Dyskusja o podwyżkach dla motorniczych przeniosła się dziś (7 września) na salę sesyjną. Związkowcy mówili, że jest im przykro, bo mimo iż obniżają swoje żądania, dialogu społecznego nie widzą. Prezydent Elbląga odpierał, że podwyżki już były, a na kolejne miasta nie stać. Radni z kolei stwierdzili, że trzeba doprowadzić do porozumienia, a niektórzy nawet wskazywali - pół żartem, pół serio - gdzie pieniędzy szukać.
Przypomnijmy: pracownicy spółki chcą podwyżek. Spór rozpoczął się w styczniu tego roku, w maju pracownicy weszli w spór zbiorowy z zarządem spółki. Jest wrzesień, ale rozwiązania w dalszym ciągu nie widać.
- To nie jest tak, że my chcemy teraz, natychmiast podwyżki. Zwróciliśmy się o przedstawienie nam mapy drogowej, w której byłby określony sposób i termin dojścia do naszej propozycji – mówił wielokrotnie Roman Kluczyk, przewodniczący Okręgu Północnego Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. - Chcemy podwyżki o 1 zł od lipca tego roku i kolejnej podwyżki o 1 zł od początku przyszłego roku oraz wprowadzenia dodatku za pracę w niedzielę i święta.
Brak porozumienia z miastem spowodował, że pracownicy podjęli decyzję o przeprowadzeniu 4 września strajku ostrzegawczego. Tramwaje nie kursowały od godziny 6.30, zakończyły swoje kursy na pętlach przy ul. Ogólnej, Druskiej i Saperów i stały tam przez dwie godziny.
Podczas dzisiejszej (7 września) sesji Rady Miejskiej gorąco dyskutowano na temat problemów w spółce Tramwaje Elbląskie.
Roman Kluczyk przypomniał genezę sporu, wspomniał o mediacjach, które nie przyniosły rezultatu.
- Strajk ostrzegawczy był pokazem determinacji i frustracji, że dialog społeczny nie jest prowadzony – mówił związkowiec. - Czy nasze żądania są za duże? Nie. Pielęgniarki chciały większych podwyżek, ale my jesteśmy małą grupą i dlatego ignorowaną. Mówi się, że tramwajarze zarabiają dużo – kontynuował. - Podobno średnia pensja wynosi 3600 zł. Jako motorniczy z 24-letnim stażem zarabiam 16 zł za godzinę, co, jak łatwo policzyć, nie daje takiej kwoty.
- Nie jest tak, że związek zawodowy jest roszczeniowy i chce tylko pieniędzy – podkreślał Roman Kluczyk. - Odbyliśmy szereg spotkań z radnymi w sprawie problemów w komunikacji miejskiej. Proponowaliśmy zwiększenie usług przewozowych, bo pasażerowie się skarżą, że nie ma miejsc w tramwajach. Może 130-lecia tramwajów nie dożyjemy – z przykrością zauważył. - Nam potrzeba potężnego kopniaka, nowego taboru, by zachęcić elblążan do korzystania z tramwajów. Chcemy pracować, ale potrzebujemy narzędzi do pracy.
Prezydent Elbląga odpierał: - Nie do końca prawdziwe są informacje dotyczące braku podwyżek w spółce Tramwaje Elbląskie – mówił Witold Wróblewski. - Dziś głosujemy zwiększenie wydatków na tramwaje w wysokości 600 tys. zł, co zapewnia podwyżkę 7-procentową z 2016 r. Nie wszystkie środki są możliwe do przesunięcia, ale w założeniach budżetowych na przyszły rok zakładamy podwyżki w sferze budżetowej. Nie powiedziałem więc, że temat jest zamknięty – zwrócił się do związkowców.
- Cierpliwość pracowników została wyczerpana – to już słowa radnej Marii Koseckiej.
- Elbląg nasz wspólna sprawa – to było pana hasło wyborcze. Gdzie jest ta wspólna sprawa? - dodał radny PiS Rafał Traks. - Pan [to do Witolda Wróblewskiego – red.] mówi o uśrednionym wynagrodzeniu dla całego zakładu. Apeluję, by jak najszybciej rozwiązać sytuację i nie dopuścić, by tramwaje jeszcze raz stanęły.
