W lutym 1941 roku przy ul. Fredry powstała filia hitlerowskiego KL Stutthof. Przebywało w niej od 200 do 500 więźniów – najliczniejszą grupę stanowili Polacy, byli tu też Niemcy z Gdańska, Czesi, Rosjanie. O tym, że w miejscu tym stały kiedyś więzienne baraki przypomina obelisk, pod którym w samo południe złożono kwiaty. Odegrano"Ciszę", zapłonęły znicze... Zobacz więcej zdjęć.
Jak wyjaśnia Karol Wyszyński, przewodnik PTTK, w jednym z odcinków dotyczących historii elbląskich ulic "więźniowie pracowali głównie w zakładach Schichaua i wykonywali przede wszystkim prace pomocnicze. Do stoczni chodzili okrężną drogą (według M. Filipowicza) przez ulicę Kościuszki. Podobóz został zlikwidowany prawdopodobnie w 1942 r., ale ponownie uruchomiono go w październiku 1944 r. Na więźniów wybrano już jednak fachowców, takich jak tokarze, mechanicy, ślusarze i zatrudniono ich już na linii produkcyjnej. Filia uległa likwidacji 20 stycznia 1945 r. w związku ze spodziewanym atakiem Armii Czerwonej".
Więźniów przewieziono do głównego obozu Stutthof, z którego ewakuowano ich w dwóch etapach. Pierwszy przeprowadzono pod koniec stycznia 1945 r. (więźniowie w 20-stopniowym mrozie szli w marszu śmierci blisko 200 km), drugi w kwietniu 1945 r. (drogą morską). W obu ewakuacjach śmiertelność sięgała nawet 50 proc. ogólnej liczby więźniów.
W miejscu tym, jak co roku, składane są kwiaty w uroczystej oprawie. Pojawia się młodzież szkolna, urzędnicy różnego szczebla, osoby związane z podobozem w Elblągu.
- To miejsce, w którym upamiętniamy osoby, które w nieludzkich warunkach pracowały w podobozie Elbląg, najczęściej w fabrykach Schichaua – mówił Jacek Boruszka, wiceprezydent miasta. - To również moment, w którym co roku można pochylić się, złożyć kwiaty, a poprzez historię popatrzeć w przyszłość, spojrzeć na pewne sprawy inaczej, uczyć się, jak nie powinno być w przyszłości.
Więźniów przewieziono do głównego obozu Stutthof, z którego ewakuowano ich w dwóch etapach. Pierwszy przeprowadzono pod koniec stycznia 1945 r. (więźniowie w 20-stopniowym mrozie szli w marszu śmierci blisko 200 km), drugi w kwietniu 1945 r. (drogą morską). W obu ewakuacjach śmiertelność sięgała nawet 50 proc. ogólnej liczby więźniów.
W miejscu tym, jak co roku, składane są kwiaty w uroczystej oprawie. Pojawia się młodzież szkolna, urzędnicy różnego szczebla, osoby związane z podobozem w Elblągu.
- To miejsce, w którym upamiętniamy osoby, które w nieludzkich warunkach pracowały w podobozie Elbląg, najczęściej w fabrykach Schichaua – mówił Jacek Boruszka, wiceprezydent miasta. - To również moment, w którym co roku można pochylić się, złożyć kwiaty, a poprzez historię popatrzeć w przyszłość, spojrzeć na pewne sprawy inaczej, uczyć się, jak nie powinno być w przyszłości.
mw