskryminowani, nie mogą korzystać z obiektów użyteczności społecznej?
- Ta sytuacja obrazuje jedną podstawową sprawę, ten sklep nie jest dostępny dla osób niepełnosprawnych, jak zresztą większość sklepów w Elblągu - mówi Ewa Sprawka z Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych w Elblągu. - Osoby, które opiekują się niepełnosprawnymi, mają wystarczająco trudne życie i nie ma się co dziwić, że matka tego chłopaka zareagowała agresywnie. Ilość przeszkód, jakie pokonuje jest proporcjonalna do agresji. Gdyby pracownik potraktował ją ze zrozumieniem i pomógł, sprawa potoczyłaby się zupełnie inaczej. Ponadto my, jako Rada Konsultacyjna, walczymy o znoszenie barier architektonicznych, ale główną i najtrudniejszą barierą do pokonania jest psychika i świadomość ludzi. Jeżeli osoba niepełnosprawna ma znacznie utrudniony bądź wręcz niemożliwy start w codzienne życie, to z tego wynika, że cały świat jest niepełnosprawny. Nauczeni doświadczeniem tego przypadku powinniśmy wyciągnąć wnioski i zapobiegać podobnym w przyszłości.
Na całym zamieszaniu ucierpiał niepełnosprawny chłopak, który musiał uczestniczyć w awanturze dotyczącej swojej osoby. Czy naprawdę do takich stresujących sytuacji musi jednak dochodzić?
A