Sześcioprocentowe poparcie dla Pawła Kowszyńskiego to bardzo dobry wynik. Pokazuje, że Solidarna Polska wyraźnie przekroczyła próg wyborczy i zyskała prawo obywatelstwa w wielkiej polityce – mówił dziś (24 czerwca) w Elblągu europoseł Jacek Kurski. Dodał jednocześnie, że poparcia w ciemno jego formacja nikomu nie przekaże. – To inne stronnictwa powinny zabiegać o te 2 tysiące głosów.
- Pierwszy raz kandyduję na tak poważną funkcję i to doświadczenie oraz program będę realizował w kolejnej kampanii wyborczej, która będzie za rok – zapowiedział Kowszyński.
Solidarna Polska nic „nie ugrała” w czasie tych wyborów. Nie ma swoich przedstawicieli w nowej Radzie Miejskiej, nie ma też prezydenta. Co zatem wprawia w tak dobry nastrój Jacka Kurskiego, europosła i wiceprezesa tej formacji politycznej?
- Wynik tych wyborów pokazuje, że Solidarna Polska przekroczyła 5-procentowy próg wyborczy i zyskała prawo obywatelstwa w wielkiej polityce – stwierdził. – To wielka radość. Elbląg był testem, a nie każdy go przeszedł – kontynuował euro poseł. - Spośród partii parlamentarnych widzimy pewną ekwilibrystykę PSL, gdzie pan Wróblewski startował pod własnym szyldem, a PSL jego wynik wyborczy poczytuje jako własny sukces. Ruchowi Palikota też się nie udało. I to drugi test wyborczy, w którym brała udział Solidarna Polska – z sukcesem – wskazywał Jacek Kurski. - Pierwszy odbył się w styczniu w Kazimierzy Wielkiej (wybory burmistrza), gdzie uzyskaliśmy 14 procent głosów. No, ale tam jest teren prawicowy – zaraz zaznaczył. – Elbląg to teren trudny, kandydat mało znany i najmłodszy w stawce, a mimo tego Solidarna Polska pod własnym szyldem uzyskała prawie 6 procent poparcia. Traktujemy to jako wielką zaliczkę na przyszłość, wielki mandat zaufania i przede wszystkim rozhermetyzowanie polskiej sceny politycznej.
Elbląg to trudny teren dla prawicy – jak chce euro poseł Kurski, ale przecież Prawo i Sprawiedliwość zebrało podczas tych wyborów spore żniwo: 10 mandatów w radzie i ponad 30-procentowe poparcie dla Jerzego Wilka, kandydata na prezydenta.
- Gratulujemy kolegom z PiSu, ale miejmy na uwadze dwa fakty – tłumaczył Jacek Kurski. – Po pierwsze, w sensie liczebnym to cały czas 12 tysięcy osób, które udzieliły poparcia PiSowi w poprzednich wyborach, pod względem liczby to nie jest ani o głos więcej. Procentowo to też nie jest wynik uprawniający zarówno do zwycięstwa w samorządzie, jak i w kraju. Nie da się wygrać z 30 procentami. Nasz wynik, wybijający się na niepodległość, da wiele do myślenia PiS – zapewnił wiceprezes Solidarnej Polski. - Wrota polityki otworzyły się dla Solidarnej Polski, zadając kłam sondażom.
7 lipca elblążanie znowu pójdą do urn, by oddać swój głos na jednego z dwóch kandydatów – Prawa i Sprawiedliwości lub Platformy Obywatelskiej. Kogo poprze Solidarna Polska?
- Nikogo w ciemno nie popieramy – stanowczo zapowiedział Jacek Kurski. - 6 procent, czyli 2 tys. głosów to bardzo dobry wynik i myślę, że inne stronnictwa polityczne powinny zabiegać o poparcie Pawła Kowszyńskiego i naszych wyborców. Muszą być poważne negocjacje polityczne i programowe. I tu już inicjatywa leży po stronie innych partii. Nie da się zignorować naszej siły w wyborach, w których o zwycięstwie/przegranej może zdecydować pół procenta – wskazywał. - Jeżeli ktoś uważa, że w tym kontekście nie uczestniczymy w grze, głęboko się myli i może zapłacić za to wysoką cenę.
A kto według Solidarnej Polski powinien wyjść zwycięsko z walki o fotel prezydenta Elbląga?
- Niech wygra lepszy – podsumował Jacek Kurski.