- Trzeba doprowadzić do porozumienia, bo kwoty nie są oszałamiające – głos zabrał również radny SLD Ryszard Klim. - Oczekiwania finansowe załogi Tramwajów Elbląskich są ograniczone do 200 - 300 tys. zł. To kropla w morzu potrzeb i powinny zostać spełnione.
- Mam nadzieję, że pan prezydent skróci negocjacje – to już Jolanta Lisewska, radna PiS. - Tramwaje bez ludzi nie pojadą nowymi torami, a ci ludzie pracują w bardzo ciężkich warunkach. Proszę zrobić wszystko, bo człowiek jest najważniejszy.
- Jest nam przykro, że musimy tu być, bo sprawy płacowe powinniśmy załatwiać na własnym podwórku – stwierdził Roman Kluczyk. - Ale to od państwa decyzji zależy budżet. Zależy nam by pracować, dbać o własną firmę i jeszcze zarobić.
Związkowiec wskazywał też na sytuację kadrową wśród motorniczych.
- Mamy bardzo wysoką średnią wieku, bo młodzi ludzie nie chcą pracować za taką płacę – wskazywał związkowiec. - Praca jest 3-zmianowa, przez 365 dni w roku więc trzeba podnosić płace, by ruch kadrowy w zakładzie był. Na następny kurs motorniczych zgłosił się … jeden kandydat.
Jak znaleźć wyjście z problemów w Tramwajach Elbląskich? Propozycja Rafała Traksa wzbudziła uśmiech: - 200 tys. zł to kwota, która została przeznaczona dla Stowarzyszenia Miłośników Sportów Zimowych, które powstało 2 miesiące przed ogłoszeniem konkursu. Z kolei 100 tys. zł można pozyskać wycofując się z planu postawienia szaletu publicznego u zbiegu ulic Mickiewicza/Żeromskiego 100 tys. zł.
Zupełnie na serio, przewodniczący Rady Miejskiej Marek Pruszak stwierdził: - Są możliwości budżetowe i jeśli podejdziemy do nich gospodarnie to wyjdziemy z tej sytuacji.
Prezydent Witold Wróblewski zapewnił, że tematu nie zamyka. Jednak dziś konkrety nie padły.
- To nie jest tak, że my chcemy teraz, natychmiast podwyżki. Zwróciliśmy się o przedstawienie nam mapy drogowej, w której byłby określony sposób i termin dojścia do naszej propozycji – mówił wielokrotnie Roman Kluczyk, przewodniczący Okręgu Północnego Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. - Chcemy podwyżki o 1 zł od lipca tego roku i kolejnej podwyżki o 1 zł od początku przyszłego roku oraz wprowadzenia dodatku za pracę w niedzielę i święta.
Brak porozumienia z miastem spowodował, że pracownicy podjęli decyzję o przeprowadzeniu 4 września strajku ostrzegawczego. Tramwaje nie kursowały od godziny 6.30, zakończyły swoje kursy na pętlach przy ul. Ogólnej, Druskiej i Saperów i stały tam przez dwie godziny.
Podczas dzisiejszej (7 września) sesji Rady Miejskiej gorąco dyskutowano na temat problemów w spółce Tramwaje Elbląskie.
Roman Kluczyk przypomniał genezę sporu, wspomniał o mediacjach, które nie przyniosły rezultatu.
- Strajk ostrzegawczy był pokazem determinacji i frustracji, że dialog społeczny nie jest prowadzony – mówił związkowiec. - Czy nasze żądania są za duże? Nie. Pielęgniarki chciały większych podwyżek, ale my jesteśmy małą grupą i dlatego ignorowaną. Mówi się, że tramwajarze zarabiają dużo – kontynuował. - Podobno średnia pensja wynosi 3600 zł. Jako motorniczy z 24-letnim stażem zarabiam 16 zł za godzinę, co, jak łatwo policzyć, nie daje takiej kwoty.
