Trzy lata temu na osiedlu Nad Jarem postawiono płot, który znacznie ograniczył problem dzików. Jak jednak alarmuje jedna z naszych Czytelniczek zwierzęta te znów się pojawiły, tym razem w okolicy ul. Lubelskiej i Korczaka. Urząd Miejski przyznaje, że takie zgłoszenie było i zapewnia, że sytuację będzie monitorować.
- Widziałam dziki w okolicy zakrętu łączącego ul. Lubelską z ul. Korczaka. Zgłosiłam to dwa tygodnie temu – mówi Czytelniczka. - Tą drogą chodzą dzieci do szkoły, co będzie, gdy spotkają się z dzikiem? - pyta i dodaje, że może to być niebezpieczna sytuacja.
Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego przyznaje, że takie zgłoszenie przez miejskie służby zostało przyjęte.
- Patrol straży miejskiej pojechał na miejsce, ale zwierząt już nie było – wyjaśnia urzędnik. - Złożony został meldunek do Polskiego Związku Łowieckiego. Będziemy monitorować tę sprawę i działać w razie potrzeby.
Jak zaznacza Łukasz Mierzejewski w takich przypadkach nie ma jednego schematu postępowania.
- Reagujemy na bieżąco. Jeśli zajdzie taka potrzeba, na przykład jeśli zwierzę będzie agresywne, może zostać użyta broń Palmera [służy do usypiania zwierząt – red.] – informuje.
Tymczasem warto pamiętać o kilku zasadach.
- Jeśli spotkamy na swojej drodze dzika, to nie podchodźmy do niego, nie próbujmy go płoszyć, głaskać. Spokojnie wycofajmy się i zadzwońmy do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego [pod nr 55 239-30-40 lub 55 239-30-41 – red.] - radzi Jan Piotrowski z Nadleśnictwa Elbląg. - Jeśli dziki poczują się zaniepokojone, przestraszone, to mogą być niebezpieczne. Warto pamiętać o tym, że choć pojawiają się w mieście, to wciąż są dzikie zwierzęta.
- Apelujemy również do mieszkańców o to, żeby w żaden sposób nie dokarmiali tych zwierząt – dodaje Łukasz Mierzejewski.
- Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że jeśli wysypujemy pożywienie na trawniki albo pozostawiamy niezabezpieczone odpady, to dostarczamy dzikom gotową karmę – ostrzega Jan Piotrowski. - Ponadto jeśli zwierzęta te są podkarmiane przez mieszkańców to chętnie zostają w mieście.
Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego przyznaje, że takie zgłoszenie przez miejskie służby zostało przyjęte.
- Patrol straży miejskiej pojechał na miejsce, ale zwierząt już nie było – wyjaśnia urzędnik. - Złożony został meldunek do Polskiego Związku Łowieckiego. Będziemy monitorować tę sprawę i działać w razie potrzeby.
Jak zaznacza Łukasz Mierzejewski w takich przypadkach nie ma jednego schematu postępowania.
- Reagujemy na bieżąco. Jeśli zajdzie taka potrzeba, na przykład jeśli zwierzę będzie agresywne, może zostać użyta broń Palmera [służy do usypiania zwierząt – red.] – informuje.
Tymczasem warto pamiętać o kilku zasadach.
- Jeśli spotkamy na swojej drodze dzika, to nie podchodźmy do niego, nie próbujmy go płoszyć, głaskać. Spokojnie wycofajmy się i zadzwońmy do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego [pod nr 55 239-30-40 lub 55 239-30-41 – red.] - radzi Jan Piotrowski z Nadleśnictwa Elbląg. - Jeśli dziki poczują się zaniepokojone, przestraszone, to mogą być niebezpieczne. Warto pamiętać o tym, że choć pojawiają się w mieście, to wciąż są dzikie zwierzęta.
- Apelujemy również do mieszkańców o to, żeby w żaden sposób nie dokarmiali tych zwierząt – dodaje Łukasz Mierzejewski.
- Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że jeśli wysypujemy pożywienie na trawniki albo pozostawiamy niezabezpieczone odpady, to dostarczamy dzikom gotową karmę – ostrzega Jan Piotrowski. - Ponadto jeśli zwierzęta te są podkarmiane przez mieszkańców to chętnie zostają w mieście.
mw