Z okna na dziewiątym piętrze wieżowca przy ul. Władysława IV wydobywa się dym. Z jednostki przy ul. Bema wyruszają na sygnałach dwa wozy, ratowniczo-gaśniczy i ten z drabiną. W ciągu dwóch minut samochody dojeżdżają do wąskiej osiedlowej uliczki i... zaczyna się skomplikowana procedura manewrowania wielkimi ciężarówkami w labiryncie zaparkowanych samochodów. A mieszkanie płonie!
Ciąg dalszy jest taki, że w końcu strażacy z trudem docierają na miejsce zdarzenia. Ale nie mogą rozpocząć akcji, bo zbyt mało jest miejsca na rozstawienie podpór stabilizujących drabinę. Kiedy już udaje się ją wyciągnąć w górę, mija kolejnych kilka minut. Bezcennych, bo nadal nie wiadomo, co z ludźmi uwięzionymi przez pożar.
Na szczęście to nie relacja z prawdziwej akcji ratowniczej, ale z ćwiczeń, które w środowe późne popołudnie przeprowadzili strażacy w asyście elbląskich dziennikarzy.
Prawda jest okrutna. - W realnej sytuacji ofiary pożaru nie miałyby żadnej szansy na ratunek - mówią strażacy. - Nasze mieszkania są pełne tworzyw sztucznych. Wydobywające się z nich toksyny mogą zabić w ciągu kilku minut.
Tych kilku minut zabraknie, jeśli straż nie będzie miała dostępu do budynku. Smaczku sprawie dodaje fakt, że samochody na osiedlach parkowane są na oznakowanych drogach pożarowych.
- Na całym cywilizowanym świecie takie oznakowanie jest święte - mówi mieszkający od kilku lat w Anglii Sebastian Boduszek. - Nikomu nie przyjdzie do głowy, aby tam parkować.
Myli się ten, kto sądzi, że tylko mieszkańcy osiedla przy ul. Władysława IV narażeni są na niebezpieczeństwo. Takich miejsc w Elblągu jest bardzo dużo. Aby to sprawdzić, jedziemy na Zawadę, na ulicę Okulickiego. Tam sytuacja się powtarza. W hipotetycznym pożarze znów człowiek nie ma szans na szybką pomoc. Tym razem, prócz zablokowanej uliczki, przeszkodą jest szeroki chodnik i ogródek przy budynku.
- Celem naszych ćwiczeń jest uświadomienie zarządcom osiedli i samym mieszkańcom, jak fatalnie wykonane są dojazdy do budynków wielorodzinnych i jakie tragiczne skutki może mieć parkowanie aut w miejscach niedozwolonych - mówi młodszy kapitan Przemysław Siagło z elbląskiej komendy PSP. - Dlatego wybraliśmy taka porę, w której większość ludzi po pracy jest już w domach. Dlatego też zaprosiliśmy do obserwowania ćwiczeń dziennikarzy z radia, telewizji i prasy.
Żeby nie wprowadzać przed świętami pesymizmu, uczciwie należy powiedzieć, że są takie miejsca, do których strażacy dojadą bez najmniejszego problemu. Np. do sielankowskich bloków Na Stoku przy ulicy Płk. Dąbka.
- To wzorcowy przykład porządnej drogi pożarowej - mówi starszy kapitan Tomasz Malesiński, który kierował już niejedną akcją ratunkową. - Jest tu szeroki i wygodny podjazd pod budynek, przy którym znalazło się też miejsce dla pieszych. Jednak na tyle wąskie i ograniczone wysokim krawężnikiem, że nikomu nie przyjdzie do głowy postawić tam samochód. Tym bardziej, że po przeciwnej stronie jest wiele miejsc parkingowych.
Wiadomo już, że nieszczęsny dojazd przy ul. Władysława IV zostanie niebawem przebudowany. Podobne inwestycje zapowiadają także inni administratorzy i zarządcy spółdzielni mieszkaniowych. Czekamy na rychłe efekty tych prac, aby znów nie okazało się, że Polak mądry - ale po szkodzie.
Na szczęście to nie relacja z prawdziwej akcji ratowniczej, ale z ćwiczeń, które w środowe późne popołudnie przeprowadzili strażacy w asyście elbląskich dziennikarzy.
Prawda jest okrutna. - W realnej sytuacji ofiary pożaru nie miałyby żadnej szansy na ratunek - mówią strażacy. - Nasze mieszkania są pełne tworzyw sztucznych. Wydobywające się z nich toksyny mogą zabić w ciągu kilku minut.
Tych kilku minut zabraknie, jeśli straż nie będzie miała dostępu do budynku. Smaczku sprawie dodaje fakt, że samochody na osiedlach parkowane są na oznakowanych drogach pożarowych.
- Na całym cywilizowanym świecie takie oznakowanie jest święte - mówi mieszkający od kilku lat w Anglii Sebastian Boduszek. - Nikomu nie przyjdzie do głowy, aby tam parkować.
Myli się ten, kto sądzi, że tylko mieszkańcy osiedla przy ul. Władysława IV narażeni są na niebezpieczeństwo. Takich miejsc w Elblągu jest bardzo dużo. Aby to sprawdzić, jedziemy na Zawadę, na ulicę Okulickiego. Tam sytuacja się powtarza. W hipotetycznym pożarze znów człowiek nie ma szans na szybką pomoc. Tym razem, prócz zablokowanej uliczki, przeszkodą jest szeroki chodnik i ogródek przy budynku.
- Celem naszych ćwiczeń jest uświadomienie zarządcom osiedli i samym mieszkańcom, jak fatalnie wykonane są dojazdy do budynków wielorodzinnych i jakie tragiczne skutki może mieć parkowanie aut w miejscach niedozwolonych - mówi młodszy kapitan Przemysław Siagło z elbląskiej komendy PSP. - Dlatego wybraliśmy taka porę, w której większość ludzi po pracy jest już w domach. Dlatego też zaprosiliśmy do obserwowania ćwiczeń dziennikarzy z radia, telewizji i prasy.
Żeby nie wprowadzać przed świętami pesymizmu, uczciwie należy powiedzieć, że są takie miejsca, do których strażacy dojadą bez najmniejszego problemu. Np. do sielankowskich bloków Na Stoku przy ulicy Płk. Dąbka.
- To wzorcowy przykład porządnej drogi pożarowej - mówi starszy kapitan Tomasz Malesiński, który kierował już niejedną akcją ratunkową. - Jest tu szeroki i wygodny podjazd pod budynek, przy którym znalazło się też miejsce dla pieszych. Jednak na tyle wąskie i ograniczone wysokim krawężnikiem, że nikomu nie przyjdzie do głowy postawić tam samochód. Tym bardziej, że po przeciwnej stronie jest wiele miejsc parkingowych.
Wiadomo już, że nieszczęsny dojazd przy ul. Władysława IV zostanie niebawem przebudowany. Podobne inwestycje zapowiadają także inni administratorzy i zarządcy spółdzielni mieszkaniowych. Czekamy na rychłe efekty tych prac, aby znów nie okazało się, że Polak mądry - ale po szkodzie.
Mira Stankiewicz – Telewizja Elbląska