W sprawie powitania "Rajdu Dobrej Nowiny" w Elblągu napisał do nas Pan Piotr Margaszewski. Tytuł tekstu pochodzi od Redakcji.
Chciałbym wyrazić swoje oburzenie w związku z "imprezą", która miała miejsce wczoraj, 4 sierpnia br., a której celem było/powinno być: powitanie gości (nie byle jakich, bo byli to politycy, lekarze, działacze samorządowi itd.); podziękowanie za ich działalność charytatywną (za dar dla Elbląga); pokazanie Elbląga z najlepszej strony - reklama miasta i regionu; przy okazji promocja zdrowia, aktywnego trybu życia. Z tego, co widziałem śmiem twierdzić, że żaden cel nie został zrealizowany. Cel pierwszy został zrealizowany jedynie przez garstkę cyklistów z Elbląga. GDZIE BYLI ELBLĄŻANIE? W domu lub na piwie, bo nikt o tym, co się będzie działo nie wiedział. Informacja w gazecie to nie wszystko. A gdzie plakaty, telewizja regionalna, strona internetowa?
W imieniu Elbląga gości przywitała grupa ok. 30 niezorientowanych w tym co się dzieje elblążan, z tego 4 osoby na rowerach, kilku policjantów, potwornie prezentujący się zespół pieśni i tańca (pokaz wymaga oprawy, światła, a te dzieciaki zostały prawie wypchnięte na scenę) no i prezentera odpowiedniego do sytuacji, co najmniej znającego słowa “welcome”, że już nie wspomnę o konieczności mówienia po niemiecku. Tłumacz nic tu nie pomógł.
Wszystko to co się działo na scenie tak interesowało gości, że zmęczeni kwitowali to słowem "aus".
Elblążanie nie dopisali, dopisały za to miejscowe dzieciaki, które szybko "zintegrowały się" z gośćmi i po przymierzeniu np. kasku czy koszulki, znikały w pobliskich podwórkach. Nie brakowało też bardzo popularnego w Elblągu dziecięcego żebractwa. (...)
Podziękowania za dar były, ale oklaskami podziękowali sobie sami goście. Elbląg został pokazany z najgorszej strony: wyludnione miasto, po którym biega chmara dzieci nie pierwszej czystości, rządzących, którzy nie mówią nawet po angielsku (wynika z tego, że nie mają nawet podstawowego wykształcenia w standardzie europejskim i polskim również, bo angielski zaczyna się już w 4-tej klasie podstawówki) i młodzież, która tańczy, śpiewa i ubiera się w to samo od czasów Napoleona. Nie mam nic przeciwko zespołom folkowym, ale jak chcemy zmienić obraz kraju, to skończmy również z tym stereotypem. O ostatnim celu, to nie ma co wspominać. Kto by się odważył, a raczej komu by się chciało pokazać na rowerach, zwłaszcza że na kolacji trzeba być pachnącym, a na rowerze można się spocić. Gościom z pewnością to by nie przeszkadzało, bo byliby w podobnej sytuacji.
Kto nie był, niech żałuje, bo takiej katastrofy jeszcze w Elblągu nie było. Przyznał mi rację nawet witający z ramienia miasta stwierdzając: "Mnie również jest wstyd za tę imprezę, ale to nie ode mnie zależało". A więc od kogo?
Jeszcze raz gratulacje, tym razem dla całego Urzędu Miejskiego, Biura Promocji Miasta szczególnie za tę żenadę, którą mało kto miał szansę zobaczyć.
Pozdrawiam Piotr Margaszewski
Zobacz także: "Z dobrą nowiną"
W imieniu Elbląga gości przywitała grupa ok. 30 niezorientowanych w tym co się dzieje elblążan, z tego 4 osoby na rowerach, kilku policjantów, potwornie prezentujący się zespół pieśni i tańca (pokaz wymaga oprawy, światła, a te dzieciaki zostały prawie wypchnięte na scenę) no i prezentera odpowiedniego do sytuacji, co najmniej znającego słowa “welcome”, że już nie wspomnę o konieczności mówienia po niemiecku. Tłumacz nic tu nie pomógł.
Wszystko to co się działo na scenie tak interesowało gości, że zmęczeni kwitowali to słowem "aus".
Elblążanie nie dopisali, dopisały za to miejscowe dzieciaki, które szybko "zintegrowały się" z gośćmi i po przymierzeniu np. kasku czy koszulki, znikały w pobliskich podwórkach. Nie brakowało też bardzo popularnego w Elblągu dziecięcego żebractwa. (...)
Podziękowania za dar były, ale oklaskami podziękowali sobie sami goście. Elbląg został pokazany z najgorszej strony: wyludnione miasto, po którym biega chmara dzieci nie pierwszej czystości, rządzących, którzy nie mówią nawet po angielsku (wynika z tego, że nie mają nawet podstawowego wykształcenia w standardzie europejskim i polskim również, bo angielski zaczyna się już w 4-tej klasie podstawówki) i młodzież, która tańczy, śpiewa i ubiera się w to samo od czasów Napoleona. Nie mam nic przeciwko zespołom folkowym, ale jak chcemy zmienić obraz kraju, to skończmy również z tym stereotypem. O ostatnim celu, to nie ma co wspominać. Kto by się odważył, a raczej komu by się chciało pokazać na rowerach, zwłaszcza że na kolacji trzeba być pachnącym, a na rowerze można się spocić. Gościom z pewnością to by nie przeszkadzało, bo byliby w podobnej sytuacji.
Kto nie był, niech żałuje, bo takiej katastrofy jeszcze w Elblągu nie było. Przyznał mi rację nawet witający z ramienia miasta stwierdzając: "Mnie również jest wstyd za tę imprezę, ale to nie ode mnie zależało". A więc od kogo?
Jeszcze raz gratulacje, tym razem dla całego Urzędu Miejskiego, Biura Promocji Miasta szczególnie za tę żenadę, którą mało kto miał szansę zobaczyć.
Pozdrawiam Piotr Margaszewski
Zobacz także: "Z dobrą nowiną"