- Nie jest tak, że związek zawodowy jest roszczeniowy i chce tylko pieniędzy – podkreślał Roman Kluczyk. - Odbyliśmy szereg spotkań z radnymi w sprawie problemów w komunikacji miejskiej. Proponowaliśmy zwiększenie usług przewozowych, bo pasażerowie się skarżą, że nie ma miejsc w tramwajach. Może 130-lecia tramwajów nie dożyjemy – z przykrością zauważył. - Nam potrzeba potężnego kopniaka, nowego taboru, by zachęcić elblążan do korzystania z tramwajów. Chcemy pracować, ale potrzebujemy narzędzi do pracy.
Prezydent Elbląga odpierał: - Nie do końca prawdziwe są informacje dotyczące braku podwyżek w spółce Tramwaje Elbląskie – mówił Witold Wróblewski. - Dziś głosujemy zwiększenie wydatków na tramwaje w wysokości 600 tys. zł, co zapewnia podwyżkę 7-procentową z 2016 r. Nie wszystkie środki są możliwe do przesunięcia, ale w założeniach budżetowych na przyszły rok zakładamy podwyżki w sferze budżetowej. Nie powiedziałem więc, że temat jest zamknięty – zwrócił się do związkowców.
- Cierpliwość pracowników została wyczerpana – to już słowa radnej Marii Koseckiej.
- Elbląg nasz wspólna sprawa – to było pana hasło wyborcze. Gdzie jest ta wspólna sprawa? - dodał radny PiS Rafał Traks. - Pan [to do Witolda Wróblewskiego – red.] mówi o uśrednionym wynagrodzeniu dla całego zakładu. Apeluję, by jak najszybciej rozwiązać sytuację i nie dopuścić, by tramwaje jeszcze raz stanęły.
- Trzeba doprowadzić do porozumienia, bo kwoty nie są oszałamiające – głos zabrał również radny SLD Ryszard Klim. - Oczekiwania finansowe załogi Tramwajów Elbląskich są ograniczone do 200 - 300 tys. zł. To kropla w morzu potrzeb i powinny zostać spełnione.
- Mam nadzieję, że pan prezydent skróci negocjacje – to już Jolanta Lisewska, radna PiS. - Tramwaje bez ludzi nie pojadą nowymi torami, a ci ludzie pracują w bardzo ciężkich warunkach. Proszę zrobić wszystko, bo człowiek jest najważniejszy.
- Jest nam przykro, że musimy tu być, bo sprawy płacowe powinniśmy załatwiać na własnym podwórku – stwierdził Roman Kluczyk. - Ale to od państwa decyzji zależy budżet. Zależy nam by pracować, dbać o własną firmę i jeszcze zarobić.
Związkowiec wskazywał też na sytuację kadrową wśród motorniczych.
- Mamy bardzo wysoką średnią wieku, bo młodzi ludzie nie chcą pracować za taką płacę – wskazywał związkowiec. - Praca jest 3-zmianowa, przez 365 dni w roku więc trzeba podnosić płace, by ruch kadrowy w zakładzie był. Na następny kurs motorniczych zgłosił się … jeden kandydat.
Jak znaleźć wyjście z problemów w Tramwajach Elbląskich? Propozycja Rafała Traksa wzbudziła uśmiech: - 200 tys. zł to kwota, która została przeznaczona dla Stowarzyszenia Miłośników Sportów Zimowych, które powstało 2 miesiące przed ogłoszeniem konkursu. Z kolei 100 tys. zł można pozyskać wycofując się z planu postawienia szaletu publicznego u zbiegu ulic Mickiewicza/Żeromskiego 100 tys. zł.
Zupełnie na serio, przewodniczący Rady Miejskiej Marek Pruszak stwierdził: - Są możliwości budżetowe i jeśli podejdziemy do nich gospodarnie to wyjdziemy z tej sytuacji.
Prezydent Witold Wróblewski zapewnił, że tematu nie zamyka. Jednak dziś konkrety nie padły.
A