To tu kształtują się pierwsze rysy charakteru, postawy życiowe, to tu nierzadko poznaje się swoich pierwszych przyjaciół. W tym miejscu zaczyna się uczyć dziecko tego, czym jest obowiązek, przy czym nie zabiera się mu dzieciństwa, bo dobra szkoła to taka, która uczy i bawi. Od 50 lat Szkoła Podstawowa nr 21 wychowuje najmłodszych elbląskich uczniów. Zobacz fotoreportaż.
Życzeń i gratulacji nie zabrakło z wielu stron, w końcu 50 lat obchodzi się tylko raz.
– Ta pięćdziesiątka dla uczniów to taka bajkowa cyfra, oznaczająca bliżej nieokreśloną przyszłość, a dla innych to już wspomnienia. Zatem 50 nie dla każdego znaczy to samo – mówiła wiceprezydent Elbląga Grażyna Kluge. – Szkoła przechodzi wszelkie modyfikacje urbanistyczne, przeszła już tak wiele różnych reform oświatowych, że każda kolejna jej nie straszna, ale najcenniejszym darem tej szkoły są ludzie, którzy są niezmienni w swym zaangażowaniu, poświęceniu, oddaniu i otwartości, w tym wszystkim, czym dzielą się z najmłodszymi. Może nie ma spektakularnych efektów w postaci znakomitości, które opuściły szkołę, ale to szkoła podstawowa zaczyna najważniejsze dzieło- kształtowanie młodego człowieka, to tu dzieje się ten początek.
– Jest mi niezmiernie miło, że po wielu latach szkoły mogę się tutaj pojawić, w murach swojej szkoły. Uczyłem się w niej podczas jej remontu- dobudowy trzeciego piętra, dlatego na jeden rok zostaliśmy odesłani na Malborską – wspominał Witold Wróblewski, absolwent Szkoły Podstawowej nr 21, a obecnie członek Zarządu Województwa Warmińsko- Mazurskiego.
Historia Szkoły Podstawowej nr 21 rozpoczęła się we wrześniu 1962 roku, a pierwszą nominację na stanowisko dyrektora otrzymała Jadwiga Witomska. Początkowo placówka liczyła 25 oddziałów, pracowało w niej 27 nauczycieli, zaledwie dwoje z wykształceniem magisterskim. Wraz z upływem lat zwiększała się liczba oddziałów klasowych oraz nauczycieli. Obecnie szkoła liczy 29 oddziałów klasowych, około 50 nauczycieli oraz prawie 700 uczniów. Uczestniczy m.in. w projektach unijnych, współpracuje z hiszpańską szkołą z Toledo, z wieloma miejskimi placówkami o charakterze kulturalnym, społecznym czy sportowym, natomiast do jej szczególnych osiągnięć można zaliczyć przyjęcie jej w 1990 roku przez Krajowy Komitet Narodowego Czynu Pomocy Szkole do Klubu Przodujących Szkół.
Jaki jest zatem „przepis” na dobrą szkołę?
– Musi zaistnieć kilka czynników. Przede wszystkim nauczyciele, którzy są „zapaleńcami”- to muszą być ludzie, którzy chcą pracować. Jeśli trafi się na takich, którym się nie chce to nie zbuduje się dobrej szkoły. Tutaj ludziom chce się pracować, stąd też biorą się nowoczesne metody nauczania czy innowacje pedagogiczne. Nasza szkoła to pierwsza szkoła w województwie, która wprowadziła innowację pedagogiczno- metodyczną czyli dodatkowe lekcje matematyki, takie klasy mają na przykład 6 czy 8 godzin matematyki tygodniowo, poza tym są też klasy z dwoma językami – wyjaśniał Edward Pietrulewicz, obecny dyrektor SP nr 21. – W zeszłym roku pojawiono się u mnie z propozycją używania narzędzi aktywnych do pracy z dziećmi, które polegają na tym, że to dziecko pracuje, a nauczyciel jest tylko mentorem, który wspomaga tę pracę. Poza tym ważny jest sprzęt, mamy w każdej klasie Internet, prawie w każdej jest projektor multimedialny, w 16 klasach tablice multimedialne. Te wszystkie nowoczesne metody nauczania skutkują tym, że dziecko inaczej odbiera naukę. W dzisiejszych czasach dzieci są znudzone wykładem nauczyciela, po dwóch minutach nie słuchają, dlatego trzeba inaczej do nich podejść.
Czego zatem życzyć szkole na kolejne 50 lat?
– Podstawą są sprawy dotyczące remontu sali gimnastycznej, stołówki, kuchni czy szatni, ale to takie przyziemne sprawy, jeśli to będzie zapewnione to z resztą damy sobie radę – dodaje dyrektor Pietrulewicz.