W szatniach miejskiego basenu przy ul. Robotniczej są szafki, ale ubrania, telefony czy dokumenty zostawia się tam tylko z nadzieją, że będą tam i po powrocie z kąpieli.
Szafki mają zamontowane zamki typu Yeti, ale nie da się ich zamknąć przed pójściem pod prysznic i na basen.
- Kiedyś powiedziano mi, że najlepiej byłoby, gdybym nie miała przy sobie ani zegarka, ani biżuterii, ale przecież czasem idę na basen prosto z pracy. A co z ubraniami, szczególnie jeśli są drogie i markowe - mówią elblążanie odwiedzający basen przy ul. Robotniczej. - Przecież płacimy także za bezpieczeństwo naszych rzeczy.
Zdaniem Marka Glegoły, dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, nie ma sposobu, który pozwoliłby skutecznie zabezpieczyć przedmioty pozostawione w szatni:
- Kilka lat temu wszystkie szafki miały klucze, ale zdarzały się np. przypadki wynoszenia ich poza basen, dorabiania i kradzieży, dlatego teraz kluczyków nie dajemy. A kradzieże zdarzają się, bo ludzie potrafią być bardzo pomysłowi.
Budynek basenu powstał pod koniec lat 80-tych, ale jego projekt pochodzi jeszcze z lat 70-tych. Zdaniem Marka Glegoły, potrzebny jest remontu całego basenu. Wtedy można będzie wprowadzić np. karty magnetyczne. Koszt remontu szacuje się jednak na 3 mln zł, których - jak mówi dyr. Glegoła - na tę inwestycję w najbliższym czasie nie będzie.
Każdego dnia basen odwiedza około 500 osób. - uczniów i dorosłych elblążan.
***
Komentarz: Skoro nie ma wielkich pieniędzy na remont, trzeba spróbować pomyśleć, co zrobić, żeby przychodzący na basen nie mieli wrażenia, że są nie w środku Europy początku XXI wieku, ale w kraju, gdzie nie liczy się prywatna własność. Na basenie wojskowym klucze, tyle że wieszane w zamykanej gablocie znajdującej się pod okiem ratownika i pływających, sprawdzają się nienajgorzej. Dodatkowo, bezpieczeństwa ubrań i telefonów strzeże kasjerka za szybą umieszczoną tuż przy wejściu, gdzie zostawia się karnet lub legitymację czy dowód, i kamera zawieszona przy kasie.
- Kiedyś powiedziano mi, że najlepiej byłoby, gdybym nie miała przy sobie ani zegarka, ani biżuterii, ale przecież czasem idę na basen prosto z pracy. A co z ubraniami, szczególnie jeśli są drogie i markowe - mówią elblążanie odwiedzający basen przy ul. Robotniczej. - Przecież płacimy także za bezpieczeństwo naszych rzeczy.
Zdaniem Marka Glegoły, dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, nie ma sposobu, który pozwoliłby skutecznie zabezpieczyć przedmioty pozostawione w szatni:
- Kilka lat temu wszystkie szafki miały klucze, ale zdarzały się np. przypadki wynoszenia ich poza basen, dorabiania i kradzieży, dlatego teraz kluczyków nie dajemy. A kradzieże zdarzają się, bo ludzie potrafią być bardzo pomysłowi.
Budynek basenu powstał pod koniec lat 80-tych, ale jego projekt pochodzi jeszcze z lat 70-tych. Zdaniem Marka Glegoły, potrzebny jest remontu całego basenu. Wtedy można będzie wprowadzić np. karty magnetyczne. Koszt remontu szacuje się jednak na 3 mln zł, których - jak mówi dyr. Glegoła - na tę inwestycję w najbliższym czasie nie będzie.
Każdego dnia basen odwiedza około 500 osób. - uczniów i dorosłych elblążan.
***
Komentarz: Skoro nie ma wielkich pieniędzy na remont, trzeba spróbować pomyśleć, co zrobić, żeby przychodzący na basen nie mieli wrażenia, że są nie w środku Europy początku XXI wieku, ale w kraju, gdzie nie liczy się prywatna własność. Na basenie wojskowym klucze, tyle że wieszane w zamykanej gablocie znajdującej się pod okiem ratownika i pływających, sprawdzają się nienajgorzej. Dodatkowo, bezpieczeństwa ubrań i telefonów strzeże kasjerka za szybą umieszczoną tuż przy wejściu, gdzie zostawia się karnet lub legitymację czy dowód, i kamera zawieszona przy kasie.
Joanna Torsh